Formalnie słuszny pogląd o dobrowolnym statusie PN nie ma nic wspólnego z projektowaniem.
W numerze 2/2014 „IB” redakcja zamieściła artykuł „Zmiana normy a zwiększenie obliczeniowej wartości obciążenia wiatrem”.Jest to odpowiedź pp. M. Skwarka i J. Hulimka na list, który czytelnik skierował do „IB” z pytaniami dotyczącymi projektowania wież i masztów telekomunikacyjnych. Czytelnik zapytał, jak należy postępować i czy niezbędne jest przeprowadzanie ponownych obliczeń wg aktualnych norm wież i masztów zaprojektowanych i wzniesionych, w okresie gdy w normie obliczeniowe obciążenie wiatrem było mniejsze, a teraz – gdy po zmianie normy zwiększono obciążenie – zachodzi potrzeba dowieszenia zalegalizowanych wcześniej anten lub zmiany ich konfiguracji. Redakcja skierowała list z prośbą o odpowiedź do znanych specjalistów, prowadzących własną pracownię projektową obiektów tego typu, którzy odpowiedzieli na pytanie.
W odpowiedzi natknąłem się na poglądy, co do których mam odmienne zdanie, i kwestie niejednoznaczne, a jako czytelnik chciałbym skorzystać z porady, jak w podobnych sytuacjach należałoby postępować, bo opinie są głęboko podzielone. Zresztą wiatr działa nie tylko na wieże i maszty. Problem przedstawiony w liście nie jest jednostkowy, mamy z nim do czynienia w wielu innych dziedzinach projektowania, gdy zmiana normy wprowadza ostrzejsze zalecenia/wymagania. A sprawa nie jest tak oczywista z winy przepisów.
To z powodu niejasności i niejednoznaczności przepisów prawnych czytelnik postanowił szukać w redakcji porady w trudnej sprawie zastosowania Polskich Norm w projektowaniu. Chodzi tu o relacje przepisów i norm. W „IB” często pojawiają się wypowiedzi na ten temat. W moim przekonaniu adresatem tego listu powinien być raczej prawodawca, władze budowlane lub instytucja mająca zdolność wykładni prawa. Na łamach prasy możemy nieobowiązująco podyskutowaćo różnych aspektach tych problemów bez dochodzenia do jakichkolwiek wiążących wniosków.
Strona techniczna problemu
Autorzy odpowiedzi słusznie rozpatrują problem na płaszczyźnie przepisów prawnych i wymagań technicznych. Warto od razu dodać, że nie są to strony rozłączne, przeciwnie przeplatają się, przy czym nadrzędną funkcję pełni strona prawna. Pierwszą część odpowiedzi poświęcają omówieniu strony technicznej. Na pytanie, czy w następstwie zmiany normy należy przeprowadzić powtórne obliczenia konstrukcji przy uwzględnieniu większej wartości obciążenia, autorzy dają odpowiedź pozornie uspokajającą: że zmiany wprowadzone w normalizacji, związane z wyznaczaniem obciążenia wiatrem i obliczaniem wież i masztów telekomunikacyjnych, w szczególności wprowadzenie Eurokodów, nie spowodowały ogólnego zaniżenia obliczeniowej nośności przedmiotowych konstrukcji. Może i tak jest. Pogląd ten potwierdzają własną praktyką w projektowaniu obiektów tego typu i własnymi publikacjami. Wskazują również na możliwość uzyskania pewnych rezerw nośności przez zastosowanie metod doświadczalnych, zwłaszcza w odniesieniu do obiektów powtarzalnych. Dodają też, że pełne wykorzystanie norm PN-EN (…) w wielu przypadkach daje korzystniejsze lub zbliżone wyniki obliczeń. Szkoda, że odwołują się wyłącznie do własnych doświadczeń i nie dają wiążącej odpowiedzi.
Otóż jakkolwiek ta ogólna informacja może być pożyteczna, to jednak niewystarczająca dla projektanta ze względu na margines zawarty w słowach „w wielu przypadkach”. Ile i jakie są to przypadki? Ponieważ projektant musi mieć pewność do każdego projektu, więc kierując się przesłanką, że zmiana obciążenia wiatrem w normie wzięła się z racjonalnego uzasadnienia, powinien nie tylko konstrukcję ponownie sprawdzić obliczeniowo, ale i obejrzeć ją in situ po latach użytkowania. Gdyby taka sytuacja odnosiła się do obciążenia stropu, na pewno przeprowadziłbym powtórne obliczenia.
