Sprzeczności i niedomówienia między wymaganiami decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach a stadiami projektowania.
D ecyzje administracyjne przy budowie dróg to decyzja o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację przedsięwzięcia (DŚU) oraz zezwolenie na realizację inwestycji drogowej (ZRID). Celem artykułu jest pokazanie paradoksów, barier i sprzeczności, jakie w toku wieloletniej współpracy z biurami projektowymi zaobserwowano na etapie wydawania DŚU.
Inspiracją był artykuł Z. Kończaka, opublikowany w „IB” nr 11/2014, poświęcony paradoksom przy budowie linii elektroenergetycznych 110 kV [1]. Postanowiłam w podobny sposób przyjrzeć się drogom.
Ścieżka projektowa – stadia projektowania i procedury
Procedury administracyjne odpowiadające różnym stadiom projektowania dróg wymagają krótkiego omówienia, ponieważ już na tych etapach pojawiają się pierwsze sprzeczności. Procedury w postępowaniu o DŚU Zazwyczaj konieczność uzyskania decyzji administracyjnych jest wpisywana do specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ) jako element przetargu, ogłaszanego przez zamawiającego.
DŚU wydawana jest dla przedsięwzięć mogących zawsze (grupa 1) lub potencjalnie (grupa 2) znacząco oddziaływać na środowisko. Ten rodzaj decyzji został wprowadzony ustawą [2]. Jej zadanie polega na określeniu warunków środowiskowych, po spełnieniu których może być przeprowadzona realizacja planowanego przedsięwzięcia drogowego.
Procedury administracyjne wydawania DŚU są przedmiotem wielu publikacji. Omówiono je tu w skrócie, opierając się na schematach zaczerpniętych z [3]. Wykorzystano też opracowanie [4], w którym m.in. poruszono wiele problemów proceduralnych.
Aby uzyskać DŚU, jako załącznik do wniosku dla przedsięwzięć z grupy (2), wymagana jest karta informacyjna przedsięwzięcia (KI), a z grupy (1) – raport o oddziaływaniu na środowisko (ROŚ). Już na etapie przygotowania karty projektanci oraz eksperci od ochrony środowiska muszą rozpocząć współpracę, gdyż karta jest podstawą do podjęcia przez administrację decyzji, czy będzie wymagany ROŚ, a jeśli tak – jaki powinien być jego zakres. Dla dróg niższej rangi (gminnych, powiatowych) często na podstawie samej KI wydawana jest decyzja środowiskowa. Zdarza się to też dla dróg wojewódzkich. Na ogół jednak dla dróg wyższej rangi wymagany jest ROŚ.
Zadaniem raportu jest określenie oddziaływania planowanego przedsięwzięcia na poszczególne elementy środowiska oraz ludzi przy uwzględnieniu przyjętych przez inwestora rozwiązań lokalizacyjnych, projektowych, technologicznych, technicznych i organizacyjnych. Dokument ten z definicji stanowi podstawowe źródło informacji o oddziaływaniu przedsięwzięcia na środowisko w fazie jego realizacji, eksploatacji i likwidacji. Złożony do urzędu ROŚ umożliwia rozpoczęcie konsultacji społecznych – jednego z bardzo ważnych elementów oceny oddziaływania na środowisko (OOŚ). Zapewnienie udziału społeczeństwa w tym postępowaniu jest obowiązkiem organu prowadzącego postępowanie w sprawie DŚU. Kolejny element to konsultacje merytoryczne (np. z Regionalną Dyrekcją Ochrony Środowiska – RDOŚ, jeśli to nie ona wydaje tę decyzję) i opinie (np. inspekcji sanitarnej). Stadia projektowania a procedury administracyjne
Dla dróg krajowych wg [5] wyróżnia się następujące stadia (fazy) projektowania nowych dróg:
– faza projektowania wstępnego, kiedy powstaje tzw. studium sieciowe (SS);
– faza uzyskania decyzji administracyjnych, kiedy dla uzyskania DŚU powstaje studium korytarzowe wraz z analizą wielokryterialną (SK) oraz studium techniczno-ekonomicz- no-środowiskowe (STEŚ), a w celu uzyskania ZRID – koncepcja programowa KP (dla autostrady równoznaczna nazwa to podstawowa dokumentacja techniczna – PDT – lub projekt wstępny autostrady – PWA) oraz projekt budowlany (PB).
