Restauracja na wodzie w Giżycku – relacja z budowy

27.04.2022

Nietypowe, trudne pod względem inżynierskim posadowienie restauracji budowanej na jeziorze Niegocin w Giżycku.

 

restauracja na wodzie

Giżycko, restauracja na wodzie. Prace fundamentowe

 

Fundament całkiem „na jeziorze”. Na 115 palach o długości 10,5–13,0 m, zagłębionych średnio 10 m w dno jeziora. 30 m od plaży. Po pięciu miesiącach żmudnych prac fundamentowych budynek pnie się w górę. Zanim Giżycko zyska ciekawy obiekt, zapraszam Czytelników na spędzenie czasu z ekipą inżynierów w rejonie Ekomariny nad Niegocinem. A było to tak…

 

Restauracja na wodzie – projektowanie posadowienia

Konsorcjum dwóch firm należących do Polskiego Zrzeszenia Wykonawców Fundamentów Specjalnych (PZWFS) wygrało przetarg w formule „projektuj i buduj”. Taka formuła została zastosowana, aby przyszły wykonawca miał możliwość zaproponowania innego rozwiązania niż w pierwotnym projekcie – głównie w zakresie posadowienia. Fundament przyszłej restauracji miała stanowić płyta fundamentowa nad wodą w postaci platformy o wymiarach 30 x 30 m i grubości 60 cm, posadowiona na palach. W pierwszej wersji zaprojektowano platformę na 99 palach o średnicy 80 cm, formowanych w gruncie. – Byłaby to trudna realizacja – ocenia Oskar Kielczyk, właściciel firmy Hydrobud Kielczyk z Białegostoku, która w konsorcjum z firmą Segar z Warszawy realizowała to zadanie. – Wykonawstwo musiałoby być prowadzone z jednostki pływającej albo należałoby zasypać część jeziora przeznaczoną pod platformę, a po wykonaniu prac – opracować sposób na usunięcie gruntu, dodatkowo nie naruszając struktury wykonanych pali. Owszem, wszystko jest do wykonania, ale byłaby to metoda bardzo droga. Dlatego razem z konsorcjantem zajęliśmy się przeprojektowaniem posadowienia. Podział obowiązków był mniej więcej taki, że Segar zajął się projektem i wykonawstwem posadowienia, a Hydrobud – organizacją miejsca budowy i robotami konstrukcyjnymi nad wodą, czyli płytą fundamentową.

 

restauracja na wodzie

 

Prace rozpoczęły się 10 października 2020 r. – Nasze biuro projektowe, które prowadzimy od kilku lat, a specjalizuje się ono zwłaszcza w zagadnieniach geotechnicznych, zaprojektowało posadowienie na 115 palach z rur stalowych o średnicach 40 i 50 cm oraz długości do 13 m – opowiada Kamil Bystrzyński, prezes firmy Segar. – Większość prac opieramy na bazie zoptymalizowanych przez nas pierwotnych rozwiązań. Rozwiązania optymalizujemy zmniejszając koszty realizacji oraz skracając czas wykonania. W tym przypadku przeszliśmy na prefabrykowane pale stalowe rurowe, pogrążane metodą wibracyjną z głowicy podwieszanej pod dźwig, co pozwoliło na rozstawienie sprzętu nawet w odległości 30 m od pogrążanego pala.

 

Finalnie, na etapie projektowania, otrzymaliśmy większą ilość pali w stosunku do pierwotnego rozwiązania, jednakże mniejszej średnicy i wygodniejsze do wykonania w tych warunkach. Większa ich ilość wynikała z tego, że w miejscach bardziej dociążonych punkt podparcia płyty składał się z dwóch, a nawet trzech pali. Generalnie planowany był rozstaw podpór płyty w ilości 10 na 10, a liczba 99 wynikała z tego, że w jednym miejscu jest zagłębiony szyb windowy, płyta jest pod nim pocieniona i nie ma pala. Z tego względu wokół szybu mamy do czynienia z większymi siłami przypadającymi na jeden punkt pod-parcia, co w konsekwencji prowadzi do większej liczby pali w tym miejscu. Fundamentowanie można było prowadzić na trzy sposoby. Pierwszy to zasypać całą powierzchnię projektowanej płyty i pracować z poziomu gruntu, a potem wybrać urobek. Metoda bardzo kosztowna i czasochłonna. Drugi to wbijać pale z jednostki pływającej. Nie byłoby to dla nas problemem, gdyż wiele prac wykonujemy tą metodą, ale w tym przypadku część projektowanej płyty jest na bardzo płytkiej wodzie (głębokości są od 0,5 do 3 m), a zanurzenie pontonu wymaga min. 60 cm. Do niektórych stref ponton by nie podpłynął.

