Przewodniczący Krajowego Sądu Dyscyplinarnego Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa wybrany na kadencję 2010–2014. Wiceprezes Zarządu Miejskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji Sp. z o.o. w Łomży od 1999 roku.
Jest absolwentem Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie. Ukończył także podyplomowe studia w zakresie organizacji i zarządzania na Uniwersytecie Warszawskim oraz podyplomowe studia w zakresie zarządzania w ochronie środowiska na Politechnice Warszawskiej. Pierwsze lata jego kariery zawodowej związane były z pracą na budowach na stanowisku majstra i kierownika. W latach 1982–1985 pracował w Zakładzie Usług Inwestycyjnych Wojewódzkiego Związku Spółdzielni Mieszkaniowych w Łomży, gdzie pełnił funkcję zastępcy dyrektora. Natomiast pomiędzy rokiem 1985 a 1990 piastował stanowisko wiceprezydenta, a następnie prezydenta miasta Łomża. Po zakończeniu prezydentury objął funkcję zastępcy dyrektora w Wojewódzkim Biurze Planowania Przestrzennego w Łomży. Obecnie jako wiceprezes zarządu związany jest z Miejskim Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji. Od wielu lat działa społecznie w organizacjach zrzeszających inżynierów budownictwa. Za swoją pracę został odznaczony m.in. Brązowym i Srebrnym Krzyżem Zasługi, Złotym Medalem za Długoletnią Służbę oraz Srebrną i Złotą Odznaką Honorową PIIB.
– Jakie zadania stawia Pan przed sobą jako przewodniczący Krajowego Sądu Dyscyplinarnego? Co należy zmienić lub usprawnić w funkcjonowaniu organu?
– Jestem członkiem Krajowego Sądu Dyscyplinarnego PIIB od początku jego funkcjonowania. W poprzedniej kadencji pełniłem funkcję wiceprzewodniczącego sądu, a obecnie powierzono mi zadanie kierowania nim. Zmiana na stanowisku przewodniczącego musiała nastąpić ze względów regulaminowych. Kolega
A. Nowak, który był przewodniczącym dwie kadencje, nie mógł ponownie kandydować. To wyjaśnienie stanowi już część odpowiedzi. Nie będzie więc, bo nie ma potrzeby wprowadzać rewolucji w Krajowym Sądzie Dyscyplinarnym. Nie oznacza to jednak, że nie mamy nic do zrobienia. Podstawowym zadaniem sądu jest wydawanie orzeczeń w wypadkach naruszenia przez członków PIIB przepisów podczas wykonywania pracy. Należy pamiętać, że nie jesteśmy prawnikami, więc najważniejszym naszym obowiązkiem jest nabycie odpowiedniej wiedzy z zakresu prawa. Ideałem byłoby, gdyby wydawane przez nasze sądy decyzje były akceptowane przez wszystkie strony postępowania, co wyeliminowałoby albo znacznie zmniejszyło liczbę odwołań. Chciałbym, aby jakość orzeczeń nie budziła żadnych wątpliwości w ewentualnych postępowaniach odwoławczych, czego efektem byłoby utrzymanie ich w mocy. Moim zdaniem, aby było to możliwe, należy zwiększyć ilość kontaktów członków Krajowego Sądu Dyscyplinarnego z sądami okręgowymi, a co za tym idzie poprawić przepływ informacji. Kolejnym zadaniem jest zachęcenie członków sądu do aktywnego udziału we wszelkiego rodzaju dyskusjach dotyczących zmian prawa budowlanego. Jednym z ważniejszych pozastatutowych działań, jakie chciałbym podjąć, jest informowanie członków PIIB o toczących się postępowaniach. Większość decyzji o ukaraniu dotyczy podstawowych błędów i zaniedbań w pracy, wynikających często z braku elementarnej wiedzy. Dlatego uważam, że uświadomienie członków izby o skutkach nawet drobnych wykroczeń pozwoli zmniejszyć ich liczbę.
– Jaką najciekawszą i najtrudniejszą inwestycję Pan zrealizował?
– Każde przedsięwzięcie, w którym brałem udział, było na swój sposób interesujące. Z perspektywy czasu uważam, że najciekawsza była adaptacja przedwojennego budynku straży pożarnej na siedzibę zawodowego teatru lalek w Łomży. Kierowałem tam zespołem inwestora zastępczego, będąc jednocześnie inspektorem nadzoru inwestorskiego. W procesie inwestycyjnym uczestniczyłem od etapu przygotowania, do jego uruchomienia. Technicznie obiekt był bardzo trudny. Po pierwsze, objęty był nadzorem konserwatora zabytków, a zmiana funkcji i zaadaptowanie do całkowicie odmiennych zadań, z dostosowaniem do współczesnych standardów i zapewnieniem bezpieczeństwa widzom, stanowiło prawdziwe wyzwanie. Dodatkowym utrudnieniem była lokalizacja budynku w centrum miasta, na bardzo małej działce. Jednak najtrudniejsze do pokonania były problemy organizacyjne. Inwestycję finansowano ze środków budżetowych przeznaczonych na kulturę, których zawsze brakowało. Rozpoczynając prace, nie mieliśmy pełnego zabezpieczenia finansowego. Zmiany w systemie administracyjnym kraju, które przebiegały w latach dziewięćdziesiątych, tylko wszystko komplikowały. Wynikiem tego były liczne długotrwałe przestoje w realizacji robót. Kolejny problem stanowiły zmiany organizacyjne, które na skutek prywatyzacji dotknęły wykonawcę. Jednak konsekwencja i zaangażowanie osób uczestniczących w procesie inwestycyjnym doprowadziły do pomyślnego finału. Teatr funkcjonuje do dziś i z sukcesem rozwija swoją działalność.
– Co jest Pana największym sukcesem na polu zawodowym?
– W swojej pracy zawodowej przeszedłem praktycznie wszystkie szczeble kariery, poczynając od majstra budowy, kończąc na menedżerze. Każde pozytywnie zakończone przedsięwzięcie jest sukcesem. Trudno jest mi tutaj wskazywać na osobisty sukces, ponieważ zawsze pracuję w zespole i mogę mówić jedynie o współudziale. Kilka przedsięwzięć, w których uczestniczyłem, miało oddźwięk w skali kraju. Mam jednak nadzieję, że największy sukces jest jeszcze przede mną.
– W jaki sposób spędza Pan czas wolny?
– Niestety, nie mam go za dużo. Staram się jednak wolne chwile spędzać w ścisłym rodzinnym gronie, najlepiej poza miastem. Moją pasją są podróże i poznawanie nowych, ciekawych miejsc.