Studium sieciowe jest wewnętrznym dokumentem, wykonywanym na potrzeby GDDKiA i Ministerstwa Infrastruktury, w celu zweryfikowania założeń do planowania rozwoju sieci drogowej i na etapie jego powstawania daleko jeszcze do wniosku o DŚU, której dotyczy niniejszy artykuł.
Także SK służy wstępnej ocenie sensowności zamierzenia inwestycyjnego dla inwestora i jest dokumentem za lub przeciw jego dalszego uszczegóławiania. SK nie służy do uzyskiwania jakichkolwiek więżących uzgodnień zamierzenia, lecz jest dokumentem wykonywanym dla potrzeb GDDKA lub innych instytucji i podmiotów odpowiedzialnych za rozwój sieci drogowej.To ważne, gdyż SK nie jest podstawą do wydawania DŚU; dalej pozostajemy na etapie projektowania wstępnego.
Dopiero celem STEŚ jest „umożliwienie uzyskania decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach”. Opracowanie to jest bardzo obszerne zarówno pod względem technicznym, jak i środowiskowym dla wszystkich wariantów i branż i umożliwia wskazanie wariantu priorytetowego. Zawiera też stosowne opinie, uzgodnienia i konsultacje, które nierzadko prowadzą do wprowadzenia korekt w planowanych rozwiązaniach. Jest to więc nadal projektowanie wstępne, co potwierdzają wytyczne techniczno-organizacyjne załącznika do [5], mówiąc np. w odniesieniu do urządzeń ochrony środowiska, że ma to być propozycja wstępna – „typy i ogólna lokalizacja urządzeń” (str. 73). Podobny pogląd znajdziemy w [6]: Koncepcję Programową opracowuje się po uzyskaniu decyzji o uwarunkowaniach środowiskowych dla wybranego wariantu przebiegu drogi.
Raport o oddziaływaniu na środowisko ma więc przede wszystkim na celu wybór najlepszego wariantu przebiegu przedsięwzięcia, z uzasadnieniem tego wyboru w analizie porównawczej. Oznacza to, że poziom rozpoznania warunków środowiskowych i wpływu na zdrowie ludzi dla wszystkich wariantów powinien być porównywalny. Porównywalny – ale na jakim poziomie szczegółowości analiz i przyjęcia zabezpieczeń środowiskowych? Na pewno nie na poziomie projektu budowlanego. Jest to argument na przedprojektową rolę DŚU.
Po uzyskaniu DŚU następuje postępowanie w sprawie ZRID, czyli opracowanie KP, a następnie PB. Zakres dokumentów do tych opracowań szeroko określa [5]. Dopiero na tych etapach opracowuje się m.in. operaty o pozwolenie wodnoprawne, projekt zagospodarowania zielenią czy też projekty urządzeń ochrony środowiska. Tak więc w materiałach do DŚU rozwiązania te w szczegółach nie są jeszcze znane – jest określona ich koncepcja.
Dla dróg niższej rangi stadia projektowe są dość porównywalne podobnie jak w całym projektowaniu budowlanym (por. m.in. [7], [8]).
Paradoksy kontraktowe (umowne) przy uzyskaniu DŚU
Rozpoczynają się już na etapie SIWZ. Wydanie DŚU nie należy do kompetencji wykonawcy – wydaje ją uprawniony organ administracyjny. Jednak w umowach ze zleceniodawcą zawsze precyzowany jest finalny wymagany termin uzyskania DŚU – termin niezależny od wykonawcy. To przedwstępny paradoks. Czasami można w ogóle nie uzyskać DŚU, a w efekcie zapłaty za pracę, gdyż umowy zazwyczaj są tak konstruowane, że zapłata nastąpi w części lub nawet w całości dopiero po uzyskaniu DŚU.
