Pierwsza połowa 2009 r. w sektorze mieszkaniowym to dwa podstawowe zjawiska: po pierwsze wstrzymanie dużej części projektów mieszkaniowych, po drugie zauważalny wzrost realnego popytu na mieszkania, zwłaszcza gotowe.
Na szczęście, póki co obyło się bez głośnych upadłości deweloperów, ale wciąż istnieje ryzyko, że jeden czy dwóch deweloperów ogłosi upadłość, co zostanie nagłośnione i może mieć kolosalny efekt spadku zaufania do branży.
Natomiast widać wzrost realnego popytu na mieszkania, zwłaszcza gotowe. Na przykład w projekcie River House sprzedaż w miesiącach kwiecień – maj wzrosła o ponad 50% w porównaniu z poprzednimi okresami. Obniżki cen spowodowały, że klienci zaczęli akceptować oferty, a ci, którzy wstrzymali się z zakupami w drugiej połowie 2008 r., teraz wracają. Świadczy to o zdrowych fundamentach tego segmentu rynku nieruchomości i wróży dobrze na przyszłość.
W sektorze biurowym obserwujemy silne schłodzenie koniunktury wywołane radykalnymi cięciami w budżetach firm oraz wstrzymywaniem nowych planów w związku z niepewnością o przyszłość. Jedynym segmentem, w którym widzimy ożywienie to większe zainteresowanie firm zagranicznych z branży „business process offshoring” takimi rynkami jak na przykład Łódź, gdzie koszty operacyjne są nawet o 30% niższe niż w stolicy. Prowadzimy tam projekt Cross Point Łódź, który będzie gotowy we wrześniu br. Wzmożone zainteresowanie jeszcze nie przekłada się na podpisane umowy, jednak spodziewamy się, że w drugiej połowie bieżącego roku będzie miało miejsce kilka bardzo dobrze wróżących temu rynkowi oraz całej naszej gospodarce transakcji.
Komentarz:
Radosław Sieroń
prezes Mermaid Properties
Cross Point, Łódź