Z prof. Zbigniewem Grabowskim, prezesem Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa, rozmawia Urszula Kieller-Zawisza.
Panie prezesie, koniec i początek roku to odpowiedni moment na refleksje: co udało się zrealizować, co należałoby zmienić w swoim działaniu, co jeszcze można osiągnąć. Oceniając mijającą w tym roku drugą kadencję funkcjonowania samorządu zawodowego inżynierów budownictwa, czym chciałby się Pan pochwalić?
– Pytanie jest bardzo obszerne, ale ograniczę się tylko do niektórych refleksji. To, co udało się zrealizować, to na pewno umocnienie pozycji samorządu zawodowego inżynierów nie tylko wśród naszych członków, ale również wśród przedstawicieli władz państwowych, samorządowych, jak również w komisjach sejmowych. I to jest duże osiągnięcie dla młodego samorządu, jakim przecież jesteśmy. Do sukcesów można też zaliczyć dobrą organizację naszej pracy zarówno w okręgach, jak i w biurze krajowym. Żadne zadanie nie może być dobrze zrealizowane, jeśli nie ma odpowiedniej organizacji.
To, że nadajemy uprawnienia budowlane, jest już standardem naszych działań. Udało nam się uporządkować związane z tym procesem kwestie przyczyniające się do przejrzystości całego postępowania, m.in. zorganizowaliśmy egzaminy w jednym terminie w całym kraju, pytania egzaminacyjne są ujednolicone i dostępne dla wszystkich na stronie internetowej. Warto przypomnieć, że co roku średnio nadajemy ok. 4 tys. uprawnień.
Ważną kwestią jest także samokształcenie naszych członków. Uważam, że dużym osiągnięciem jest to, że od kilku lat co roku ponad 30 tys. zrzeszonych w Izbie osób uczestniczy w jakimś szkoleniu i stanowi to ok. 25% ogólnej liczby członków. Chciałbym, aby z form kształcenia, jakie oferujemy obecnie, korzystało nie 20–30% naszego składu, ale 50–60%, a wtedy będziemy mogli powiedzieć, że osiągnęliśmy jedno z ustawowych wymagań – dbanie o poziom zawodowy członków Izby.
Uważam także, że sukcesem nie tylko minionego roku, ale całości podjętych działań jest czasopismo „Inżynier budownictwa”. W ubiegłym roku mieliśmy już przykłady, że z tej formy kształcenia korzysta wielu naszych członków. Wprawdzie czasopismo nie miało łatwego startu, ale obecnie dla większości należących do Izby osób stało się ono podstawowym źródłem informacji. Pozycja miesięcznika na tyle się ugruntowała, że jest poszukiwany przez przedstawicieli innych samorządów, z jego pomocy korzystają także przedstawiciele władzy terytorialnej. Jeśli już mowa o mediach, to warto wspomnieć o naszej stronie internetowej. Jest dobrze zaprojektowana, a znacząca liczba wejść świadczy o potrzebie jej funkcjonowania i powszechności wykorzystywania przy zdobywaniu informacji. Często jest to najprostsza i najtańsza forma informowania naszych członków.
Jednak nie wszystkie plany udało się zrealizować…
– Tak, to prawda. Niestety, nie wszystkie nasze założenia dało się doprowadzić do końca. Mam tutaj na myśli takie sprawy, jak tematy związane z legislacją i potwierdzanie kwalifikacji zawodowych naszych inżynierów za granicą. Nie udało nam się doprowadzić do tego, aby były one uznawane w drodze bilateralnych porozumień. W związku z kryzysem gospodarczym odczuwanym w różnych krajach europejskich cudzoziemcy chcą do nas przyjeżdżać, natomiast nasi inżynierowie są tam postrzegani jako silna konkurencja.
Nie udało się wprowadzić pod obrady Sejmu także zmian w Prawie budowlanym, czyli tzw. projektu resortowego, w którym zawarto wiele postulatów naszego samorządu, popartego dyskusjami organizowanymi przez wiceministra Olgierda Dziekońskiego we wszystkich województwach.
Ubolewam nad tym, gdyż zgłosiliśmy wiele postulatów. Nasza wersja na razie pozostaje w biurku, a Sejm przyjął swoją, niespełniającą do końca naszych postulatów. Wierzę, że uda się to zrealizować w 2010 r. Nie jest najlepiej także ze świadomością potrzeby działania w samorządzie, o czym może świadczyć dość niska frekwencja podczas spotkań obwodowych.
Postrzeganie zawodu inżyniera przez społeczeństwo, na podstawie badań przeprowadzonych przez Polską Izbę Inżynierów Budownictwa dwa lata temu, nie było zbyt korzystne. Zaledwie 3% ankietowanych kojarzyło tę profesję z grupą zawodów zaufania publicznego. Jak jest obecnie?
– Nie oceniam tych badań jako niekorzystnych. Sam fakt, że zostaliśmy przez społeczeństwo nie tylko zauważeni, ale i docenieni jest pozytywnym objawem. Jako samorząd w takiej formie prezentowaliśmy się po raz pierwszy. Badanie wskazało nam, że zadaniem samorządu budownictwa jest konieczność uświadomienia społeczeństwu oczywistego dla nas faktu, że od pracy inżyniera budownictwa zależy m.in. bezpieczeństwo nas wszystkich. Mieszkamy w domu skonstruowanym przez inżyniera, jeździmy mostami czy tunelami wybudowanymi przez inżyniera, korzystamy bezpośrednio z wielu źródeł energii doprowadzonej do naszych mieszkań lub biur także przez inżyniera itd.
