Naukowiec – mostowiec

17.06.2008

Wywiad z prof. Wojciechem Radomskim – wiceprezesem Krajowej Rady PIIB.

Zbliża się VII Zjazd PIIB. Jak ocenia Pan 6 lat funkcjonowania samorządu zawodowego inżynierów budownictwa?
Sześć lat to i dużo, i mało. Wiemy, że samorządy innych zawodów, na przykład prawniczych lub medycznych, działają znacznie dłużej od naszego. Niemniej, to sześć lat pozwala na sformułowanie spostrzeżeń, wskazujących na pozytywną ocenę działania PIIB. Świadczą o tym choćby wyniki corocznych zjazdów sprawozdawczych (Krajowego i okręgowych), podczas których sprawozdania wszelkich organów są zwykle przyjmowane znakomitą większością głosów. Nie oznacza to jednak, że w pracy samorządu zawodowego inżynierów budownictwa nie występują żadne nieprawidłowości, trudności, napięcia czy konflikty. Sposób ich rozwiązywania zależy głównie od władz izb okręgowych, władze krajowe zajmują stanowisko lub interweniują tylko w szczególnych przypadkach odwołań, zażaleń lub skarg, które, zważywszy na liczebność PIIB – ponad 105 tysięcy członków – są stosunkowo rzadkie (np. w 2007 r. do Krajowego Rzecznika Odpowiedzialności Zawodowej wpłynęły ogółem 63 sprawy, natomiast do Krajowego Sądu Dyscyplinarnego – 30 spraw). Generalnie, sprawy te stanowią jednak margines działalności naszego samorządu. Wyraźnie dominują pozytywy. W moim odczuciu, na podkreślenie zasługują: liczne szkolenia różnego rodzaju (np. w 2007 r. uczestniczyło w nich blisko 30 tysięcy osób), podnoszące kwalifikacje zawodowe inżynierów budownictwa, wysoki procent zdających niełatwe przecież egzaminy na uprawnienia budowlane oraz integracja różnych branż budownictwa, współpraca z samorządami innych grup zawodowych, a także wolny wprawdzie, ale stały wzrost czytelnictwa prasy technicznej. Duża w tym zasługa naszego miesięcznika „Inżynier Budownictwa”. Dzięki samorządowi możliwe jest uzyskanie bardzo korzystnych warunków obowiązkowego ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej, co w zawodzie inżyniera budownictwa ma podstawowe znaczenie. Rozwijana jest także działalność PIIB na arenie międzynarodowej. Można zatem sformułować stwierdzenie, że nasz samorząd zawodowy nie tylko okrzepł przez te sześć lat swojego istnienia, ale staje się wewnętrznie coraz silniejszy. Również i władze państwowe, mimo różnych fluktuacji, wsłuchują się w nasz głos, choć dość rzadko, niestety, go uwzględniają.
To już jednak inna sprawa.

