Nowe, zielone fasady pojawiły się w ostatnich latach w bardzo wielu miastach na świecie. Realizacje te mają oczywiście związek z coraz silniejszym trendem eko. Sprzyjają temu też proekologiczne przepisy, związane z certyfikatami BREEAM i LEED.
Miasta mają być bardziej zielone, trzeba dążyć do stopniowego obniżania emisji CO2 i pyłów zawieszonych. Natura stała się mile widzianym gościem w zurbanizowanej przestrzeni – z korzyścią dla nas.
Od zawsze miasto to przestrzeń, w której teren jest cenny, należy go więc wykorzystywać w maksymalnie efektywny sposób. Dlatego przez długie wieki zieleni w miastach brakowało. Teraz, gdy postrzegamy ją inaczej – jako coś niezbędnego, poprawiającego komfort życia oraz stan zdrowia w spektrum zarówno biologicznym, jak i psychicznym – poszukiwane są rozwiązania, które pozwalają jej mieć wokół siebie więcej. Stąd zieleń, wraz z wysokimi miejskimi budynkami, coraz odważniej pnie się w górę.
Paseo del Prado CaixaForum w Madrycie (fot. Fred Romero/Wikipedia)
Tradycyjne zielone fasady
Efekt zielonych, wertykalnych połaci można osiągnąć na różne sposoby. Najprostsze, tradycyjne zastosowanie zieleni na ścianie to pnącza. To rozwiązanie sprawdzone i stosunkowo tanie – zarówno na etapie realizacji, jak i użytkowania. Pnącza na murach nie wymagają wiele, a dają nam bardzo dużo. Oprócz oczywistych walorów estetycznych (bo atrakcyjna zieleń cieszy oczy, podkreśla piękno architektury lub skutecznie ukrywa jej ewentualne niedostatki), obecność wertykalnej zieleni w przestrzeni miejskiej wpływa na wygłuszenie hałasu, poprawiając w okolicy komfort akustyczny. Pnącza wytrwale rosną, produkują tlen, wiążą i neutralizują toksyny, skutecznie zatrzymują szkodliwe pyły zawieszone. Gdy się rozrosną, tworzą w budynku bardzo korzystny mikroklimat: w zimie chronią mury przed nadmiernym wychłodzeniem, a w lecie przed przegrzaniem. Dowiedziono, że w klimacie umiarkowanym pokrycie elewacji gęstym pnączem zimozielonym przynosi oszczędności energetyczne rzędu 15-30%. Dodatkowo bujne pnącza bardzo poprawiają nawilżenie w otoczeniu budynku, dzięki czemu pomagają mieszkającym w nim ludziom, zwłaszcza tym wrażliwym – alergikom, osobom starszym i małym dzieciom.
Najbardziej uniwersalne w takich zastosowaniach są pnącza o ozdobnych liściach, takie jak bluszcze (Hedera) i winobluszcze: winobluszcz trójklapowy (Parthenocissus tricuspidata) oraz pięciolistkowy (Parthenocissus quinquefolia).
W cieplejszych rejonach Polski i wszędzie tam, gdzie budynki osłonięte są przed mroźnymi wiatrami w zimie, jako osłonę muru można zastosować również pnącza kwitnące, np. glicynie (Wisteria), miliny (Campsis) lub pnące hortensje (Hydrangea anomala). Zwykle nie tworzą gęstej osłony, za to ich spektakularne kwitnienie daje niezwykły efekt estetyczny.
Fragment nasadzeń na budynku przy Fenchurch Street 20 w Londynie (fot. B. Czerniawska)
Przez lata pnącza wspinające się po ścianach oskarżane były o niszczący wpływ na elewacje. Z czasem okazało się, że jest jednak dokładnie przeciwnie. Nowe badania wykazały, że takie rośliny osuszają fundamenty, a osłaniając mur przed promieniowaniem UV, deszczem, wiatrem i mrozem, przyczyniają się do poprawy trwałości powierzchni ścian zewnętrznych, o ile tylko zostały one wykonane we właściwy sposób. Tam, gdzie znajdują się szpary oraz pęknięcia, silne pnącza chętnie się wciskają i wtedy istotnie mogą przyczynić się do dalszych uszkodzeń. Jednak starannie wykonanym fasadom – bez znaczenia czy są z klinkieru, kamienia czy tynku – na pewno nie zaszkodzą.