O tych wszystkich aspektach zaczęliśmy szeroko informować w dostępnych dla nas mediach. Jest to jednak długi proces, który stale stymulujemy przekazując społeczeństwu wiadomości o tym, że w znacznym stopniu jakość życia każdego z nas zależy od inżyniera budownictwa. Przede wszystkim zaś powinniśmy się czuć bezpieczni korzystając z efektów jego pracy. Do rzetelnego wykonywania swoich zadań, zgodnie ze sztuką budowlaną, zobowiązani są także inżynierowie składający ślubowanie podczas uroczystości wręczania uprawnień budowlanych.
Efekty tych dokonań będziemy mogli ocenić za kilka lata, powtarzając badanie. Na razie jest jeszcze za wcześnie.
Wspominamy o zawodzie zaufania publicznego, o bezpieczeństwie, o prestiżu. Inżynier budownictwa to także odpowiedzialność. Orzeczenia rzeczników dyscyplinarnych i rzeczników odpowiedzialności zawodowej wskazują ostatnio, że nie zawsze idzie to w parze…
– Jest to oczywiście przykre, ale muszę też stwierdzić, że na razie nie jest tak źle. Nasz młody samorząd liczy obecnie ok. 112 000 członków i średnio mamy do czynienia z ponad 200 sprawami rocznie, wobec tego nie jest to wysoki procent osób pracujących niezgodnie ze sztuką budowlaną w odniesieniu do całej Izby. Są to jednak bolesne dla nas sprawy i szkoda tych osób, które zostały dotknięte niesolidnością pracy naszych inżynierów. Czasami samo życie zmusza naszych członków do ustępstw, ale jest granica, której nie wolno przekroczyć.
Należy tutaj od razu dodać, że inżynierowie nieprzestrzegający zasad są pociągani do odpowiedzialności zawodowej i dyscyplinarnej. Na straży stoją rzecznicy odpowiedzialności zawodowej, którzy wszczynają postępowania i oskarżają. Wyroki wydają sądy dyscyplinarne, bo któż może lepiej ocenić wykroczenie zawodowe, jak nie osoby tej samej profesji. Działania dyscyplinarne są określone precyzyjnymi procedurami.
Na straży rzetelnego wypełniania obowiązków zawodowych stoi nasz Kodeks etyczny, który tworzy podwaliny dla młodego samorządu w budowaniu pozytywnego wizerunku naszych członków.
Wielu młodych inżynierów stara się zdobyć uprawnienia budowlane umożliwiające im pełnienie samodzielnych funkcji technicznych w budownictwie, nadawane przez samorząd zawodowy. Izba włączyła się w proces opiniowania minimalnych wymagań programowych, dotyczących kształcenia zawodowego inżynierów budownictwa, aby dopasować programy nauczania uczelni wyższych do wymagań stawianych absolwentom przez Izbę. Czy uda się pogodzić niezależność uczelni z programem Izby?
– Nasz samorząd aktywnie współpracuje z uczelniami kształcącymi kadry dla budownictwa. Spotkaliśmy się już z dziekanami wydziałów: budowlanych, ochrony środowiska, elektrycznych i transportu, aby przedyskutować sprawy związane z kształceniem na uczelniach wyższych. Czy uda się pogodzić niezależność uczelni z programem Izby? Na pewno. Nie zamierzamy naruszać autonomii szkół wyższych. Ustawa o samorządzie zawodowym nakłada na nas obowiązek opiniowania minimów programowych dla uczelni kształcących inżynierów budownictwa. Jest to proces, który wspólnie rozpoczęliśmy. Postawa dziekanów prezentowana w czasie spotkań zdecydowanie wychodzi naprzeciw naszym postulatom, ale jest to proces, który będzie trwał kilka lat.
Oczywiście marzeniem jest to, aby liczba specjalności, w jakich kształcą uczelnie, była taka sama jak specjalności określonych w Prawie budowlanym i w których absolwenci uzyskują uprawnienia budowlane. Większość dziekanów wyraziła także poparcie dla proponowanego przez nas toku studiów, czyli: osiem semestrów – studia inżynierskie, cztery semestry – studia magisterskie.
W tym roku przed nami zjazdy sprawozdawczo-wyborcze. Niektórzy z członków będą musieli odejść ze względu na to, że pełnili swoją funkcję przez dwie kadencje. Czy nie obawia się Pan, że może odejść wielu aktywnych i znających ideę samorządową ludzi…
– Taka jest zasada demokracji. Krajowy Zjazd uchwalił kadencyjność i w związku z tym niektóre funkcje będą wymagały zmian osobowych. Jesteśmy na to przygotowani, zarówno Krajowa Rada, jak i okręgowe organy. Przez dwie kadencje także liczba osób kompetentnych, które nabyły doświadczenie i wiedzę o zadaniach oraz metodach pracy samorządu, znacznie wzrosła.
Jestem optymistą i uważam, że zostaną wybrani delegaci oraz nowe władze, chcące dalej umacniać pozycję naszego samorządu oraz zawodu inżyniera jako zawodu zaufania publicznego.