Nie wiem, jak należy postąpić w przypadku dowieszania niezamontowanych wcześniej anten. Operator pewnie wolałby nie ponosić kosztów wzmocnienia. Jednakże w razie rozbudowy lub zmiany konfiguracji anten zalecałbym – podobnie jak autorzy – przeprowadzić obliczenia co najmniej sprawdzające. Decyzja zawsze należy do projektanta. Ma on doświadczenie zawodowe i uprawnienia, wie, co projektuje, z jakich pomocy i czyich porad korzysta, za co jest osobiście odpowiedzialny (wraz ze sprawdzającym projekt), jakie ponosi ryzyko, gdy decyduje: wzmacniać lub użytkować bez wzmocnienia. Za taką decyzją musi stać głębokie przekonanie, że pod względem projektowym jest wszystko bez zarzutu, że wieża na nikogo nie runie. Ale to często wielka niewiadoma.
W moim przekonaniu na projektancie spoczywa odpowiedzialność znacznie szersza niż tylko spełnianie postanowień norm. Można od nich odstąpić, ilekroć tego wymaga bezpieczeństwo konstrukcji, i przyjąć wartości bezpieczniejsze. Niezależnie od tego, czy normy traktujemy jako obligatoryjne czy dobrowolne, ich postanowienia nie są nienaruszalne, nie są one bezbłędne, nigdy idealnie nie odpowiadają warunkom projektowania, nie są remedium na wszystko, a wiele istotnych kroków w projektowaniu trzeba wcześniej zrobić bez ich pomocy. I chociaż PN-B-02011:1977 wraz ze zmianą PN-B-2011:1977/Az1:2009, PN-EN 1991-1-4:2008 i inne PN zostały powołane w rozporządzeniu [1], to prawodawca nigdzie w nim nie napisał expressis verbis, że muszą być w projektowaniu obligatoryjnie stosowane. Pozostawiono to na domniemanie.
Strona prawna problemu
Przechodząc do rozważenia problemu od strony prawnej, trzeba zauważyć, że odpowiadający nie mają uprawnienia do wykładni i interpretacji przepisów. Zacznę od ich ostatniego zdania: Oczywiście wspomniane normy traktujemy tu nie jako dokumenty obligatoryjne, lecz najwłaściwsze i ogólnodostępne źródło wiedzy technicznej. Jest to piękna laurka na rzecz dobrowolnych norm, która niewiele ma wspólnego z praktyką projektowania. Pogląd ten od dwunastu lat wywołuje kontrowersje.
Jeśli te normy – wg autorów – to tylko „ogólnodostępne źródło wiedzy technicznej”, to stawiam pytanie, w jakim celu autorzy powołali się na rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie i w jakim celu prawodawca zamieścił tam PN? Czy naprawdę z przekonaniem pp. M. Skwarek i J. Hulimka uważają, że normy wymienione w [1] są do dobrowolnego stosowania (por. ostatnie zdanie w [3])? W licznych publikacjach [np. 6] broniłem tej barykady, ale poległem z kretesem. Tej opinii nie podziela inny projektant, p. A. Gumuła [4]: Stosowanie warunków technicznych jest więc obligatoryjne, bo tylko w ten sposób projektant i kierownik budowy mogą spełnić podstawowe warunki Prawa budowlanego. Jeżeli więc w przepisach tych pozostaje odwołanie do normy, to jej stosowanie jest obligatoryjne. Podobny pogląd jest w [5]: Nawet mimo niedokonania jednoznacznego wyboru norm („w przepisie” – dopisek W.C.) wymagania zawarte w powołanych normach są obligatoryjne.
Analogiczne jest stanowisko Ministerstwa Infrastruktury wyrażone 20 kwietnia 2010 r. [2] w sprawie stosowania Eurokodów (PN-EN) w miejsce wycofanych Polskich Norm własnych (PN-B) i szeroko w prasie upowszechnione. Oto odpowiednie zapisy: (…) informujemy, że w zależności od decyzji projektanta podstawą wykonania projektu budowlanego budynku mogą być zarówno normy aktualne (Eurokody), jak i wycofane (PN-B) (…). (wyróżn. W.C.) Ustawa z dnia 12 września 2002 r. o normalizacji (…) stanowi w art. 5 ust. 3, że stosowanie Polskich Norm jest dobrowolne, ale jednocześnie w ust. 4 pozwala na powoływanie Polskich Norm w przepisach prawnych, co czyni te normy w całości lub w stosownym zakresie powołania integralną częścią tego przepisu (…). Rozporządzenie jest obowiązujące niezależnie od aktualnego statusu powołanych w nim Polskich Norm.