Jednak jednym z najważniejszych paradoksów jest przedprojektowa rola DŚU (por. [1]), podczas gdy oczekiwania organu administracyjnego ją wydającego co do rozwiązań opisanych w KI i/lub ROŚ są często na poziomie projektu budowlanego.
Dla tezy stawianej w niniejszym artykule znaczące jest, że KI oraz ROŚ opracowywane są na etapie przedprojektowym w stosunku do etapu projektu budowlanego – wnioski, rekomendacje i decyzje podjęte w wyniku postępowania środowiskowego wymagają uwzględnienia w rozwiązaniach projektu budowlanego. Projekt budowlany to już nie etap przedprojektowy, ale opracowanie, które powinno stanowić jeden z podstawowych załączników do wniosku o ZRID. Ten projekt powinno się wykonywać już po uzyskaniu DŚU dla wskazanego w tej decyzji wariantu przebiegu drogi.
Dla przedsięwzięć z grupy (2) najpierw trzeba opracować KI. Kolejnym paradoksem jest jednak obserwowane zjawisko rozrastania się KI nawet do 100-200 stron, z nadzieją inwestora, że uzyska DŚU bez raportu. Tylko na podstawie jakiego rozpoznania, jakich rozwiązań technicznych, skoro kartę przygotowuje się na etapie, który można określić jako przedprzedprojektowy. Nie dziwi więc, że opierając się na KI dla dróg wyższej rangi (od wojewódzkich w górę), w zasadzie nie otrzymuje się DŚU – na ogół zapada decyzja o sporządzeniu ROŚ, a nawet zdarzają się komentarze o jej przeroście informacyjnym i objętościowym. Kto przygotowuje ROŚ? Biuro projektowe samodzielnie, jeśli ma komórkę od ochrony środowiska, lub też podzleca raport zleceniobiorcy z nim współpracującym, a więc od niego zależnym. Swego czasu była instytucja biegłych z listy ministra lub wojewody. Czy nie należałoby powrócić do jakiejś formy certyfikacji (biegli, rzeczoznawcy, eksperci), która być może ograniczyłaby formalne i merytoryczne nieprawidłowości stwierdzane w ROŚ, a więc skróciła czas trwania procedury, a równocześnie ograniczyła negatywne skutki tej zależności. Jednak wtedy konieczne byłoby odejście przy przetargach od paradygmatu najniższej ceny oraz wprowadzania nierealnych terminów uzyskiwania DŚU.
Wariant preferowany na podstawie wstępnego rozpoznania proponuje zleceniodawca, sugerując analizę innych własnych wariantów, ale nie uniemożliwiając wskazania własnych propozycji biuru projektowemu, które wygrało przetarg, oczywiście w uzgodnieniu ze zleceniodawcą – uwzględniając uwarunkowania techniczne (np. łuki) i środowiskowe (np. obszary Natura 2000, hałas, dobra kultury). Jednak w DŚU może być wskazany do realizacji wariant niekoniecznie preferowany przez inwestora czy wreszcie – może być odmowa jej wydania (co zdarza się incydentalnie). Jeśli nie ma zgody na żaden z wariantów, projektowanie trzeba rozpocząć od nowa. Tym bardziej DŚU powinna zawierać tylko przedprojektowe minimum informacji.
