Wnioski z Konferencji IPB

04.10.2011

Refleksje po odbytej Konferencji Izby Projektowania Budowlanego w Józefowie, 9 i 10 czerwca 2011 r.

Byłem uczestnikiem XIV Konferencji Izby Projektowania Budowlanego w Józefowie w dniach 09-10.06.2011, z czego jestem niezmiernie rad.

Zakres i tematyka obrad była bardzo interesująca, „do bólu” szczera i pouczająca. Nasuwała jednak także i pełen zakres wątpliwości i refleksji co do poruszanych tematów jak i losu inżynierów w Polsce.

Izba Projektowania Budowlanego wykazuje (w referacie doc. dr inż. Kraszowskiego) swoje osiągnięcia podczas ostatniego działania Izby.

Niezwykle interesujący był wykład dr A. Kowalewskiego o problemach planowania przestrzennego w Polsce, pokazujący tragiczną wręcz sytuację planowania i inwestowania urbanistycznego w kraju. Przerażająca w tym wszystkim jest (jak wynika z referatu) nieporadność państwa i jego struktur. Odnosi się wrażenie, że państwo w zakresie budownictwa przestało racjonalnie funkcjonować.

Podobny wydźwięk można było zauważyć w referatach dr inż. T. Suwary z „Transprojektu” Warszawa oraz Elżbiety Smolińskiej Starosty powiatu Prószkowskiego.

Ważnym wystąpieniem był referat dr A Borowicza, prof. nadzw. UŁ o tzw. Zamówieniach publicznych na dokumentacje projektowe.

Prof. T. Biliński z Uniwersytetu Zielonogórskiego poruszył w swoim referacie szczególną rolę inżyniera budowlanego na każdym etapie procesu inwestycyjnego i jego ważną rolę w społeczeństwie.

Wnikając w sedno tych referatów oraz innych pozostałych, można wysnuć jeden wniosek: nie jest w naszym kraju dobrze, a dalej idąc, nie umiemy lub jesteśmy mało skuteczni jako Izba Projektowania Budowlanego czy Izba Inżynierów Budownictwa zaradzić temu. Nie mamy siły przebicia lub jesteśmy zbyt ulegli, a nawet bezradni ażeby reprezentanci naszego środowiska mogli zgłaszać wnioski, które nabrałyby ważnej wymowy, tak w sprawach społecznych związanych z budownictwem, jak i w sprawach obrony praw inżyniera budownictwa. Podkreślić chcę, a nie ma tu miejsca na omówienie referatu „Problemy planowania przestrzennego w Polsce” dr Adama Kowalewskiego – Przewodniczącego Głównej Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej o stanie polskiej urbanistyki. Z artykułu dr A. Kowalewskiego wynika m.in. „brak resortu i brak ministra – członka rządu, odpowiedzialnego za gospodarkę przestrzenną i mieszkaniową”. Kosztuje nas to wiele, tyle że nawet nikt nie próbował tego policzyć, jaki jest koszt tzw. „taniego państwa”. Konsekwencje liberalnej filozofii rządzących są o wiele szersze: promują również pogoń za zyskiem za wszelką cenę, tolerują rozrost szarej strefy ekonomicznej i powiększają korupcję.

Wg dr A. Kowalewskiego „druga grupa wrogów planowania” to beneficjenci chaosu urbanistycznego z ich słabościami planowania i zanik kontroli publicznej, jak również aktywni gracze na rynku nieruchomości. Jest to ważna dla gospodarki i dla polityki grupa społeczna dysponująca efektywnymi środkami nacisku i sprawnie broniąca swoich interesów, czego przykładem są ostatnie inicjatywy poselskie w dziedzinie prawa budowlanego i planowania przestrzennego, które osłabiły nadzór rządowy i samorządowy nad procesami budowlanymi. Silna pozycja tego lobby wynika również z nieporozumienia, jakim jest utożsamianie dewelopera z inwestorem.

Przytoczyłem te fragmenty artykułu dr A. Kowalewskiego, ażeby zwrócić uwagę czytającego i zachęcić do przeczytania w całości artykułu zawartego w „Wiadomościach projektanta Budownictwa” Nr 6/2011, jak również, ażeby przypomnieć Przedstawicielom Izby Projektantów o obowiązkach jakie ich czekają w reprezentowaniu interesów naszych i społeczeństwa. Przecież kto w końcu ma się tym zająć? Kto ma reprezentować stanowisko inżynierów? Jest jeszcze Izba Inżynierów Budownictwa, ale tam o tych problemach jest cicho. Jednym z bardzo ważnych i cennych działań Izby Projektowania jest działanie w sprawie tzw. Zamówień Publicznych.