Co nowego dzieje się na polu współpracy zagranicznej PIIB?O działalności zagranicznej PIIB członkowie Izby są systematycznie informowani na łamach miesięcznika „Inżynier Budownictwa”. Przypomnę więc tylko, że działalność ta jest prowadzona w trzech obszarach, odpowiadających współpracy ogólnoeuropejskiej, europejskiej współpracy regionalnej oraz dwustronnej współpracy międzynarodowej.
W pierwszym z wymienionych obszarów współpraca PIIB związana jest z działaniami podejmowanymi w ramach Europejskiej Rady Izb Inżynierskich (European Council of Engineers Chambers – ECEC). PIIB jest członkiem założycielem tej organizacji, odpowiedni akt podpisano w Wiedniu 26 września 2003 r. Obecnie należy do niej 12 państw europejskich: Austria, Bułgaria, Chorwacja, Czarnogóra, Czechy, Niemcy, Polska, Serbia, Słowacja, Słowenia, Węgry i Włochy. Status obserwatora uzyskały w listopadzie 2007 r. Grecja i Turcja. W niedługim czasie spodziewać się można akcesu następnych państw. Jednym z celów powołania ECEC jest reprezentowanie inżynierów budownictwa – członków izb krajowych – przed Komisjami Europejskimi i Parlamentem Europejskim, dbanie o właściwe wprowadzanie aktów prawnych Unii Europejskiej związanych z budownictwem do systemu prawodawstwa krajów członkowskich i zharmonizowanie tego systemu z dyrektywami Unii. W sytuacji, gdy obowiązuje już dyrektywa o swobodnym przepływie usług, także inżynierskich, i wielu polskich inżynierów pracuje w krajach UE, udział PIIB w pracach ECEC ma szczególnie ważne znaczenie. Dotyczy to zwłaszcza procesu wzajemnego uznawania kwalifikacji zawodowych inżynierów budownictwa. Związanych z tym jest wiele niełatwych działań – chodzi w końcu o ochronę własnego rynku pracy. Opracowywany jest na przykład projekt tzw. Karty Inżynierskiej (angielski skrót EngCard), która stanowić ma rodzaj „paszportu inżynierskiego”, zawierającego wszystkie urzędowo potwierdzone informacje o dorobku zawodowym posiadacza i dlatego stanowiącego dokument świadczący o jego kwalifikacjach, ale – według obecnego i negocjowanego stanu spraw – nieupoważniającego do automatycznego uznawania tych kwalifikacji. Tworzone są więc różnego rodzaju bariery. W związku z wprowadzaniem dyrektyw UE oraz związanym z tym dążeniem do uznawania kwalifikacji zawodowych inżynierów budownictwa, potrzebne jest między innymi ujednolicenie w ramach ECEC Europejskiego kodeksu postępowania inżynierskiego (Code of Conduct for Engineers in Europe), będącego w istocie kodeksem etyki inżynierskiej. Wymaga on zatwierdzenia przez Wspólnotę Europejską i Parlament Europejski. ECEC jako organizacja została poproszona o pomoc w jego opracowaniu. PIIB przekazała przetłumaczony na język angielski kodeks etyczny, obowiązujący członków naszej Izby. Posłuży on do opracowania ujednoliconego kodeksu europejskiego. Ponadto, kraje członkowskie ECEC, w tym Polska jako jeden z pierwszych, przekazały do władz ECEC odpowiedzi na kwestionariusz dotyczący trybu nadawania uprawnień budowlanych i stawianych przy tym wymagań merytorycznych i formalnych. Zebrane informacje są obecnie opracowywane i posłużą jako jeden z argumentów do wzajemnego uznawania kwalifikacji zawodowych inżynierów budownictwa. Inicjatywą ECEC jest również opracowanie zasad dotyczących relacji między jakością usług inżynierskich i wynagrodzeniem za te usługi. Powołano w tym celu grupę roboczą, której przewodniczę. Głównym jej celem jest ujednolicenie wymienionych relacji, bo zauważalne są drastyczne nieraz różnice w wynagrodzeniu specjalistów z państw, będących nowymi członkami UE, którzy prowadzą swą działalność zawodową w starych krajach UE, w porównaniu z dobrą jakościowo pracą o takim samym stopniu trudności i odpowiedzialności, ale wykonywaną przez specjalistów ze starych państw członkowskich UE. Jak widać, problemów nie brakuje i musimy uczestniczyć w ich rozwiązywaniu.
W drugim z wymienionych obszarów aktywność PIIB jest rozwijana przede wszystkim w ramach krajów należących do tzw. Grupy Wyszehradzkiej (Grupy V-4), którą tworzą: Polska, Czechy, Słowacja i Węgry. Przedstawiciele organizacji inżynierskich i samorządowych wymienionych krajów od wielu już lat spotykają się corocznie. XIV spotkanie odbyło się w dniach 4-6 października 2007 r. w Warszawie i Serocku. Uzgodniono wtedy między innymi działania zmierzające do tworzenia kultury bezpieczeństwa na wszystkich etapach procesu budowlanego (nie jest z tym bezpieczeństwem najlepiej!), podniesienia prestiżu inżynierów budownictwa oraz wzajemnego uznawania ich kwalifikacji zawodowych. Znalazło to wyraz w podpisanej deklaracji.
W trzecim wreszcie obszarze, spośród ostatnio podejmowanych działań, trzeba wymienić podpisanie 26 listopada 2007 r. umowy o wzajemnej współpracy między PIIB i brytyjskim Instytutem Dyplomowanych Inżynierów Budownictwa (The Chartered Institute of Building – CIOB). Poprzednio analogiczną umowę podpisano 2 października 2006 roku z brytyjską Organizacją Inżynierów Budownictwa (Institution of Civil Engineers – ICE). Obie te umowy mają duże znaczenie dla dużej grupy polskich inżynierów, zwłaszcza młodej generacji, prowadzących swą działalność zawodową na wyspach brytyjskich. Stwarzają one między innymi podstawę do korzystania z różnych ułatwień i szkoleń na równi z inżynierami brytyjskimi. Podobna umowa została też podpisana z Amerykańskim Stowarzyszeniem Inżynierów Budownictwa (American Society of Civil Engineers – ASCE).
Działalność międzynarodową PIIB można więc uznać za dość zaawansowaną. Jej głównym celem jest stworzenie merytorycznych i formalnych ułatwień polskim inżynierom budownictwa pracującym za granicą. Warto także nadmienić, że pracą w Polsce zainteresowani są inżynierowie zagraniczni. W latach 2004-2007 do Krajowej Komisji Kwalifikacyjnej napłynęło 147 wniosków o uznanie kwalifikacji zawodowych od osób z 13 krajów europejskich – pozytywnie rozpatrzono 54. Poza innymi wymaganiami, wnioskodawcy, którzy chcą prowadzić działalność inżynierską w naszym kraju, muszą wykazać się znajomością języka polskiego. Prawa i obowiązki naszych inżynierów za granicą muszą być takie same jak zagranicznych w Polsce. Jest to także jeden z podstawowych celów działania PIIB na arenie międzynarodowej.

