Jakie wymagania powinna spełniać osoba zatrudniona na stanowisku Inżynier kontraktu? Jaka jest rola Inżyniera w kontrakcie FIDIC?
Niedawno przysłano mi prośbę o pomoc w znalezieniu kandydata na Inżyniera kontraktu. Warunki przetargu uświadomiły mi, jaki jest niedosyt wiedzy o roli Inżyniera w kontrakcie FIDIC, co skutkuje błędnie formułowanymi wymaganiami w tym zakresie. Pozwolę sobie omówić przykład zaczerpnięty z zamówień publicznych, a więc jawny.
© pressmaster – Fotolia.com
Oto wymagania na stanowisko Inżyniera kontraktu oraz Inżyniera rezydenta dla pewnego projektu (cytat):
Budowa Zakładu Termicznego przekształcania odpadów komunalnych w X. Poszukiwany Kierownik Zespołu Technicznego (Inżynier kontraktu), który posiada:
- wykształcenie wyższe techniczne,
- uprawnienia budowlane do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi bez ograniczeń w specjalności konstrukcyjno-budowlanej,
- doświadczenie w ciągu ostatnich 10 lat przed terminem składania ofert (9.02.2019) przy pełnieniu funkcji Inżyniera kontraktu, Inżyniera rezydenta, przedstawiciela zamawiającego lub dyrektora projektu, przy realizacji co najmniej 1 (jednej) inwestycji przez co najmniej 1 rok o wartości co najmniej 200 mln PLN każda, prowadzonej przez jednostkę samorządu terytorialnego lub spółkę z udziałem takiej jednostki.
Już nazwa stanowisk budzi wątpliwości. Określenie „Inżynier” jest zdefiniowane w Warunkach Kontraktowych FIDIC i wielokrotnie było przedmiotem rozważań sądów powszechnych i arbitrażowych.
O ile mi wiadomo tytuł „kierownik zespołu technicznego” nie ma powszechnej definicji, a więc wymaga określenia roli zakresu kompetencji na potrzeby omawianej inwestycji. Po co zamawiający Inżyniera kontraktu nazywa „kierownikiem zespołu technicznego”? Nazwa „Inżynier kontraktu” też nie jest w pełni poprawna, ale często w Polsce stosowana.
Koncert życzeń dotyczący wymagań stawianych kandydatom na to stanowisko świadczy, że osoba będąca autorem/ autorką tych zapisów w specyfikacji istotnych warunków zamówienia (SIWZ) wie, że dzwonią, ale nie wie, w którym kościele. Warto przeanalizować tekst ogłoszenia:
- wykształcenie wyższe techniczne
Często występujący błąd. Inżynier w kontraktach FIDIC to osoba prawna lub fizyczna sprawująca, określoną warunkami kontraktu, funkcję w procesie inwestycyjnym. Do pełnienia tej funkcji nie jest wymagane wykształcenie inżynierskie. Będąc inżynierem, chętnie widzę osobę z wykształceniem wyższym technicznym na tym stanowisku, ale to nie powinno być warunkiem, najwyżej okolicznością preferowaną.
Inżynier w kontrakcie FIDIC jest odpowiedzialny za poprawną administrację kontraktu. Kontrakt FIDIC zawiera w sobie algorytm, czyli model zarządzania inwestycją. Wypełniając postanowienia kontraktu, zarządza się inwestycją. Do tego potrzebne są kompetencje managera, a nie inżyniera budowlanego. Pracowałem z tłumaczką języka angielskiego, która z dobrym skutkiem sprawdziła się w roli inżyniera, choć nie ukrywała, że marzyło jej się tłumaczenie kontraktów FIDIC.
- uprawnienia budowlane do projektowania lub kierowania robotami budowlanymi bez ograniczeń w specjalności konstrukcyjno-budowlanej
Wymóg ten potwierdza niezrozumienie roli Inżyniera w kontrakcie FIDIC przez zamawiającego. Przytoczone wyżej uprawnienia powinny być wymagane dla kierownika budowy, a nie dla Inżyniera. Co więcej, grozi to konfliktem kompetencyjnym i personalnym Inżyniera z kierownikiem budowy. Inżynier ma, w pewnych obszarach, władzę nad kierownikiem budowy, ale nie ma prawa wtrącania się w jego merytoryczne decyzje, bo to kierownik budowy odpowiada za sprawną i bezpieczną realizację budowy. Tyle teoria. Przy tak sformułowanych wymaganiach w praktyce mamy na budowie dwóch doświadczonych profesjonalistów, zazwyczaj samców alfa, którzy bardzo łatwo poddadzą się rywalizacji o pozycjonowanie swojej osoby w świadomości otoczenia. Jest to tym łatwiejsze, że obaj mają analogiczne uprawnienia i podobne doświadczenia zawodowe. Dlatego wybór Inżyniera o profesji innej niż kierownik budowy byłby bezpieczniejszy dla realizacji projektu. W tym konkretnym przypadku nawet wolałbym na stanowisku Inżyniera fachowca w zakresie technologii utylizacji odpadów, a nie budowlańca konstruktora, bo z całym szacunkiem dla inżynierów budowlanych instalacja i automatyka technologii spalania odpadów jest, w tym projekcie, dużo trudniejsza od robót konstrukcyjnych.
