Obecność kobiet w branży budowlanej nikogo już nie dziwi. Ale jak połączyć rolę mamy i inżyniera budowy?
Kobiety coraz częściej podejmują pracę w branży budowlanej. Ich obecność na placu budowy stała się zjawiskiem powszechnym i nikogo już nie zaskakuje. Kobiety wybierają budownictwo jako ścieżkę swojej kariery zawodowej z wielu powodów: pasja do procesu tworzenia, umiłowanie przedmiotów ścisłych, rodzice z branży i wiele innych. Dziś wiemy, że z wyzwaniami jakie stawia świat budownictwa jednakowo dobrze mogą sobie radzić zarówno kobieta jak i mężczyzna. Oboje mogą odnosić sukcesy i porażki, mogą rozwijać się i piąć po szczeblach kariery. Jest jednak pewien aspekt, który znacząco zmienia życie kobiety. A tej, która swą karierę związała z budownictwem i pracą na placu budowy zmienia zupełnie plany. Macierzyństwo. Prędzej czy później część kobiet staje się matkami. Niezależnie od wykształcenia, miejsca pracy, miejsca zamieszkania, zawsze jest to zmiana. Zmiana w życiu prywatnym, ale i w życiu zawodowym. W artykule tym chcę przyjrzeć się kobietom, które zawodowo związane są z branżą budowlaną. Do rozmowy na ten temat zaprosiłam kilka ciekawych osobowości. To kobiety, które prywatnie są mamami a zawodowo związane są z budownictwem.
Czy według Pani możliwe jest połączenie roli matki i inżyniera budowy?
Joanna Sienkiewicz-Prażmowska
Inżynier ds. Przygotowania Produkcji w firmie AARSLEFF SP. z o.o. mama siedmioletniej córki, z branżą związana od 9 lat
JSP: Tak, bycie mamą i praca w tak specyficznych warunkach jak budowa to spore przedsięwzięcie logistyczne, ale przy wsparciu i pomocy najbliższych jest możliwe do pogodzenia.
Urszula Chęcińska
Manager sprzedaży na rynki zagraniczne w firmie MAURER SE, mama dwóch córek, z branżą związana od 9 lat
UCH: Oczywiście, że tak. Jednak nie da się ukryć że, jest to poważne wyzwanie! Bycie kierownikiem budowy to praca na więcej niż 8 godzin dziennie. Zdarzają się dni, kiedy nie da się być w domu przed zmrokiem. Jeśli mama chce pracować na pełen etat, to silą rzeczy umkną jej pewne rzeczy z życia rodzinnego. To jest właśnie największy koszt, jaki trzeba ponieść realizując się zawodowo.
Czytaj też: Praca w budownictwie – raport specjalny
Jakie warunki musiałby być spełnione, aby każda z tych ról mogła być wykonywana należycie?
JSP: W pierwszych miesiącach życia dziecka z oczywistych przyczyn mama jest najważniejsza. I w tym okresie pewnie bardziej przykładamy się do tej roli niż do roli pracownika, niezależnie od branży, w której pracujemy. Jednak później pomoc męża/partnera oraz wsparcie dziadków ułatwia zadanie. A i nieodzowna jest też współpraca pracodawcy. Pyta pani o warunki jakie powinny być spełnione? Można by było wiele wymieniać np. łatwiejszy dostęp do żłobków i przedszkoli, elastyczniejsze godziny pracy dla obojga rodziców, ale to by było myślenie życzeniowe. Moim zdaniem najważniejsza i najbardziej potrzebna jest wyrozumiałość i chęć dogadania się. I w tedy można wypracować dobrze funkcjonujący kompromis.
UCH: Nieocenione jest zaangażowanie drugiego rodzica, przecież tata też potrafi dobrze zając się swoim dzieckiem. Jest także możliwość zatrudnienia niani. Najważniejsze jest, aby moc polegać w 100% na tej drugiej osobie. Wtedy w pracy można skupić się na swoich zadaniach, bez potrzeby zamartwiania się czy w domu wszystko w porządku. To samo dotyczy sytuacji w firmie. Bardzo lubię świadomość, że na przykład w przypadku choroby mojego dziecka mogę liczyć na wsparcie pracodawcy. Zostaje wtedy spokojnie w domu i wiem, że najważniejsze sprawy zawodowe będą dopilnowane.