{mospagebreak}

W 2007 roku został Pan wybrany przewodniczącym Komitetu Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN. Jakie zadania stoją przed Komitetem w tej kadencji?
To istotnie wielki dla mnie zaszczyt i zarazem ogromne zobowiązanie. Komitet Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN (KILiW PAN) jest ciałem o najwyższym w kraju prestiżu w sprawach nauki w szerokim zakresie dyscyplin uprawianych w inżynierii lądowej i wodnej. Jednym z zadań KILiW powinno być tworzenie syntez, których brak jest odczuwalny, zwłaszcza przez młodsze pokolenie badaczy. Dlatego od początku kadencji dążyłem do łączenia dotychczasowych 12 sekcji, których zakres działania nie byłby tożsamy z przedmiotami nauczania na wyższych uczelniach. Nie do końca się to udało, ale obecnie jest w KILiW 9 Sekcji: Mechaniki Konstrukcji i Materiałów; Konstrukcji Betonowych, Konstrukcji Metalowych; Konstrukcji Hydrotechnicznych, Inżynierii Komunikacyjnej; Geotechniki i Infrastruktury Podziemnej; Inżynierii Materiałów Budowlanych i Fizyki Budowli, Inżynierii Przedsięwzięć Budowlanych oraz Ciepłownictwa, Klimatyzacji i Zaopatrzenia w Wodę. Każda z nich ma swój program działania, zatwierdzony przez KILiW PAN. Niezależnie jednak od pracy w sekcjach, wystąpiłem z realizowaną obecnie inicjatywą powołania dwóch Zespołów Zadaniowych: Trwałość Materiałów i Budowli oraz Bezpieczeństwo i Trwałość Infrastruktury w Polsce (chodzi o infrastrukturę komunikacyjną, podziemną: komunikacyjną i komunalną oraz gospodarki wodnej). Oba te zespoły chcemy powołać z myślą o opracowaniu obiektywnych raportów, KILiW powinien bowiem zajmować stanowisko w sprawach o dużej doniosłości społecznej i gospodarczej. Nikt nie zaprzeczy, że oba wymienione tematy do takich właśnie należą. KILiW opracował już i przekazał władzom państwowym stanowisko w sprawie budownictwa na obszarach ekologicznie cennych wraz ze zbiorem referatów na ten temat. Jest to pokłosie części problemowej ubiegłorocznej Konferencji Krynickiej, organizowanej od lat pod egidą KILiW PAN i Komitetu Nauki PZITB. W tym roku część problemowa tej Konferencji będzie poświęcona zrównoważonemu rozwojowi w budownictwie, a w 2009 roku – zagadnieniom kształcenia dla budownictwa. Dostrzegamy więc ważność tej sprawy, o której będę jeszcze mówił. KILiW widzi też swój udział w przygotowaniach do EURO 2012, bo oprócz sportowego wymiaru tej wielkiej imprezy, ma ona także swój wymiar techniczny i logistyczny, wymagający naukowych metod działania. Niestety, odzew władz na wszystkie zgłaszane inicjatywy jest jak dotychczas żaden, co dziwi i smuci. Do stałych zadań KILiW należy też patronat nad konferencją „Awarie Budowlane”, organizowaną co dwa lata w Międzyzdrojach i cieszącą się niesłabnącym powodzeniem. Sekcje Komitetu patronują też i są współorganizatorami wielu innych konferencji. Zająć się też chcemy etycznymi aspektami nauki i publikacji naukowych, bo wiele jest tu do zrobienia. To tyle w największym skrócie.