Wg bardzo cennego opracowania dr Aleksandra Krupy i dr Kazimierza Staśkiewicza o Uwagach Izby Projektowania Budowlanego do tzw. „Zielonej Księgi” Komisji Europejskiej z dn. 27.01.2011 w sprawie modernizacji polityki UE w dziedzinie zamówień publicznych w kierunku zwiększenia skuteczności europejskiego rynku zamówień, autorzy opracowania w imieniu Izby Projektowania sprecyzowali ogólną ocenę polskich regulacji prawnych. Opisali także obserwowane mankamenty zamówień publicznych w szczególności w odniesieniu do zamówień o prace projektowe oraz o roboty budowlane (w ograniczonym zakresie).

„Zielona Księga” Komisji Europejskiej zawiera 114 pytań, na które autorzy oczekują odpowiedzi i propozycji kierunku zmian w sprawie modernizacji europejskiego rynku zamówień publicznych.

Słusznie autorzy Informacji złożyli do „Zielonej Księgi” odpowiedzi na 70 pytań z ogólnej liczby 114 w imieniu Izby Projektowania.

M.in. autorzy opinii zawnioskowali co następuje. Obecne regulacje prawne zamówień publicznych w Polsce, a w szczególności powszechność stosowania „najniższej ceny” jako jedynego kryterium wyboru oferty negatywnie oddziaływuje na poziom jakości uzyskiwanych produktów, usług i obiektów budowlanych. Za niską cenę uzyskuje się produkty niskiej jakości. Hamuje to wdrażanie postępu technologicznego, rozwiązań innowacyjnych, jak również hamuje rozwój firm. Autorzy bardzo szczegółowo poklasyfikowali poruszane w „Zielonej Księdze” kwestie i zawarli je w swojej opinii skierowanej m.in. do:

– Prezesa Urzędu Zamówień Publicznych

– Komitetu do spraw Europejskich w Ministerstwie Spraw Zagranicznych

– Ministra Infrastruktury

– osób działających w sferze zamówień publicznych.

 

W tym miejscu należy się duże uznanie Izbie Projektowania za zdecydowane wystąpienie do władz. Szkoda tylko, że tak późno i że bez współpracy z Izbą Inżynierów Budownictwa.

 

Ja również mam swoje uwagi i propozycje m.in.:

– Dla ochrony interesów naszych projektantów niezbędnym jest wprowadzenie nadzoru autorskiego jako obowiązkowego. Gdyby był taki nadzór nad halą, która uległa katastrofie w Katowicach być może nie doszłoby do niej. Nadzór autorski zwróci się Inwestorowi z dużym zyskiem na budowie.

– Do kryterium „najniższej ceny” za projekt wprowadzić obowiązujące pojęcie „minimum socjalnego”, które jest określone w kraju i jest łatwe do ustalenia przy pracy projektantów. Jak jest to bowiem możliwe, że wygrywa wykonawca, który za ustaloną cenę nie ma możliwości pokrycia kosztów robocizny, a wie o tym Inwestor?

 

Zaliczono inżynierów budownictwa do tzw. wolnych zawodów łącznie z takimi jak: komornicy, adwokaci, lekarze, notariusze. Wiem, że nie jest to na miejscu „zaglądać komuś do kieszeni”. Wszyscy wyżej wymienieni mają Rozporządzeniami ustalone ceny za swoje świadczenia.

Największą na świecie jest ustalona w Polsce stawka dla komorników przekraczająca stawki obowiązujące np. w Niemczech prawie trzykrotnie. Czy są więc tzw. zawody „wolne i wolniejsze”?

W każdych uwarunkowaniach prawnych w Polsce czy to w Prawie Budowlanym czy innych związanych inżynier jest „sekowany”. Nie ma równości stron pomiędzy inżynierem a rządzącymi stanowiącymi prawo.