 

Restauracja na wodzie – przebieg prac fundamentowych

– Wymyśliliśmy trzecią strategię – mówi Oskar Kielczyk. – Zrobiliśmy tymczasową platformę roboczą z piasku i płyt od strony plaży do krawędzi projektowanej płyty restauracji. Dodatkowo zabezpieczyliśmy platformę przed rozmywaniem z uwagi na silne falowanie. Dodam, że z powodu falowania, aby utrzymać plażę miejską, co roku przywożone są na nią duże ilości piasku. Jezioro Niegocin działa tu jak morze, lokalnie jest nawet określane małym morzem. Przedłużyliśmy zatem tymczasowo brzeg tak, aby można było dojechać do samej projektowanej płyty, nie wchodząc jednak w jej obrys. Niestety, miejsca było mało, dostaliśmy do dyspozycji bardzo wąskie gardło na potrzeby technologiczne, żeby nie niszczyć plaży. Takie były wymagania władz miasta. Tymczasowa platforma robocza w efekcie końcowym posłużyła nam jako stanowisko dźwigu 150-tonowego, który za pomocą głowicy wibracyjnej pogrążał pale.

 

– Ciężko było szczególnie w przypadku tych najdalszych pali – kontynuuje Kamil Bystrzyński. – Ramię dźwigu przy ich pogrążaniu przekraczało 30 m. Dużo komplikacji przysparzała nam pogoda. Kilka dni straciliśmy, bo wiał bardzo silny wiatr i nie chodziło tylko o względy bezpieczeństwa. Nie dawaliśmy rady utrzymać pali, aby pogrążyć je w wyznaczone miejsca. Są normy, które dopuszczają przesunięcie pali do pół średnicy. Tu nie mogliśmy sobie na to pozwolić ze względu na późniejsze szalowanie systemowe. Dopuszczalny błąd był bardzo mały – rzędu 2 cm. W takich warunkach to nie lada wyzwanie – drobny podmuch wiatru i proces ustawiania pali musimy rozpoczynać na nowo. Cały czas na budowie był geodeta, właśnie ze względu na tę dokładność. Zazwyczaj obsługa geodezyjna nawet w trakcie prac na wodzie pojawia się tylko przy wbijaniu pali granicznych, a resztę inżynierowie wytyczają sami. Poza tym taka prozaiczna sprawa, ale jakże istotna: ludzie marzli, woda ich zalewała, mimo specjalnych kombinezonów nurkowych warunki pracy nie należały do najprzyjemniejszych.

 

>>> Pierwsza w Polsce instalacja fotowoltaiczna na wodzie

>>> Eko Marina w Polańczyku otwarta

 

– To bardzo mocno spowalniało realizację – mówią wykonawcy. – Można światła stawiać i pracować, ale szkoda pracowników. Na szczęście inwestor był wyrozumiały i bardzo pomocny. „Zabawa” z wiatrem oraz wodą przy wbijaniu pali skończyła się pod koniec listopada. I wtedy zaczęła się kolejna – w budowę płyty fundamentowej.

 

– Najpierw zaczęliśmy podwieszać legary, potem robić całe pomosty, wszystko sekcjami, bo trzeba było wpuszczać zbrojarzy (płyta pochłonęła 70 t stali) – mówi Oskar – Platforma robocza, dojazdowa, była wąska. Jak już stał na niej dźwig, to nie było miejsca na nic innego. Jak dźwig wbijał pale, to już nie mógł podawać ciężkich elementów. Aby przyspieszyć prace, transportowaliśmy duże elementy pontonami. Betonowanie zaczęło się od zalania wnętrz stalowych rur, żeby uzyskać odpowiednią nośność pali. Natomiast kamieniem milowym tej inwestycji było betonowanie głównego elementu – płyty nośnej. Wprawdzie ilość betonu nie była zatrważająca – 600 m³, ale… mogliśmy postawić tylko jedną pompę na tym naszym wąskim gardle. Domówiliśmy się z wytwórnią Trans Żwir z Giżycka. Zaczęliśmy betonowanie w piątek 22 stycznia o godz. 19, a skończyliśmy następnego dnia ok. godz. 16. Dobrze szło, pełna obsługa laboratoryjna – tu szacunek dla laboratorium Lecha Kokoszko, które brało czynny udział w betonowaniu. Chodziło nam głównie o sprawdzanie napowietrzenia, bo zbyt niskie powoduje słabą mrozoodporność.