Anna Lenart
Dyrektor Sprzedaży w Metris Sp. z o.o., mama trzyletniej córki, oczekująca kolejnego dziecka, z branżą związana od 9 lat
AL: Podejrzewam, że łatwiej pracować na takim stanowisku w budownictwie kubaturowym. Często tego typu kontrakty prowadzone są w obrębie jednego miasta lub przynajmniej na mniejszym obszarze niż cały kraj. Nieoceniona jest również pomoc taty bobasów, bo nigdzie przecież nie jest powiedziane, że tylko mama może chodzić z dzieciakami na plac zabaw.
Adobe Stock (pavel shishkin)
Pani Urszulo obecnie pracuje Pani w Niemczech, jak ocenia Pani podejście niemieckich firm budowlanych do kobiet, które są lub które stają się mamami?
UCH: Nie pracuję tutaj długo, bo dopiero 2 lata, ale moje doświadczenia są bardzo pozytywne. Jestem managerem sprzedaży na rynki zagraniczne. Gdy potrzebuję, mam możliwość pracy z domu. Elastyczny grafik pozwala na organizacje dnia według potrzeb rodziny. Wiadomo, że ten cały system polega na obustronnym zaufaniu, ale muszę przyznać że działa znakomicie. Wychodząc nagle z pracy po telefonie z przedszkola odnośnie jakieś awaryjnej sytuacji, wiem, że mogę liczyć na pełne zrozumienie ze strony swojego zespołu. To daje bardzo duży komfort psychiczny. Mam szczęście mieszkać w Bawarii, która jest mocno pro-rodzinna. Być może dlatego tutaj takie sytuacje, to po prostu norma.
Pani dzieci wiedzą czym się Pani zajmuje?
JSP: Tak, córka wie czy się zajmuję i na czym polega moja praca, gdyby ją spytać potrafiłaby wyjaśnić, oczywiście na swój dziecięcy sposób.
AL: Na obecnym stanowisku pracuję od powrotu z urlopu macierzyńskiego, czyli ponad 2 lata. Czasem zabieram córkę do biura, ale podejrzewam, że moje miejsce pracy kojarzy jej się głównie z kolorowymi karteczkami i tablicą suchościeralną, chociaż zanim skończyła 2 lata umiała już powiedzieć „palownica”. Bardzo lubię moją pracę i robię jej trochę „pranie mózgu”, lubi więc chodzić w kasku i kamizelce, znosi z godnością moje opowieści o ściankach szczelnych i sprężaniu kotew. Chyba dobrze mi idzie, bo wypatruje maszyny budowlane kiedy jedziemy samochodem i zawsze pyta co to i do czego służy.
Pani Urszulo, czy tęskni Pani czasem za pracą na budowie?
UCH: Czasami tak, szczególnie przy okazji wizyt w biurach budowy. Jednak ten sentyment jest obecny tylko latem! W okresie zimowym stanowczo preferuję moje biuro i brak przymusu wychodzenia na zewnątrz w celu sprawdzenia postępu robot.
Czy chciałaby Pani aby jej dzieci również pracowały w branży?
JSP: Córka ma siedem lat i odkąd zrozumiała co to jest praca, po co się ją wykonuje, przerobiliśmy wiele jej pomysłów na to co będzie robić jak będzie duża. Naturalnie, mając mamę i tatę pracujących w branży budowlanej miała pomysł by robić to co oni, ale od tego czasu zostawała już fryzjerką, archeologiem, chemikiem, mechanikiem samochodowym, weterynarzem. Dlatego wychodzę z założenia, że poczekam i zobaczę na kogo wyrośnie. Jeśli będzie to budowlaniec to fajnie jeśli nie też dobrze. Ważne, aby córka znalazła coś dla siebie.
AL: Pewnie! Bardzo lubię inżynierski styl bycia i analityczne umysły. Uważam, że w procesie budowlanym jest mnóstwo miejsca dla ludzi z różnymi kompetencjami i każdy znajdzie stanowisko, na którym będzie mógł realizować swoje ambicje.