Jak i w jaki sposób inżynier prowadzący samodzielną działalność zatrudniający pracowników może konkurować z kilkoma tysiącami urzędników samorządowych i innych np. z firm komunalnych, którzy mają opłacony ZUS, nie ponoszą kosztów towarzyszących, a korzystają z kontaktów służbowych ułatwiających uzyskanie uzgodnień, pozwoleń budowlanych, komputerów w czasie godzin pracy.

W Izbie Inżynierów Budownictwa na około 120 tysięcy członków Izby w Polsce prowadzi działalność gospodarczą samodzielną około 10% członków tj. około 12 tysięcy. Jak to się ma do ilości członków, którzy prowadzą działalność ubocznie stwarzając konkurencję tym prowadzącym firmy projektowe?

Kto i gdzie ma w tych warunkach ekonomicznych szkolić młode kadry? W Polsce konkurujących z nami urzędników szacuje się na kilkanaście tysięcy. My nie negujemy zasad konkurencji, negujemy warunki jakie stosowane są przy projektowaniu. Nie wymagamy cenników, tylko przestrzegania równości stron i ustalonego minimum socjalnego obowiązującego w Polsce. Coś należy z tym zrobić.

Szuka się „taniego państwa”. Jak to wygląda realnie widać w rzeczywistości.

W latach sześćdziesiątych w celu usprawnienia uzgodnień projektów oraz przyśpieszenia wydawania pozwoleń budowlanych wprowadzono tzw. „zintegrowane” wydawanie pozwoleń budowlanych. Teoretycznie pozwolenie uzyskiwało się w ciągu jednego dnia. Na spotkaniu w Urzędzie lub u Inwestora zbierały się wszystkie zainteresowane strony. Ustalano wówczas uwagi do uzupełnienia projektów jeszcze na etapie roboczym. Po uzupełnieniach i ustalonych poprawkach projekt składało się w celu uzyskania pozwolenia. Obecnie podobne uzgodnienia czyni się kilkakrotnie z różnymi Wydziałami i Urzędami (wielokrotnie) i to nawet z Urzędem Konserwatora Zabytków. Uzgodnienia powyższe prowadzi się często w tym samym Urzędzie tylko z różnymi Wydziałami, a zakres uzgodnień zazębia się. Opracowania projektowe, które są kierowane do Wydziałów lub innych Urzędów, niewiele różnią się co do treści. Obecnie i tak Wydziały kontaktują się ze sobą wewnętrznie w celu zakresu uzgodnienia danego projektu.

Powrót do zintegrowanego uzgadniania projektów i wydawania pozwoleń budowlanych zlikwiduje przeciągające się urzędowy czas oczekiwania, nawet ten mieszczący się w terminach określonych w KPA, a na pewno zlikwiduje możliwości korupcyjne. Wszystko za jednym pociągnięciem bez dokonania zmian w stosownych rozporządzeniach czy nawet ustawach. Czy warto to zrobić? Tak i nikt rozsądny nie powinien się temu przeciwstawić.

My jako inżynierowie mamy obowiązek przynależenia do Izby Inżynierów Budownictwa. Ma więc nas kto bronić, ma kto występować w naszym interesie. Tylko, że w Izbie też występują różne grupy interesów. Czy mamy założyć związki zawodowe na wzór Zielonogórskiego Porozumienia Lekarzy? Najwyższy czas pobudzić do działania u podstaw (jak Pozytywiści) obie Izby Inżynierskie. Współpraca obu Izb Inżynierskich (w tymi Architektów) jest niezbędna. Obserwując to co dzieje się na rynku projektowym i budownictwa nie napawa optymizmem. Nie mogą wypowiadać się w naszym imieniu osoby, które nie rozumieją budownictwa i specyfiki projektowania, nie mają o tym pojęcia.

Uważam, że najwyższy czas złożyć wniosek do Sejmu o możliwość spotkania z posłami w ramach tzw. wysłuchania publicznego o nurtujących nas (a przytoczonych powyżej przeze mnie) problemach.

Ostatnio „usprawniający” prawo budowlane wkraczają w uzgodnienia projektów dokonywane przez Rzeczoznawców BHP, ograniczając ich dotychczasowe czynności. Czyżby rządzącym zależało na zupełnej degradacji budownictwa przy biernej postawie Izb Inżynierskich?

 

mgr inż. Zenon Mieruszyński

rzeczoznawca budowlany

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in