- doświadczenie w ciągu ostatnich 10 lat przed terminem składania ofert (9.02.2019) przy pełnieniu funkcji Inżyniera kontraktu, Inżyniera rezydenta, przedstawiciela zamawiającego lub dyrektora projektu, przy realizacji co najmniej 1 (jednej) inwestycji przez co najmniej 1 rok o wartości co najmniej 200 mln PLN każda
Inwestycje o takiej wartości nie są realizowane w ciągu roku lub dwóch. Realizowałem obiekt, który miał być budowany trzy lata, a został wybudowany w pięć lat i kosztował ok. 260 mln euro. Ta konkretna budowa zakończyła się kilkanaście lat temu. Czy te doświadczenia uległy przedawnieniu? Później też nie próżnowałem, ale nie o to chodzi. Znam wiele koleżanek i kolegów, którzy posiedli stosowne doświadczenia na budowach realizowanych wcześniej niż 10 lat temu, ale z mocy zapisu, w tym SIWZ, warunków nie spełniają. W dodatku jeden rok pełnienia funkcji kierowniczej to wymaganie niezbyt wygórowane.
- inwestycji (…) prowadzonej przez jednostkę samorządu terytorialnego lub spółkę z udziałem takiej jednostki
Nie rozumiem tego wymagania. Zarządzanie procesem inwestycyjnym dla inwestora prywatnego, państwowego, wojskowego czy samorządowego niczym się nie różni. Oczywiście w przypadku wojska dochodzą kwestie dopuszczenia do tajemnic, dla inwestycji samorządowych i unijnych istotne są procedury rozliczania. Różnice między inwestorami sprowadzają się do procedur wewnętrznych związanych z procesem podejmowania decyzji i rozliczeń. Nawet gdy inwestor jest prywatny z podejmowaniem decyzji bywa różnie. W tej roli występuje najczęściej korporacja ze swoimi procedurami, regulaminami itp.
Inżynier to osoba prawna lub fizyczna (w krajach anglosaskich przeważa zwyczaj powierzania tej funkcji wybranej osobie fizycznej). W Europie dominuje pogląd, że Inżynierem powinna być osoba prawna, czyli firma konsultingowa. Wyjątki potwierdzają regułę – pracowałem na sporej budowie w Warszawie, na której Inżynier był wpisany w kontrakt z imienia i nazwiska.
Zobacz też: Odpowiedzialność dyscyplinarna i zawodowa inżyniera budownictwa
Ważny jest wybór firmy konsultingowej, ale między bajki włóżmy, że będziemy korzystać z doświadczenia kilku tysięcy pracowników na iluś tam kontynentach, setek zrealizowanych (i zawalonych) projektów. Nie znam firmy konsultingowej, w której naprawdę funkcjonuje biblioteka doświadczeń. Doświadczenie mają ludzie, a nie firmy. Owszem, niektóre firmy konsultingowe, opierając się na doświadczeniach, wypracowały wzory postępowań i wewnętrzne procedury, co ma niebagatelne znaczenie dla sprawnej realizacji inwestycji.
Organizując przetarg na Inżyniera, pytam (i punktuję) o procedury wewnętrzne, wzory pism i druków, wzory książki kontraktu itp. Przyznaję, wiąże się to z koniecznością oceny i waloryzacji przedłożonych dokumentów, co czasami w pewnym stopniu sprowadza się do oceny subiektywnej. Dlatego doświadczony zamawiający chętnie zleca taką ocenę konsultantowi zewnętrznemu, co ma dwojakie konsekwencje: po pierwsze ma potrzebne doświadczenie i po drugie będzie umiał obronić swoje stanowisko w razie postawienia mu pytań. Oczywiście należy zadbać o wybór bezstronnego konsultanta.
Kolejnym istotnym pytaniem jest wysokość ubezpieczenia firmy konsultingowej z tytułu wykonywanej działalności. Wysokość ubezpieczenia firmy świadczy o jej sytuacji finansowej oraz pozwala na objęcie obsługiwanej inwestycji odpowiednio wysoką kwotą ubezpieczenia. Decyzje podejmuje człowiek działający w imieniu firmy i może popełnić błąd, ale nad ochroną interesów zamawiającego czuwa ubezpieczenie.