Jest Pan redaktorem naczelnym kwartalnika „Archives of Civil Engineering”. Co Pan sądzi o dostępnej na rynku ofercie czasopism branżowych?
Redaktorem Naczelnym anglojęzycznego kwartalnika Komitetu Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN „Archives of Civil Engineering” („Archiwum Inżynierii Lądowej”) byłem od 1992 r. do roku bieżącego. Z racji wyboru, o którym mówiłem w poprzednim pytaniu, zrezygnowałem z tej funkcji. Jest to wysokiej rangi czasopismo naukowe, ukazujące się od 53 lat, co jest pewnym ewenementem w skali światowej. Żadną miarą nie można zaliczyć go do tzw. czasopism branżowych. Nie chciałbym się jednak uchylić od odpowiedzi na ten temat. Otóż czasopism, które zaliczyć można do naukowo-technicznych lub wręcz technicznych, jest obecnie wiele. W ostatnich latach pojawiły się nowe tytuły. Jedne z nich są bardziej, inne mniej wartościowe, reprezentują różny poziom, w każdym jednak przypadku pełnią pożyteczną rolę informacyjną. Skoro są wydawane, to znajdują nabywców, których liczba nie odpowiada wszakże liczbie rzeczywistych czytelników, bo tych jest mniej (być może nawet znacznie mniej). Z danych, którymi dysponuje PIIB, wynika, że liczba odbiorców prasy branżowej wzrasta, o czym już wspominałem. Ale nawet w ankiecie rzadko kto się przyzna, że prasę techniczną otrzymuje (nawet w ramach składki na PIIB), ale do niej nie zagląda, a przecież znane są takie przypadki. Generalnie jednak stwierdzić trzeba, że rzeczywiste czytelnictwo prasy branżowej ma się lepiej niż w latach poprzednich (pozytywna rolę odgrywa tu także PIIB). Wynika to, jak można sądzić, z dążenia do podnoszenia kwalifikacji przez uzupełnianie i rozwijanie wiedzy technicznej. Taką postawę wymusza po prostu konkurencja na rynku budowlanym i jego nowe wymagania.