 

– Beton oczywiście hydrotechniczny o odpowiedniej mrozoodporności i wodoszczelności – mówi Paweł Mań pełniący funkcję inspektora nadzoru inwestorskiego.

– Prace trzeba było prowadzić obserwując pogodę, wykonawca musiał wstrzelić się w jak najdłuższy czas bez mrozów, by pozwolić płycie związać w temperaturach dodatnich. I udało się.

 

Oddajmy jeszcze głos Piotrowi Zaborowskiemu, kierownikowi budowy. – Po dwóch tygodniach, po pierwszych badaniach próbnych na wytrzymałość, zaczęliśmy rozbierać spód płyty. I to też nie było łatwe, bo mieliśmy 60 cm między spodem płyty a wodą, a w tej przestrzeni jeszcze szalunek. Tym razem pogoda nam pomogła, bo przyszły mrozy i jezioro ściął lód. Mogliśmy poruszać się nie w wodzie, tylko po lodzie, co przyspieszyło nam roboty półtora raza. Pracownicy w specjalnych ubraniach na styropianie ślizgali się pod spodem i rozkręcali szalunek. Było tam ponad dwa tysiące śrub do odkręcenia, trwało to długo. Doskwierało dokuczliwe zimno. Wędkarze doskonale wiedzą, jak od lodu „ciągnie”. Lód dużo pomógł, ale w niektórych miejscach mocno przeszkadzał. Były ciężkie belki, które zamarzły. Wykuwaliśmy je i wyszarpywaliśmy. Potem, po odzyskaniu elementów nośnych, trzeba było wyrywać od dołu poszycie wynajętego przecież szalunku. Ludzie bardzo mocno się namęczyli, trudne warunki. Całość prac zakończyliśmy 15 marca 2021 r. – komentuje Piotr Zaborowski.

 

restauracja na wodzie

 

Dla nas to nowe doświadczenie – ocenia Łukasz Nowicki, dyrektor do spraw technicznych w firmie – Pierwszy raz na tak dużą skalę pracowaliśmy dla inwestora prywatnego, a nie dla firmy państwowej z zamówienia publicznego. Są plusy, są minusy. Decyzyjność jest na pewno lepsza, jest szybciej, mniej biurokracji. Niewątpliwie Giżycko zyska bardzo ciekawy obiekt, który – jak wynika z naszych informacji – ma być jedynie wstępem do dużego pomysłu na „rozkręcenie” Giżycka, by stało się mocną konkurencją dla innych miast na Mazurach. A inżyniersko… trudne zadanie, wymagające, bo praca na wodzie, problemy logistyczne, bo ani to zasypać ani pogłębić. Wysoko oceniamy współpracę z konsorcjantem, znaliśmy się oficjalnie w ramach przynależności do Polskiego Zrzeszenia Wykonawców Fundamentów Specjalnych, ale poznać się na budowie to zupełnie co innego. Wypadło bardzo pozytywnie i nie bez znaczenia był fakt, że przez przynależność do PZWFS darzyliśmy siebie wzajemnym zaufaniem. To bardzo ułatwia, przyspiesza i uprzyjemnia pracę. No i sympatyczne sytuacje mieliśmy na miejscu. Mieszkańcy przychodzili na budowę, pracownicy lokalnych firm patrzyli, pytali, mówili, że to trudne, co robimy. Podziw… Prestiż… Kolejny etap budowy w zakresie konstrukcji żelbetowej oraz stalowej realizuje już na naszym fundamencie zwycięzca kolejnego przetargu. Życzymy mu równie pozytywnych doświadczeń i mamy nadzieję, że już wkrótce razem będziemy podziwiać wykonany wspólnymi siłami niełatwy obiekt.

 

Barbara Klem
redaktor naczelna „Inżynier Warmii i Mazur”
Oskar Kielczyk
Hydrobud Kielczyk sp.j.
Polskie Zrzeszenie Wykonawców Fundamentów Specjalnych
Kamil Bystrzyński
Segar Sp. z o.o.
Polskie Zrzeszenie Wykonawców Fundamentów Specjalnych

 

Sprawdź: Produkty budowlane

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in