Już powyższe zdanie pokazuje, że wybór firmy jest nie bez znaczenia, ale tak naprawdę liczy się człowiek skierowany do obsługi inwestycji. Dlatego w omawianym przykładzie należy przyznać,
że określenie wysokich wymagań dla kluczowego personelu Inżyniera jest jak najbardziej zasadne.
W przetargu służącym za przykład zamawiający poszukuje również „asystenta kierownika zespołu technicznego (Inżyniera rezydenta)”. Dla dużej i skomplikowanej inwestycji wymagania dotyczące asystenta kierownika zespołu technicznego (Inżyniera rezydenta) powinny być stosownie wysokie. Jednakże w opisywanym przypadku zamawiający po prostu powtórzył wymagania, takie jak dla jego przełożonego. Wymagania te są nieadekwatne do potrzeb i roli Inżyniera rezydenta. A propos nazwy Inżynier rezydent. Przez wiele lat funkcję Inżyniera na polskich budowach sprawował cudzoziemiec, często Anglik, wpadający do Polski średnio raz na miesiąc. Jego obowiązki na placu budowy pełnił doświadczony Polak – Inżynier rezydent.
Gdy szykowaliśmy kolejny fragment S8 na EURO 2012 Inżynierem była brytyjska firma konsultingowa, w imieniu której na budowie funkcjonowała grupa polskich inżynierów pod kierownictwem Anglika. Polacy byli obecni codziennie, a Anglik bywał od czasu do czasu. Szybko się zorientowałem, że rozmowy z polskimi inżynierami na tematy kontraktowe, roszczeniowe itp. były stratą czasu, gdyż nawet nie usiłowali podjąć dyskusji, nie wspominając o jakiejkolwiek decyzji. Natomiast Anglik okazał się osobą bystrą i odważną. Potrafił trafnie wyłowić z roszczeń wykonawcy to, co się mu rzeczywiście należało, po czym domagał się od zamawiającego uznania tych roszczeń. Kontrakt został zrealizowany pomyślnie bez żadnych procesów sądowych. Przytoczona sytuacja jest w dużej mierze przykładem pozytywnym, gdyż per saldo współpraca stron ułożyła się pomyślnie.
Dużą bolączką kontraktów FIDIC w Polsce jest niewłaściwe funkcjonowanie Inżyniera. W mojej ocenie są dwa podstawowe powody taj sytuacji – personalny i systemowy. Omówię je kolejno.
Personalny powód słabości Inżyniera to albo braki merytoryczne osoby sprawującej tę funkcję, albo brak odwagi cywilnej, czyli unikanie odpowiedzialności. Stosunkowo często zdarzają się sytuacje, w których funkcję Inżyniera powierza się osobie do tego w ogóle nieprzygotowanej, tym bardziej że autorzy warunków przetargowych wymagają od kandydatów doświadczenia tylko z ostatnich kilku lat i tylko w określonego rodzaju inwestycji. Z uporem godnym lepszej sprawy GDDKiA wymaga od Inżyniera i „roszczeniowca” doświadczenia tylko z budowy dróg, a PKP PLK tylko z budowy linii kolejowych. Budowałem oba te rodzaje inwestycji i nie widzę uzasadnienia dla takich ograniczeń warunków przetargowych. Doświadczonemu Inżynierowi jest wszystko jedno, czy buduje obiekt kubaturowy, przemysłowy, dworzec lotniczy lub kolejowy, autostradę czy linię kolejową. Kwestie merytoryczne rozwiążą za niego odpowiedni fachowcy. Natomiast ograniczając w czasie i zawężając krąg potencjalnych kandydatów na Inżyniera, zamawiający zmniejsza szanse na wybór kompetentnej osoby.
Warunki Kontraktowe FIDIC dla budów przewidują możliwość (klauzula 6.9) usunięcia przez Inżyniera personelu wykonawcy, którzy:
(a) uporczywie naruszają swoje obowiązki służbowe lub zachowują się nieostrożnie,
(b) wykonują swoje obowiązki w sposób niekompetentny lub niedbały,
(c) nie przestrzegają któregokolwiek postanowienia Kontraktu (…)
Rekomenduję zamawiającym wprowadzenie analogicznego zapisu do umowy Inżyniera. Jeżeli osoba pełniąca funkcję Inżyniera nie wywiązuje się właściwie ze swoich obowiązków z powodu niewiedzy, strachu, lenistwa czy demonstrowania posiadanej władzy, zamawiający będzie mógł ją zdyscyplinować lub żądać wymiany. Zazwyczaj wystarcza groźba lub tylko świadomość grożącej sankcji. Problem systemowy polega na nieuzasadnionym przenoszeniu prawa do podejmowania decyzji oraz związanej z tym odpowiedzialności z Inżyniera na zamawiającego.