Jaka powinna być rola organizacji i stowarzyszeń naukowo-technicznych?
Członkami PIIB są, jak wiadomo, inżynierowie wielu specjalności. Spora ich część należy także do różnych organizacji i stowarzyszeń naukowo-technicznych, takich jak na przykład Polski Związek Inżynierów i Techników Budownictwa (PZITB), Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Komunikacji Rzeczypospolitej Polskiej (SITK RP), Polskie Zrzeszenie Inżynierów i Techników Sanitarnych (PZITS) lub Związek Mostowców Rzeczypospolitej Polskiej (ZMRP). Mają one wieloletnią tradycję i zasługi, swoją specyfikę, obieralne władze, własne statuty i wypracowane metody i formy działania. Przynależność do tych organizacji i stowarzyszeń jest całkowicie dobrowolna, co warto tu przypomnieć. Jeśli więc ich liczebność jest znaczna, a tak jest, to świadczy to o tym, że są środowisku inżynierów budownictwa potrzebne. Nie czuję się upoważniony, aby wskazywać, jaka powinna być ich rola w życiu zawodowym i społecznym. Sądzę, że jest znaczna i że taka będzie w przyszłości. Ale jest pewien warunek, aby tak się stało. Nie znam szczegółowo sytuacji we wszystkich organizacjach i stowarzyszeniach naukowo-technicznych, na podstawie jednak wyrywkowych tylko obserwacji stwierdzić można, że udział młodej generacji inżynierów w ich działalności nie jest zbyt duży. Podstawowym zatem wyzwaniem jest pozyskiwanie młodszego pokolenia do uczestnictwa nie tylko w codziennej działalności, ale także i we władzach. To trudne zadanie i wymaga indywidualnych rozwiązań, wynikających ze specyfiki poszczególnych specjalności budowlanych. Ale to także zadanie dla uczelni, które powinny wpajać młodzieży nie tylko wiedzę, ale kształtować też prospołeczną postawę. To zbyt może idealistyczny postulat, ale bez jego realizacji trudno będzie mówić o roli organizacji i stowarzyszeń naukowo-technicznych w przyszłości, bo może ich zwyczajnie nie być. I na koniec warto dodać, że już obecnie organizacje i stowarzyszenia naukowo-techniczne związane z budownictwem wspólnie z PIIB powinny zabierać głos w sprawach społecznie doniosłych. Do takich zaliczam na przykład katastrofalny obecnie stan kształcenia kadr techników i majstrów, a nawet robotników budowlanych. Tu trzeba bić na alarm!

{mospagebreak}

W maju tego roku odbędzie się organizowana przez Łódzką OIIB konferencja „80 lat samodzielnych funkcji technicznych w polskim budownictwie”. Jakie zagadnienia współczesnej kadry technicznej budownictwa wydają się Panu obecnie najistotniejsze?
Odpowiedź na to pytanie można sformułować w dwóch planach – bieżącym i dotyczącym przyszłości. W moim, całkowicie subiektywnym, odczuciu najistotniejszym obecnie zagadnieniem jest sprostanie wyraźnemu boomowi w naszym kraju, dotyczącemu właściwie wszystkich rodzajów budownictwa. Presja kosztów i terminów rodzi pokusę obniżenia jakości prac, co może mieć niezwykle poważne konsekwencje, których przykłady, nawet tragiczne, znamy. Wielkiego znaczenia nabiera więc etyka zawodowa, której przestrzeganie wymaga odważnej postawy. Dlatego środowisko techniczne budownictwa musi takie postawy stanowczo wspierać. Stanowi to także zadanie dla PIIB oraz stowarzyszeń naukowo-technicznych. Co do przyszłości, to trzeba będzie być konkurencyjnym dla kadr budowlanych z innych krajów, i to zarówno z zachodu jak i ze wschodu. Trzeba stworzyć warunki, aby polskie kadry rozwijały swą działalność w kraju. Są niestety oznaki, że może tak nie być. Ale trzeba być optymistą.