Jak zmieniło się Pani życie zawodowe od kiedy została Pani mamą?
AL: Nie wiem czy jestem referencyjnym przykładem, bo w moim przypadku życie wyglądało dość bajkowo. Po urlopie macierzyńskim przeniosłam się z dużej firmy budowlanej do znacznie mniejszej, która zajmuje się badaniami i pomiarami na stanowisko dyrektora sprzedaży. Nie było problemów ze strony szefostwa o skrócony czas pracy ze względu na karmienie czy dni homeoffice. Praca miała być zrobiona, a w jakich godzinach realizuję zadania nie miało na początku aż takiego znaczenia. Wiem, że nie zawsze to wygląda tak jak w moim przypadku, na szczęście dużo moich koleżanek wracając po urlopach macierzyńskich do pracy było pozytywnie zaskoczonych, więc jest nadzieja na przyszłość.
JSP: Po zastaniu mamą moje życie zawodowe zostało związane z etapem budowy jakim jest przygotowanie produkcji, ponieważ obydwoje rodziców pracujących w delegacji nie wchodziło w grę.
UCH: Moja doba stała się znacznie krótsza, ale ja dzięki temu jestem dużo lepiej zorganizowana. Naprawdę nie wiem, jak wcześniej mogłam narzekać na brak czasu… Przekonałam się też, że nie należy postrzegać posiadania dzieci jako jakakolwiek barierę czy trudność. Swój pierwszy w życiu Dzień Matki spędziłam częściowo na egzaminie ustnym na uprawienia budowlane. Po paru godzinach wróciłam do domu do męża i niespełna rocznej córki. Uprawnienia zdobyłam – nauka przy tak małym dziecku jest trudna, a ogólne zmęczenie nie pomagało wcale. Okazało się, że wiele zależy od nas samych, od naszego nastawienia. Mimo tego, że dzieci potrafią zmęczyć rodzica fizycznie i psychicznie, to jednak ich obecność nakręca do działania.
Czytaj: Blaski i cienie pracy kobiety inżynier
Jaką radę udzieliłaby Pani młodszym koleżankom, które dopiero rozpoczynają karierę po studiach inżynierskich?
JSP: Trudne pytanie, ale w kontekście wcześniejszych pytań, chyba żeby nie martwiły się na zapas i przez to nie zrezygnowały z tego na czym im zależy.
AL: Przeczytałam ostatnio, że w przypadku ubiegania się o awans kobiety skupiają się na 20%, którym im brakuje do spełnienia wszystkich kryteriów i nie aplikują, mężczyźni mając tylko 20% starają się o wyższe stanowisko. Radziłabym zatem robić swoje i nie podcinać sobie samemu skrzydeł.
UCH: Warto wciąż uczyć się, rozwijać. Każdy na inna sytuacje i możliwości, ale trzeba wykorzystać swoją młodzieńczą energię i zapał. Polecam obserwować środowisko, kierunek rozwoju branży i uparcie szukać tej gałęzi budownictwa, która przynosi najwięcej radości. Bo o to tak naprawdę chodzi.
Po rozmowie z mamami inżynierami budownictwa nasuwa się wiele refleksji i wniosków. Niezaprzeczalnie kobiety dziś są ambitne i zdeterminowane, potrafią godzić rolę mamy z zadaniami zawodowymi. Bardzo ważne w tym procesie jest wsparcie partnera i najbliższych, abyśmy mogły realizować swoją misję zawodową i tę najważniejszą, życiową.
Dziękuję moim rozmówczyniom za ten inspirujący wywiad.
Z okazji dnia matki życzę moim rozmówczyniom oraz wszystkim mamom wszystkiego najlepszego, spełnionego macierzyństwa, tylko uśmiechów na twarzy dzieci i wielu sukcesów zawodowych.
100 lat Mamy inżynierowie!
Mgr inż. Violetta Drukała-Ptak
vdpcommunication.pl
www.linkedin.com/in/violetta-drukała-ptak/
Czytaj: Branża budowlana 2019