Takie rośliny stanowią także naturalne schronienie dla mniejszych ptaków i owadów. Do miejskich legend należy przy tym zaliczyć opowieści o wchodzących po pnączach pająkach i innych podobnych intruzach. Pająki do mieszkań wchodzą bardzo sprawnie po każdej ścianie.
Bluszcz na budynku w Buenos Aires (fot. sergejf/Wikipedia)
Zielone fasady na nowo
Na nowoczesnych elewacjach pnącza bywają współcześnie rozpinane w bardziej wyrafinowany sposób: na specjalnie przygotowanych metalowych linach, siatkach, trejażach i przeróżnych fantazyjnych konstrukcjach. Projektantom daje to znacznie więcej możliwości: wizualnie interesujące są zarówno same konstrukcje, jak i sposobność wykorzystania większej ilości typów roślin – na właściwie dobranych podporach dobrze poradzą sobie nie tylko te naturalnie wyposażone w wąsy, przywry i powietrzne korzenie czepne. Takie nowoczesne konstrukcje wymuszają na projektujących je osobach większą dyscyplinę i to w kilku wymiarach. Potrzeba bezpieczeństwa sprawia, że podpory muszą być stabilne, dobrze osadzone w murze. Powinny być także odporne na czynniki atmosferyczne oraz starzeć się wraz z budynkiem w przewidywalny sposób. To w oczywisty sposób wpływa na techniczną stronę projektowania, a przede wszystkim na wybór rodzaju podpór pod planowane nasadzenia, osadzenia danej konstrukcji na murze, typ lin lub krat, które będą wykorzystywane, uwzględnienie ochrony przed korozją i ogólnej trwałości przyjętych rozwiązań. Estetyka wymusza, by rośliny wybrane pod nasadzenia cechował wigor adekwatny do siły podpór. Masywne pnącza, które z czasem silnie się rozrastają, mają też swoją wagę – potrzebują więc odpowiednio silnych linek lub krat, podczas gdy te delikatne na zbyt silnych podporach wyglądałyby nieproporcjonalnie wątle.
W Polsce dobrym przykładem budynku o nowoczesnej, zielonej fasadzie jest Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Każdego kolejnego roku bryła BUW wygląda ciekawiej dzięki pnączom, które porastają ją coraz gęściej.
Zieleń na fasadzie budynku Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego. Fot. stock.adobe/ vladdeep
Zielona ściana Musée du Quai Branly w Paryżu (fot. Lauren Manning/Wikipedia)
Nowoczesne zielone ściany
Pnącza rosnące w gruncie obok budynku zazwyczaj są odporne na choroby i szkodniki, mają małe wymagania glebowe, tolerują podsychanie gleby oraz okresowy wzrost zasolenia lub wilgotności. Jednak są sytuacje, gdy wszystkie te zalety to zbyt mało. Tam, gdzie oczekiwane są wertykalne, spektakularne kompozycje, właściwym wyborem jest zielona ściana. Rośliny na niej posadzone nie mają zwykle kontaktu z gruntem.