Niezmiernie ważny jest właśnie zakres informacji, jakie należy przedstawić właściwym organom w trakcie procedury administracyjnej. Czy słusznie oczekują one uszczegółowienia rozwiązań projektowych w uwagach do raportu, formułując pytania na poziomie szczegółowości projektu budowlanego? Jeśli zleceniobiorca przygotowuje inwestycję dla dwóch etapów (DŚU i ZRID), jest zainteresowany uzyskaniem tej pierwszej (bo bez niej nie będzie drugiej) i odpowiada na szczegółowe pytania w toczącej się procedurze, gdyż w firmie projektowanie trwa. Jeśli jednak jego zlecenie kończy się na etapie DŚU – nie ma ochoty uszczegółowiać rozwiązań projektowych dla projektanta z innej firmy. I nie chodzi tu tylko o jego włożony dodatkowy wkład pracy, oferowany gratis, ale przede wszystkim o zaproponowanie rozwiązań technicznych, które po wpisaniu w DŚU staną się obowiązujące, a które ubezwłasnowolnią kolejnego projektanta i narzucą mu realizację rozwiązania, którego wcale nie musi uważać za najlepsze w konkretnych warunkach środowiskowych. Tym bardziej że warunki te są rozpoznane tylko wstępnie. Dotyczy to zwłaszcza rozwiązań związanych z odwodnieniem, sposobem podczyszczania spływów, ich retencjonowaniem i odprowadzaniem czy też ochrony przed hałasem. Często też warunki geologiczno-inżynierskie (geotechniczne) są znaczącym argumentem przy projektowaniu finalnego sposobu posadowienia drogi z jej obiektami inżynierskimi. A na etapie STEŚ rozpoznanie warunków gruntowo-wodnych w zasadzie sprowadza się do wstępnego rozpoznania (głównie wierceniami) dla wariantu preferowanego przez inwestora i nie należy się temu dziwić, bo pociąga to znaczne koszty. Jeszcze trudniejszą sytuacją może być wydanie DŚU z bardzo dokładną lokalizacją ekranów akustycznych, ich wysokością i parametrami, która narzuca rozwiązania techniczne do końca cyklu realizacji inwestycji. W wielu sytuacjach następują zmiany zagospodarowania otoczenia drogi (likwidacja budynków, zmiana funkcji na niemieszkalne). Jednak konieczność realizacji zapisów DŚU (czyli budowy ekranów) jest w takich sytuacjach bezwzględna, a w przypadku korekty skutkuje koniecznością powtórzenia całej procedury środowiskowej. Wówczas na ogół inwestor decyduje się na budowę ekranów nawet w miejscu, gdzie późniejsza szczegółowa analiza wskazuje, że ich nie potrzeba. Powoduje to często uzasadnione protesty społeczne (powody: zasłonięcie przydrożnych barów, stacji serwisowych itp.).
Urzędy prowadzące postępowania w sprawie DŚU nie powinny więc oczekiwać szczegółów rozwiązań projektowych, ale jedynie ich koncepcji wraz z porównaniem środowiskowym dokonanym na podstawie jednakowych kryteriów, jednakowych szacunków, jednakowego rozpoznania. Takie porównanie można przecież uzyskać bez analizy porównawczej szczegółowych technicznych rozwiązań projektowych dla wszystkich wariantów.
W DŚU wystarczyłby ogólny zapis, np. że w projekcie budowlanym należy uwzględnić następujące wymagania dotyczące ochrony środowiska bez szczegółów typu: że ekran taki (przezroczysty, nieprzezroczysty, a może ziemny?), w kilometrach…, o wysokości…, że cicha nawierzchnia w kilometrach…, rowy drogowe z geowłókniną i przegrodami na odcinkach w kilometrach…, przejście dla zwierząt w kilometrach… czy też, że spływy z kanalizacji deszczowej należy oczyścić w separatorze koalescencyjnym, zintegrowanym z osadnikiem i kanałem odciążającym, a następnie odprowadzić je do rowu w kilometrach… Podanie takich szczegółów to odwrócenie projektowania – decyzja środowiskowa, a więc przedprojektowa, jest wydawana na podstawie projektu, którego nie ma (por. [1]). Właściwym podejściem powinno być określenie obszarów i obiektów chronionych wraz ze wstępną lokalizacją i parametrami urządzeń chroniących. Sporządzający ROŚ ma prawo, a nawet obowiązek opisać możliwe niepewności swoich analiz, a więc wskazać na możliwość dokonania korekty zależnie od rozpoznania. Dziś jest to wyszukiwanie niepewności jedynie z formalnego punktu widzenia. Wprowadzenie słusznego obowiązku ponownej OOŚ powinno następować właśnie w takich sytuacjach, kiedy niepewności analiz (np. akustycznych) towarzyszy brak precyzyjnych technicznych rozwiązań projektowych. Czasami o rozwiązaniach decyduje też wykonawca robót, wyłoniony w przetargu już po opracowaniu projektu. Czy więc na etapie weryfikacji merytorycznej raportu przez uprawnione organy administracyjne powinny padać pytania np. o lokalizację baz materiałowo-sprzętowych zupełnie jeszcze nieznanego wykonawcy kolejnego etapu prac? Mogą i powinny padać pytania, gdzie powinien obowiązywać taki zakaz, ale reszta to pytania do wykonawcy robót, który wygra przetarg na ich wykonanie.