A jakie są Pana zainteresowania badawcze i pasje zawodowe?
Od początku mojej drogi naukowej i inżynierskiej obszarem moich zainteresowań było mostownictwo. Jestem ze szkoły profesora Zbigniewa Wasiutyńskiego, wielkiego uczonego i humanisty, który nauczył mnie i wielu innych patrzenia na budownictwo nie tylko jako na dział techniki i gospodarki, ale także jako na ważny składnik życia społecznego i szeroko rozumianej kultury. Nie będę tu oczywiście przedstawiać problematyki, którą zajmowałem się przez wiele już lat swej pracy – ograniczę się do ostatniego okresu. Otóż pasjonuje mnie wprowadzanie do mostownictwa niekonwencjonalnych materiałów. Byłem prekursorem zastosowania w Polsce taśm polimerowych z włóknami węglowymi do wzmacniania konstrukcji. Pierwsze krajowe zastosowania tej metody – wzmocnienie stropu szpitala w Lubinie w 1996 r. oraz wzmocnienie mostu przez Wiar w Przemyślu w 1997 r. – były realizowane pod moim kierunkiem. Podobnie było z pierwszym zastosowaniem betonu samozagęszczonego do konstrukcji mostu – łuki wybudowanego w 2002 roku Mostu Zamkowego są wykonane z takiego właśnie betonu (około 900 m3 – do dziś to jedno z największych zastosowań w skali światowego mostownictwa). Działalność badawczą starałem się łączyć z inżynierską – równolegle z pracą w Politechnice Warszawskiej byłem zatrudniony przez blisko osiem lat w biurach projektów, pracowałem też na budowach. Mam uprawnienia projektowe i wykonawcze z zakresu mostownictwa. Pozwala mi to uczyć studentów nie tylko teorii, też bardzo potrzebnej, ale również w powiązaniu z praktyką. Uważam, że jest to po prostu niezbędne. Doświadczenie naukowe i zawodowe zdobywałem także za granicą. W latach 1991-1992 byłem etatowym profesorem w Kanazwa University w Japonii, kraju o najwyższym w skali światowej poziomie mostownictwa. Nabyta tam i rozwijana następnie wiedza owocuje do chwili obecnej. Ostatnio zająłem się wraz z moim doktorantem badaniami i zastosowaniem niemetelicznego zbrojenia betonu. To bardzo obiecujący temat. To tyle o moich zainteresowaniach w największym skrócie.

Jak ocenia Pan stan wiedzy technicznej i proces doskonalenia nowej generacji inżynierów w Polsce? Czy jesteśmy lub będziemy konkurencyjni na rynku międzynarodowym?
Mimo najrozmaitszych zmian i ograniczeń w programach studiów, często niekorzystnych dla procesu kształcenia, przynajmniej do tej pory kształcimy na wydziałach budowlanych dość dobrze. Dynamicznie rozwijający się w Polsce rynek budowlany sprawia, że nie ma na ogół kłopotu z naborem kandydatów na studia na kierunku budownictwo. Nasi absolwenci dobrze się sprawdzają w zawodzie, choć oczywiście nie od razu, bo wielu rzeczy można nauczyć się dopiero w praktyce. Wyższe uczelnie, zwłaszcza te akademickie, za główny cel powinny sobie postawić „naładowanie” intelektu tak, aby ułatwić rozwiązywanie problemów występujących w praktyce inżynierskiej. Pod względem przygotowania absolwentów na pewno nie ustępujemy wielu innym krajom, także tym wysoko rozwiniętym. Polscy inżynierowie, zwłaszcza młodej generacji, dobrze sprawdzają się uprawiając swój zawód za granicą. Jest ich tam dość dużo, zwłaszcza w Wielkiej Brytanii. Z całą pewnością potrafimy sprostać konkurencji od strony profesjonalnej. Musimy tylko dbać o sprawy kształcenia, co jest poważnym wyzwaniem, także dla władz państwowych, które, niestety, nie zawsze działają w sposób przemyślany, strategiczny, a nie obliczony na jedną kadencję ich urzędowania. Nakłady na naukę i oświatę są u nas na żenująco niskim poziomie. Trzeba umieć patrzeć w przyszłość. Opóźnienie technologiczne można odrobić w sposób skokowy, np. kupując licencje, natomiast opóźnień w sferze nauki i oświaty odrobić się w taki sposób po prostu nie da, bo jest to proces ciągły. To niby truizmy, ale warte ciągłego przypominania. Jak już powiedziałem, z kształceniem inżynierów budownictwa nie jest jeszcze obecnie źle, ale o jego przyszłość należy stale zabiegać w sposób mądry. Trzeba też zauważyć, że problem jest szerszy. W warunkach swobody przepływu usług, także tych inżynierskich, na obszarze Unii Europejskiej, może się stosunkowo niedługo okazać (bo przecież są już tego wyraźne symptomy), że w znacznym stopniu kształcić będziemy, lapidarnie rzecz ujmując, nie „dla siebie”. Przy utrzymującej się znacznej różnicy zarobków duża część młodych inżynierów budownictwa będzie szukać zatrudnienia poza Polską. To trzeba dostrzegać i starać się przeciwdziałać! Odrębnym zagadnieniem jest stan i rozwój kadry nauczającej w krajowych uczelniach. Sytuacja budzi poważne obawy (przede wszystkim związane ze starzeniem się kadry, zwłaszcza profesorskiej, nabywaniem praktyki, łącznie z uprawnieniami, przez osoby nauczające przedmiotów konstrukcyjnych etc.), ale to temat na oddzielną rozmowę. I tyle na temat inżynierów, bo w zakresie kształcenia kadr budowlanych niższego szczebla (techników, majstrów, robotników), tak przecież ważnych w wykonawstwie, sytuacja jest wręcz zła, na co zwracałem już uwagę poprzednio.