Najbardziej wyrafinowane realizacje, w których podłoże dla roślin stanowi nie ziemia, a specjalny filc, zasilane są systemem hydroponicznym, co stanowi rozwiązanie ekskluzywne, przewidywalne, lecz bardzo kosztowne. Takie właśnie są zielone fasady projektowane przez słynnego francuskiego botanika Patricka Blanca. Jego realizacja z 2004 r. – zewnętrzna ściana na Musee du Quai Branly w Paryżu otworzyła całą serię równie śmiałych projektów, zarówno samego Blanca, jak i jego naśladowców. Podziwiane powszechnie jego dzieła to m.in. tętniąca kolorami ściana Paseo del Prado CaixaForum w Madrycie1 (muzeum i ośrodka kultury stworzonego w interesująco zaadaptowanym postindustrialnym budynku nieczynnej elektrowni z 1900 r.) oraz 23 zielone ściany w imponującym australijskim założeniu One Central Park w Sydney. Warto też zwrócić uwagę na stosunkowo niewielką, starannie zaprojektowaną ścianę w mieście Avignon na południu Francji, bardzo malowniczą i chętnie fotografowaną przez turystów.
Tak, ściany w stylu Patricka Blanca są piękne, wspaniale harmonizują z budynkami. Dlaczego więc nie ma ich znacznie więcej? Otóż są to realizacje niezwykle kosztowne, zarówno na etapie tworzenia, jak i utrzymywania w nienagannym stanie. W efekcie więcej analogicznych realizacji, choć o mniejszej skali, można współcześnie spotkać tam, gdzie koszt ich instalacji robi na inwestorach mniejsze wrażenie – na ścianach luksusowych budynków w Japonii, Tajlandii oraz w Emiratach Arabskich. Poza tym większa przewidywalność – dzięki zastosowaniu przemyślnego, opatentowanego rozwiązania inżynieryjnego – wcale nie oznacza pewności, że dana kompozycja się sprawdzi, że będzie dojrzewała wizualnie z oczekiwaną klasą. Pouczająca jest historia pierwszej, paryskiej ściany z Musee du Quai Branly, która już w latach 2017 i 2018 musiała być poddana gruntownej renowacji.
Sprawdź też:
Jak dach zielony wpływa na przenikanie ciepła przez jego konstrukcję
Pierwsza w Polsce szkoła z certyfikatem BREEM i dachem bagiennym
Tworząc wertykalne kompozycje, projektanci często czerpią inspiracje z innych, mniej typowych zastosowań zieleni, np. doświadczeń, jakie płyną z zakładania i pielęgnacji zielonych dachów. Bardzo efektowne, a przy tym mniej kosztowne – zwłaszcza podczas ich tworzenia – są zielone ściany, na których rośliny wraz z ziemią umieszczone zostają w „kieszonkach” z mocnej agrowłókniny rozpiętej na murze, w strukturach przypominających plaster miodu, produkowanych np. z recyklingowanego plastiku, lub w modułach ze stali albo aluminium, stosunkowo trwałych i odpornych – pozwalających na dłuższe użytkowanie bez znacznych nakładów na ich bieżącą konserwację. Rozwiązania tego typu bywają wkomponowywane w elewacje jako ich stały element albo wykorzystywane w samodzielnych, mobilnych konstrukcjach, które w miastach pojawiają się czasowo – zdobiąc przestrzeń, wprowadzając życie pomiędzy betonowe struktury, wydzielając zielone enklawy. W przypadku każdego zastosowania zielone fasady w miastach zajmują mało miejsca, a dają ludziom możliwość obcowania z przyrodą, ulgę akustyczną i termiczną (zwłaszcza podczas letnich upałów), poprawiają mikroklimat oraz zwiększają korzystny bilans tlenowy.
I oczywiście podnoszą estetykę otoczenia. Ostateczny efekt estetyczny oraz atrakcyjność zielonej ściany zależy od tego, jakie rośliny i w jakim układzie zostaną na niej posadzone. Z reguły dobrze sprawdzają się niewysokie byliny oraz niezbyt ekspansywne, ale silne pnącza. Gatunki jednoroczne, sadzone sezonowo, mogą z kolei dodać kompozycji kolorów. Jeśli ściana ma być atrakcyjna przez cały rok, nawet 95% posadzonych na niej roślin powinny stanowić gatunki zimozielone. O doborze roślin decyduje m.in. nasłonecznienie przyszłej kompozycji czy ekspozycja na wiatr. Muszą też one jak najlepiej znosić niekorzystne warunki. Należy więc wybierać odmiany żywotne, odporne na mróz, choroby i szkodniki. Priorytetem jest witalność oraz zdrowie nasadzeń: osłabione, zainfekowane egzemplarze mogą stanowić ognisko zarazy dla sąsiadujących roślin, a każda nieplanowana wymiana nasadzeń może być droga.