W odniesieniu do rozwiązań przyrodniczych, choć nie mam kompetencji do tej oceny, pozwolę sobie na subiektywny komentarz – żaden z elementów środowiskowych, zapisanych w DŚU, nie ma takiego poziomu szczegółowości analizy ani też nie zajmuje w DŚU tyle miejsca co środowisko przyrodnicze. Przykładem może być DŚU dla OMT (obwodnica metropolii trójmiejskiej) o objętości ponad stu stron (z uzasadnieniem), która ponad połowę miejsca poświęca środowisku przyrodniczemu. Decyzja ma charakter dość szczegółowy i narzuca np. z dokładnością do jednego metra kilometraż lokalizacji ekranów (a więc z dokładnością jednego metra również ich długość), lokalizację przejść dla zwierząt, ich stałą szerokość pod obiektem mostowym itp. Czy to właściwe proporcje, że warunki życia i zdrowia ludzi mają mniejsze znaczenie niż warunki bytowania roślin i zwierząt? Nie należy się dziwić, że to m.in. protesty społeczne tak znacząco wydłużyły czas opiniowania ROŚ w GDDKiA i procedowania w RDOŚ. Wydłużenie czasu uzyskania DŚU od momentu powstania ROŚ jest także efektem struktury organizacyjnej GDDKiA i jej kompetencji. Szczegółów tej struktury nie znalazłam na stronach internetowych GDDKiA.
Wiadomo jedynie, że jest Departament Środowiska (działa od 2008 r), wyodrębniony w celu zwiększenia kontroli nad wykonywaniem raportów środowiskowych i zapewnienia im należytej jakości. W szesnastu oddziałach są natomiast wydziały ds. ochrony środowiska, których celem jest m.in. monitorowanie procesu uzyskiwania DŚU i ZRID (zezwolenie na realizację inwestycji drogowej). Najpierw ROŚ trafia do właściwego oddziału, niejednokrotnie wracając do autorów w celu uzupełnienia i wprowadzenia poprawek. Kiedy właściwy oddział przyjmie ROŚ, trafia on do centrali, do Departamentu Środowiska GDDKiA, gdzie rozpoczyna się opiniowanie przez kolejnych branżowych specjalistów. Jest ono wieloetapowe, gdyż na ogół w kolejnej opinii pojawiają się nowe uwagi, jakby nie można było ich w całości wyartykułować w pierwszym piśmie, po pierwszym uważnym czytaniu.