Zacznę od cytatów z publikacji Ministerstwa Rozwoju Regionalnego:
Inżynier posiada (…) kwalifikacje, doświadczenie i ubezpieczenie odpowiedzialności z tytułu wykonywanej działalności, których nie posiada Zamawiający. Przecież Inżynier jest potrzebny Zamawiającemu jako gwarant poprawnej realizacji kontraktu.
(…) Zamawiający przejmuje na siebie całą odpowiedzialność za powodzenie inwestycji, przecząc idei powoływania Inżyniera.
W odpowiedzi słyszę argument zdaniem adwersarzy nie do zbicia: to są pieniądze publiczne, a my za nie odpowiadamy. Założenie pozornie słuszne. Dlaczego pozornie? Otóż:
- Decydentami w zespole zamawiającego publicznego są osoby, w przeważającej większości, o średnim lub niskim doświadczeniu w przygotowaniu i realizacji inwestycji budowlanych (vide przykład na początku artykułu).
- Błąd lub niekompetencja urzędnika skutkuje najwyżej utratą trzech pensji. Natomiast celowe działanie urzędnika na korzyść wykonawcy, nawet widoczne gołym okiem, jest niezmiernie trudne do udowodnienia. Na szczęście w przetargach i realizacji średnich i dużych inwestycji, wbrew licznym plotkom i pomówieniom, zdarzają się one rzadko.
- Zamawiający publiczny nie ma ubezpieczenia odpowiedzialności z tytułu wykonywanej działalności. Ewentualne straty spowodowane błędnymi decyzjami lub ich brakiem są pokrywane z pieniędzy publicznych.
Profesjonalny Inżynier kontraktu:
- posiada fachową kadrę z wymaganym w SIWZ doświadczeniem;
- posiada/powinien posiadać wewnętrzne procedury, formularze, wzory pism, które decydują o standardzie oferowanej usługi;
- co najważniejsze: odpowiada materialnie za prawidłowe wykorzystanie środków publicznych, dlatego tak ważne jest jego ubezpieczenie z tytułu wykonywanej działalności.
W rezultacie w dobrze pojętym interesie społecznym fundusze publiczne będą bardziej bezpieczne, gdy będą zarządzane przez profesjonalną firmę zewnętrzną niż bezpośrednio przez zamawiającego publicznego.
Warunki Kontraktowe FIDIC zawierają dyskretnie wmontowane mechanizmy zabezpieczające finanse zamawiającego. Nawet jeśli Inżynier ma prawo do uznania robót/kosztów dodatkowych, to zamawiający, przyjmując przejściowe świadectwa płatności, sprawdza, czy działanie Inżyniera jest kontraktowo oraz prawnie prawidłowe. W razie zastrzeżeń lub wątpliwości może żądać wyjaśnień, a w razie potrzeby wstrzymać realizację płatności. Działania zarówno zamawiającego, jak i Inżyniera są regulowane tymi samymi zapisami kontraktowymi i przepisami prawnymi.
W pewnym stopniu bezpieczeństwa środków publicznych dotyczy kwestia rezerw. Ponownie pozwolę sobie przytoczyć rady pochodzące z publikacji Ministerstwa Rozwoju Regionalnego dotyczące rezerw:
- na przekroczenie obmiaru dla kontraktów obmiarowych – w ramach umowy,
- na zmiany z tytułu zdarzeń opisanych przez umowę – w ramach umowy,
- za zmiany zakresu – niewpisana do umowy,
- na zdarzenie nadzwyczajne – niewpisana do umowy.
Natomiast „wysokość procentowa tych rezerw (łącznie od 3 do 15%) musi być ustalona przez inwestora na podstawie analizy ryzyka”.
Rekomendacja Ministerstwa niejako podpowiada rozdzielenie funduszu rezerwowego inwestycji na kwoty będące w gestii (decyzji) Inżyniera – w ramach umowy – oraz w gestii (decyzji) zamawiającego. Inne przepisy dotyczące finansów publicznych oraz niedawna nowelizacja Prawa zamówień publicznych dopuszczają rezerwy w wysokości 50% budżetu inwestycji. Jest to kwota olbrzymia, ale w przypadku inwestycji bardzo trudnej do zaprojektowania i przewidzenia różnych okoliczności jej realizacji kwota ta dla mnie jest racjonalna.
Na wykładach wielokrotnie powtarzam, że podczas realizacji inwestycji należy przestrzegać przepisów i kontraktów, najważniejszy jednak jest zdrowy rozsądek.
mgr inż. Krzysztof Woźnicki – ekspert FIDIC, przedstawiciel krajowy DRBF (Dispute Resolution Board Fundation)
Sprawdź też: Rynkowa wartość inżyniera budownictwa