Kosztowna, jednak niezbędna, jest regularna konserwacja nasadzeń, przycinanie martwych roślin, usuwanie chwastów i bieżące wypełnianie szczelin oraz wszelkich luk w zaplanowanej kompozycji. Żeby uzyskać oczekiwaną bujność, wybrane rośliny muszą być posadzone gęściej niż w typowym ogrodzie, co generuje koleje wyzwania – podczas sadzenia, zabezpieczania ich potrzeb w czasie wzrostu (dostarczanie wody, składników mineralnych) i wtedy, gdy konieczna staje się wymiana części nasadzeń, do czego dochodzi np. po szczególnie mroźnej i wietrznej zimie lub gorącym i suchym lecie, gdy podlewanie okaże się niewystarczające albo wadliwie zaplanowane. Dlatego właśnie dywanowe, zielone ściany lepiej sprawdzają się w klimacie umiarkowanym, gdzie rzadziej występują ekstremalne zmiany temperatury i wilgotności.
Piękne realizacje zobaczyć można w Wielkiej Brytanii, np. w Londynie – kompozycja na budynku przy Fenchurch Street 20, zielona ściana na hotelu Rubens w pobliżu Pałacu Buckingham, oraz w północnych Włoszech, gdzie np. imponujący wielkością i jakością kompozycji roślinny dywan zdobi centrum handlowe pod Mediolanem (Centro Commerciale Fiordaliso w Rozzano).2 Jedna z pierwszych polskich zielonych ścian pojawiła się w 2013 r. na warszawskim Mokotowie. Wkomponowana została w elewację siedziby Fundacji na rzecz Nauki Polskiej.3
Wertykalna zieleń? Wspaniale, że jest jej coraz więcej. Jednak planując trwałe związki zieleni i architektury koniecznie uwzględniać należy znaczną liczbę zmiennych. Czasem trzeba przewidywać wręcz sprawy na pozór nieprzewidywalne – wpływ mrozu, silnego słońca lub wiatru, a nawet gwałtowny spadek dostępności środków, które można przeznaczać na utrzymanie zielonej konstrukcji na właściwym poziomie, pod względem jej trwałości, bezpieczeństwa, estetyki. Uwzględniając to, częściej będziemy się mogli cieszyć zielenią rozsądnie zaplanowaną, piękniejszą, właściwie utrzymaną. Zachęcającą do wdrażania kolejnych zielonych eksperymentów.
Barbara Czerniawska
1 Powierzchnia zielonej ściany Paseo del Prado CaixaForum w Madrycie liczy 460 m2. Aby osiągnąć oczekiwany efekt, posadzono na niej ponad 15 000 roślin z 250 gatunków wybranych przez projektanta tak, by wytrzymywały zarówno letni skwar, jak i mroźne zimy.
2Imponująca ściana przed Centro Commerciale Fiordaliso w Rozzano o powierzchni 1263 m2 została zaprojektowana przez architekta Francesco Bollani. Jej barwną kompozycję tworzy aż 44 000 bylin i mchów. Całkowity koszt tego projektu wyniósł 1 mln euro.
3 Pionowy ogród na fasadzie siedziby Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (ul. Krasickiego 20/22 w Warszawie) powstał w gruntownie przebudowanym, zmodernizowanym budynku z 1933 r., częściowo zniszczonym w czasie II wojny światowej. Na powierzchni 260 m2 posadzono tu ok. 20 gatunków roślin.
Polecamy: Produkty budowlane