W piśmie z uwagami jest często zapis, że opiniujący zastrzegają sobie prawo „wniesienia dodatkowych uwag na dalszym etapie opiniowania Raportu”. W efekcie biuro projektowe wielokrotnie uzupełnia ROŚ i odpowiada na uwagi różnej rangi (merytoryczne, dyskusyjne merytorycznie, formalne, a nawet stylistyczne), a etap uzgodnień z GDDKiA to czas od 0,5 do 1 roku, a nawet dłużej. Postępowanie prowadzone przez właściwe organy administracji celem przyjęcia raportu (ze stosownymi uzupełnieniami) i w efekcie końcowe wydanie DŚU trwa również co najmniej kilka następnych miesięcy. Ale to nie ten czysto administracyjny etap postępowania wydłuża całą procedurę. Analizy prowadzone w GDDKiA często trwają dłużej (np. dla OMT). Czy nie powinno być odwrotnie? Czy konieczne są w GDDKiA te dwa szczeble hierarchiczne przyjmowania ROŚ, czyli dwie fazy niepewności dla biur projektowych. Na ten temat pisałam już pięć lat temu [9]. Nic się nie zmieniło. Obrońcy hierarchicznej struktury GDDKiA zapewne stwierdzą, że to właśnie dzięki temu procedura administracyjna trwa krócej. Praktyka wskazuje jednak inaczej. Odnoszę wręcz wrażenie, że to organy wydające DŚU coraz częściej zauważają „nadmiarowość” urządzeń ochrony środowiska, niż jest to faktycznie potrzebne. Departament Środowiska w GDDKiA powinien istnieć, ale mieć za nadrzędne zadanie sprzyjanie uzyskaniu DŚU, a szczegółowa ocena ROŚ powinna należeć do służb administracyjnych.
I tu powrót do jednego z pytań nadrzędnych – jak można w umowach ze zleceniobiorcą określać termin uzyskania DŚU, skoro termin ten jest zupełnie od niego niezależny? Czy czas uzgodnień ROŚ z komórkami ochrony środowiska na różnych szczeblach organizacyjnych GDDKiA naprawdę powinien liczyć się do czasu trwania procedury wydania DŚU?
Należy również zwrócić uwagę na hermetyzowanie się GDDKiA. Mijają czasy współpracy ze specjalistami od ochrony środowiska, jak np. wspólne konferencje czy wydawnictwa (por. [10]).
W drugiej części artykułu zostaną przedstawione sprzeczności i niedomówienia dotyczące wymagań prawnych (ustawowych).
dr Ewa Liszkowska
Instytut Geologii UAM, Poznań
Literatura
1. Z. Kończak, O ustawach w roli projektanta, czyi! dlaczego za paradoksy budowy nowej Unii 110 kV płaci każdy z nas,„Inżynier Budownictwa” nr 11/2014.
2. Ustawa z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz ocenach oddziaływania na środowisko (Dz.U. z 2013 r. poz. 1235).
3. Zeszyty metodyczne nr 1 Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Postępowania administracyjne w sprawach określonych ustawą z dnia 3 października 2008 r. o udostępnianiu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko,Warszawa 2009.
4. T. Wilżak (red.), Zagadnienia proceduralne w ocenach oddziaływania na środowisko,GDOŚ, Warszawa 2013.
5. Zarządzenie Dyrektora GDDKiA nr 17/2009 z dnia 11 maja 2009 r. w sprawie stadiów i składu dokumentacji projektowej dla dróg i mostów fazie przygotowania zadań.
6. P Mickiewicz, Zarządzanie procesami przygotowania inwestycji drogowych w aspekcie współpracy z jednostkami zewnętrznymi i udziału społeczeństwa w podejmowaniu decyzji,Zeszyty Naukowe Ostrołęckiego Towarzystwa Naukowego, 2011. http://mazow- sze.hist.pl/28/Zeszyty_Naukowe_Ostroleckiego_Towarzystwa_Naukowego/982/2011/36155/.
7. A. Krupa, Projekt budowlany a projekt wykonawczy, cz. I, „Inżynier Budownictwa” nr 10/2011.
8. A. Krupa, Projekt budowlany a projekt wykonawczy, cz. II, „Inżynier Budownictwa” nr 11/2011.
9. E. Liszkowska, Hamujemy czy przyspieszamy? Oczekiwania ustawodawcy a realizacja. Środowiskowe aspekty budowy dróg krajowych w Polsce – konkretne przykłady, „Problemy Ocen Środowiskowych” nr 1(48), Gdańsk 2010.
J. Bohatkiewicz (red.), Podręcznik dobrych praktyk wykonywania opracowań środowiskowych dla dróg krajowych,EKKOM, Kraków 2008.