{mospagebreak}

Przygotowywany w tym roku dla PIIB raport na temat zawodów zaufania publicznego w świadomości Polaków wskazuje, że tylko niewielki odsetek naszego społeczeństwa identyfikuje inżyniera budownictwa z zawodem zaufania publicznego. Jakie są tego przyczyny?
Odpowiedź na to pytanie wymagałaby szerszej wypowiedzi, bo problem jest rzeczywiście społecznie ważny. Ze względu na z natury rzeczy ograniczone ramy tej rozmowy, tylko krótko zasygnalizuję moje przemyślenia na ten temat. Postrzeganie inżyniera budownictwa jako zawodu zaufania publicznego przez stosunkowo niewielką część społeczeństwa ma przyczyny generalne oraz bardziej szczegółowe. Te pierwsze wiążą się z ogólnym upadkiem tradycyjnych wartości i to w skali globalnej. Słyszymy często o upadku etyki wielu zawodów, o korupcji w wielu krajach (np. Stowarzyszenie Amerykańskich Inżynierów Budowlanych, American Society of Civil Engineers – ASCE wystąpiło z inicjatywą powołania międzynarodowego organu do walki z korupcją) i o upadku autorytetów lub ich braku. Jeśli w naszym kraju nadużycia występują także w szeroko pojętym wymiarze ścigania i sprawiedliwości, służbie zdrowia lub polityce, to ma to oczywisty wpływ na utratę zaufania społecznego do wszystkich niemal zawodów. Ale tu istotna uwaga – nie twierdzę, że środowisko inżynierów budownictwa jest bez wad (nie ma zresztą idealnych środowisk ludzkich), niemniej z całą mocą stwierdzam, że środowisko inżynierów w swej znakomitej większości na zaufanie publiczne zasługuje. Tu dochodzimy do wspomnianych przyczyn szczegółowych. Otóż inżynierów budownictwa, zwłaszcza wykonawców, często obarcza się winą za niepopełnione grzechy. To przecież nie oni decydują o wielu sprawach – są na ogół realizatorami decyzji administracyjnych, na przykład dotyczących przebiegu tras komunikacyjnych. W każdym jednak przypadku odpowiadają za jakość wszelkich prac, choć przecież i w tym zakresie występują różne utrudnienia (np. ograniczenia finansowe, „gardłowe” terminy ukończenia robót etc.) oraz przede wszystkim za bezpieczeństwo obiektów. I tu dotykamy sprawy następnej – zaufanie publiczne do inżynierów budownictwa istnieje w świadomości społecznej, tyle że nie zawsze jest artykułowane (na przykład w różnego rodzaju sondażach, ankietach etc.). Potwierdzeniem tej postawy jest choćby elementarny przykład, że idąc do teatru, kina czy na imprezę sportową lub wjeżdżając na most nie myśli się przecież o możliwości katastrofy budowlanej, jest natomiast zakodowane przekonanie, że ci, którzy obiekty budowali, zadbali o nasze bezpieczeństwo. Nie zmienia to jednak potrzeby dążenia do podnoszenia rangi społecznej inżynierów, co jest jednym z zadań PIIB. Warto też zwrócić uwagę, że inżynierowie budownictwa są często traktowani instrumentalnie przez polityków i tzw. media. Rzadko się ich chwali za dobrze wykonaną robotę, natomiast znacznie częściej krytykuje za uchybienia, „zwalając” często najzupełniej niesłusznie całą winę na nich. I ludzie o tym czytają, słuchają lub oglądają. I sprawa ostatnia: aby ranga inżynierów budownictwa wzrastała i publiczne zaufanie do nich było powszechne, musi temu sprzyjać system prawny. Obecnie inżynierowie, zwłaszcza pracujący w wykonawstwie, nie mają zwykle dostatecznie dużo czasu na czynności techniczne, bo „zawaleni” są nadmiarem „papierkowej roboty”. Wiemy dobrze, o czym mowa. To wymaga zmian. Sytuacja ta nie pozostaje także bez wpływu na społeczny odbiór działalności inżynierów budownictwa. To tyle w największym skrócie na temat zaufania publicznego do nich.