Żeby jednak sprawa nie wydawała się projektantom tak jednoznaczna, warto przywołać też stanowisko PKN z października 2010 r. w kwestii dobrowolności stosowania norm. Odnosząc się do ust. 2, 3 i 4 art. 5 ustawy o normalizacji, prezes PKN twierdzi: 1. Stosowanie Polskich Norm (PN) jest dobrowolne. 2. Powołanie się na PN w przepisie prawnym nie zmienia jej dobrowolnego statusu, chyba że ustawodawca świadomie chce ten status zmienić, co jest możliwe przez wyraźne wskazanie tylko w postanowieniach innej ustawy. Właśnie tak to pojmował p. W. Podlaski [4]. Ale chyba i PKN zmienił pogląd, bo opracował „wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu klientów” nowatorski produkt pod nazwą lex-norma, w którym oferuje dostęp on-line do treści 13 aktów prawnych (rozporządzeń ministrów) i norm w nich powołanych z dziedziny budownictwa. Jakiekolwiek są tam relacje przepisów prawnych i norm, samo połączenie tych odmiennych dokumentów sprzyja utrwalaniu przekonania o obligatoryjnym statusie PN, tym samym lex-normą PKN podważa to, co głosi swoim stanowiskiem.
Zakończenie
Przytoczyłem kilka wybranych głosów różnej rangi, by wykazać, że formalnie słuszny pogląd pp. M. Skwarka i J. Hulimka o dobrowolnym statusie PN może sprawić wiele trudności projektantom, od których władze budowlane różnych szczebli żądają obligatoryjnego stosowania norm. Może warto byłoby zaakceptować uzus i nie wprowadzać rozdźwięku. Komu w końcu to szkodzi, że normy de iure dobrowolne są de facto obligatoryjne? Szkodzi, szkodzi!
Muszę tu jeszcze podnieść sprawę cięższego kalibru. Udzielając odpowiedzi, autorzy powołali się na swoją pracę [3], w której podsumowaniu napisali: W niniejszej pracy, na przykładzie wybranego obiektu i jego historii, pokazano istotne rozbieżności wyników obliczeństalowych wież kratowych, jakie można uzyskać w następstwie zastosowania różnych norm. Obecna sytuacja, w której formalnie z dniem 31 marca 2010 r. Polskie Normy zastąpione zostały Eurokodami, a jednocześnie dopuszcza się stosowanie wycofanych normatywów, może prowadzić i często prowadzi dodrastycznych rozbieżności wyników obliczeń,co nieomal uniemożliwia jednoznaczną ocenę nośnościistniejących konstrukcji (…) przedstawiony (…) przykładowy obiekt jest jednym z wielu im znanych, w których występują podobne rozbieżności.Sytuacja taka, prócz oczywistych problemów merytorycznych, powoduje dodatkowo dezorientację potencjalnego inwestora, otrzymującego od różnych zespołów autorskich często sprzeczne ze sobą wnioski, dotyczące w istocie takich samych powtarzalnych konstrukcji. Zdaniem autorów konieczne jest jak najszybsze uznanie norm PN-EN jako jedynych obowiązujących(wyróżn. W.C.).
Jeżeli istotnie jest tak, że wyniki obliczeń są drastycznie rozbieżne, to dlaczego panowie dali odpowiedź uspokajającą (vide p. 1): że zmiany wprowadzone w normalizacji (…)nie spowodowały ogólnego zaniżenia obliczeniowej nośnościprzedmiotowych konstrukcji i dlaczego napisali bezcelowe jest ponawianie pełnych obliczeń? W którym artykule mniej odbiegają od prawdy?
mgr inż. Witold Ciołek
Materiały źródłowe
1. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. z 2002 r. Nr 75, poz. 690 z późn. zm.).
2. Strona internetowa http://www.mi.gov.pl/2-482be1a920074-1792532-p_1.htm
3. M. Skwarek, J. Hulimka, Stalowa, kratowa wieża telekomunikacyjna zagrożona awarią? O ocenie nośności wież w diagnostyce konstrukcji, Materiały XXV Konferencji Naukowo-Technicznej „Awarie budowlane”, Międzyzdroje 2011.
4. W. Podlaski, A. Gumuła, Dobrowolność czy obligatoryjność stosowania PN – dwugłos w sprawie, „Inżynier Budownictwa” nr 1/2013.
5. J. Rymsza, Stosowanie Eurokodów w budownictwie mostowym, „Inżynier Budownictwa” nr 11/2011.
6. W. Ciołek, Norma obciążenia wiatrem i zmiana do niej, „Inżynier Budownictwa” nr 2/2010.