Z naszych obserwacji wynika, że liczba emigrujących z Polski inżynierów nie maleje i od lat utrzymuje się na podobnym poziomie – o realiach pracy w Anglii opowiada Piotr Dudek, prezes Stowarzyszenia Techników Polskich w Wielkiej Brytanii.
Piotr Dudek
Od trzech lat prezes Stowarzyszenia Techników Polskich w Wielkiej Brytanii. Objął tę funkcję po profesorze Ryszardzie Chmielowcu. Pochodzi z Dziewina koło Bochni. Ukończył inżynierię lądową i gospodarkę nieruchomościami na Politechnice Świętokrzyskiej w Kielcach oraz politologię na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Jest członkiem Institute of Civil Engineering, Rady Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, a także Rady Doradczej przy Ambasadorze RP w Londynie. W tym roku z rąk prezydenta Bronisława Komorowskiego otrzymał Złoty Krzyż Zasługi za działalność społeczną. Ma 37 lat.
Polscy inżynierowie odnajdują się w brytyjskich realiach?
Jak najbardziej, są bardzo cenieni na Wyspach. Pracują przy najpoważniejszych inwestycjach, takich jak London Gateway – największy port kontenerowy w Europie, czy Crossrail Project – największy w Europie projekt budowlany, polegający na wybudowaniu nowego metra pod już istniejącym. Wielu kolegów jest również zaangażowanych w tworzenie infrastruktury dla Transport for London.
Dla emigranta przyjeżdżającego z Polski to jednak duży przeskok.
Dlatego potrzeba czasu na wdrożenie się w nowe środowisko. Wiedza techniczna i umiejętności fachowe naszych inżynierów są na bardzo wysokim poziomie, z językiem angielskim też z reguły nie ma większych problemów, natomiast brakuje im obeznania z systemem formalnoprawnym wymaganym na tutejszych budowach. Chodzi o procedury kontraktowe, kwestie dotyczące bezpieczeństwa, ochronę środowiska naturalnego itp.
Ile czasu potrzeba, by to przyswoić?
Bardzo różnie, w zależności od człowieka i wsparcia, na jakie może liczyć. Dlatego w naszym stowarzyszeniu realizujemy program mentoringowy, polegający na merytorycznej opiece nad młodymi inżynierami. Jego celem jest doprowadzenie ich kwalifikacji zawodowych do poziomu wymaganego na brytyjskim rynku. Jako starsi i bardziej doświadczeni koledzy pokazujemy im receptę na sukces – udzielamy porad, pokazujemy, jak działa tutejszy system prawny, uczulamy młodych ludzi, na co zwrócić uwagę, a czego się wystrzegać.
Wielka Brytania jest dla nich punktem docelowym?
Dla części tak, natomiast dla szeregu osób to tylko krótszy bądź dłuższy przystanek. Po zdobyciu doświadczenia na Wyspach jadą dalej – do Australii, Nowej Zelandii czy Republiki Południowej Afryki. Decydują o tym głównie kwestie finansowe, ale mamy satysfakcję, gdyż z wieloma kolegami, którzy tam zakotwiczyli, utrzymujemy stały kontakt.
Wasze stowarzyszenie prowadzi działalność na różnych polach.
Realizujemy wiele projektów. Prowadzimy Akademię Techniczną, Akademię Designu, wydajemy periodyk „Technika i Nauka”. Pomagamy też w akcjach charytatywnych.
Staramy się stworzyć nie tylko stricte zawodową atmosferę, dlatego organizujemy imprezy integracyjne – był spływ pontonem na kajakowym torze olimpijskim pod Londynem, był piknik, były spotkania towarzyskie.
Wychodzicie też poza środowisko techniczne.
We współpracy z największymi brytyjskimi uczelniami, takimi jak uniwersytety w Oksfordzie czy Cambridge, uczestniczymy w programie mentoringowym skierowanym do specjalistów z różnych dziedzin wiedzy. Nie tylko z zakresu nauk technicznych.
Natomiast w POSK-owy* krajobraz wpisały się już organizowane od kilku lat spotkania „Czwartki 4You” – popularnonaukowe wykłady skierowane do całej Polonii.
Inicjatyw, które prowadzimy, jest wiele, jednak naszym oczkiem w głowie jest BIM.
BIM?
Building Information Modelling. To technologia nowej generacji polegająca na stworzeniu wirtualnego modelu inwestycji – na przykład budynku, drogi, wiaduktu, stacji kolejowej… Dzięki owemu modelowi, wykonanemu w formacie 5D, odwzorowującemu trzy wymiary (długość, szerokość, wysokość) plus czas i koszt, otrzymujemy pełną możliwość monitorowania całej inwestycji – na wszystkich jej etapach. W tej wirtualnej konstrukcji, zanim zaczniemy ją realizować, możemy dokonywać gruntownych analiz. Co więcej, dotyczy to również dalszych faz życia obiektu – w czasie jego użytkowania, aż do ewentualnej modernizacji czy rozbiórki.
Ta technologia w Wielkiej Brytanii wdrażana jest od 2010 roku i mam nadzieję, że brytyjski przykład podziała stymulująco również na polski rząd.
Dlaczego jeszcze nie podziałał?
Myślę, że ze względu na brak funduszy. Od razu jednak dodam, że jeśli dostrzeże się korzyści płynące z tego typu rozwiązań, wówczas okaże się, że warto pójść w tym kierunku. Tym bardziej że jest duży nacisk ze strony Unii Europejskiej, drzwi do nowoczesnych technologii są otwarte.
Szeroko otwarte?
Coraz szerzej, to znak obecnych czasów. Na początku każde nowe rozwiązanie jest kosztowne, ale z czasem przynosi zyski – brytyjski rząd zakłada, że będą one wynosić około 20 procent na każdej inwestycji. Przyczyni się to do zwiększenia bezpieczeństwa, efektywności i szybkości powstania obiektu.
W Polsce inwestycji przy wykorzystaniu BIM w ogóle się nie prowadzi?
Owszem, są one realizowane, tyle że przez duże światowe firmy, bez finansowego wsparcia z budżetu państwa. A to właśnie państwo stymuluje gospodarkę poprzez realizacje największych projektów strukturalnych.
Również w ramach Europejskiej Federacji Polonijnych Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych?
Również. Właśnie mija 10 lat od powstania tej struktury, w której skład wchodzą przedstawiciele Polonii z Niemiec, Francji, Austrii, Litwy i Wielkiej Brytanii. To ważna platforma wymiany poglądów i konsolidacji działań między organizacjami techników polskich, rozsianymi po różnych krajach Starego Kontynentu. Jednym z naszych założeń, poza współpracą i wymianą doświadczeń, jest lobbing i wpływanie na polskie ustawodawstwo.
Federacja działa dekadę, ilu obecnie macie członków?
Około 200, w zdecydowanej większości młodych ludzi. Działamy społecznie, entuzjazmu i chęci nam nie brakuje, natomiast największym problemem jest brak czasu. Ale dajemy radę, do czego przyczynia się pomoc i korzystanie z doświadczeń starszych kolegów, od wielu lat będących w stowarzyszeniu. Taka mieszanka młodości z rutyną przynosi owoce.
Rozmawiał Piotr Gulbicki, Dziennik Polski w Londynie
*Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny (w skrócie: POSK, ang. Polish Social and Cultural Association)