Dziękuję bardzo za rozmowę.
przygotowała
Renata Włostowska (Kwartalnik Łódzki nr 2/2008)

{mospagebreak}

Prof. dr hab. inż. Wojciech RadomskiUrodził się 21 sierpnia 1941 r. w Lublinie. W 1965 r. ukończył studia na Wydziale Inżynierii Budowlanej Politechniki Warszawskiej, obecnym Wydziale Inżynierii Lądowej. Tu również uzyskał stopień doktora (1972 r.), doktora habilitowanego (1982 r.) i profesora Politechniki Warszawskiej (1995 r.); od września 2000 r. jest profesorem tytularnym. Od 1986 r. kieruje Instytutem Dróg i Mostów Politechniki Warszawskiej oraz prowadzi wykłady i seminaria z zakresu mostownictwa. Ma uprawnienia projektowe i wykonawcze w specjalności mostowej. Odbył kilka staży naukowych i technicznych za granicą, m.in. w Norwegii, Włoszech i USA, a w latach 1991-1992 był etatowym profesorem na Uniwersytecie w Kanzawa w Japonii. Jest członkiem licznych organizacji naukowych i technicznych zarówno polskich jak i międzynarodowych, m.in. International Association for Bridge and Structural Engineering (IABSE), Transportation Research Board (TRB) w USA, Związku Mostowców RP. 14 maja 2007 r. został wybrany przewodniczącym Komitetu Inżynierii Lądowej i Wodnej PAN. Od 2002 r. jest wiceprezesem Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.Jest autorem ok. 240 publikacji krajowych i zagranicznych, w tym 13 pozycji książkowych, z których dwie wydano w języku angielskim w Japonii i w Wielkiej Brytanii. Brał udział w projektowaniu wielu obiektów mostowych i tunelowych oraz w nadzorze nad ich wykonywaniem. Weryfikował wiele projektów konstrukcji budowlanych i inżynierskich oraz opracował liczne ekspertyzy. Jest konsultantem biur projektów i firm mostowych, prekursorem wprowadzenia w Polsce taśm kompozytowych do wzmacniania konstrukcji oraz zastosowania w mostownictwie konstrukcyjnego betonu samozagęszczonego.  

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in