Zadbany budynek okiem praktyka. Książka obiektu budowlanego, eksploatacja i zarządzanie obiektem budowlanym

03.12.2009

Niedoskonałość prawa nie zwalnia inżyniera budownictwa z obowiązków rzetelnego przeprowadzania przeglądów obiektów i sporządzania, odpowiadających prawdzie, protokołów z kontroli oraz tłumaczenia właścicielom i zarządcom, czym jest protokół z kontroli i do czego służy książka obiektu budowlanego.

 

Książka obiektu budowlanego

Jak słusznie zauważył Waldemar Mazan, autor artykułu w „IB” nr 9/2009, książka obiektu budowlanego jest dokumentem obrazującym, jak obiekt jest eksploatowany oraz jak jest zarządzany. Prowadzenie książki obiektu jest obowiązkową kontynuacją prowadzenia dziennika budowy po jej zakończeniu i przekazaniu obiektu do użytkowania. Obowiązek zaprowadzenia książki obiektu spoczywa na właścicielu lub zarządcy obiektu, a dokonywania w niej wpisów – na osobie do tego przez nich upoważnionej. Książka ma zawierać wszystkie informacje dotyczące obiektu od samego początku jego istnienia. Słowo „książka” potocznie rozumiane jest jako cienki, wydrukowany zeszyt z rubrykami. Zeszyt kłopotliwy, bo różne kontrole o niego pytają, a każda kontrola inaczej widzi prawidłowość jego prowadzenia. W rzeczywistości ten cienki zeszyt jest jakby spisem treści dużej, i stale się powiększającej, biblioteki dokumentów i dokumentacji. Osoby, którym przypadło pokazać tę książkę i tłumaczyć się z dokonanych w niej zapisów, przeżywają stresy, dokonują nerwowych poprawek, uzupełnień, często „na wczoraj” zlecają sporządzenie zaległych protokołów z kontroli obiektu. Mało kto wie, co do której tabelki wpisać. Dlatego najczęściej w pierwszej tabeli zapisują po kolei wszystkie protokoły ze wszystkich kontroli, jakie wykonywane były na obiekcie, czyli kominiarskie, gazowe, elektryczne, budowlane. Zazwyczaj prowadzenie książek obiektów ma w zakresie obowiązków zastępca ds. technicznych, ktoś z księgowości albo po prostu asystentka szefa. Najczęściej robią to kobiety, które wykazują przy tym dużo estetycznej staranności. Regułą jest szczątkowa znajomość Prawa budowlanego i totalne niezrozumienie istoty i celu prowadzenia książki obiektu budowlanego przez wszystkich, których ta książka dotyczy. Mało kto wie o tym, że Protokoły z kontroli obiektu budowlanego, oceny i ekspertyzy dotyczące jego stanu technicznego oraz dokumenty, o których mowa w art. 63 [Prawa budowlanego], powinny być dołączone do książki obiektu budowlanego. Dołączenie do książki obiektu dokumentów nie jest takie proste zarówno ze względów formalnych, jak i technicznych. Bo jak dołączyć do książki obiektu na przykład stos dokumentacji projektowej czy powykonawczej, a jak policzyć liczbę stron takiej dokumentacji? A co zrobić, gdy nie ma dokumentacji albo gdy jest gdzieś indziej? Co dołączyć do książki obiektu, gdy księgowość wymaga, aby oryginał protokołu badań czy kontroli był dołączony do faktury za usługę. Podobnie przy remontach czy innych robotach zakończonych protokołem odbioru, dołączanym do faktury. Zupełnie nie wiadomo, co napisać w tablicy nr 3, w kolumnie „Ilość stron” w wierszach od 7 do 12, na przykład w wierszu 7 „Protokoły okresowych kontroli stanu technicznego obiektu (według wykazu w tablicy nr 5)”, gdzie należy podać liczbę stron. Jak można wpisać liczbę stron dokumentów, których w każdym roku przybywa przynajmniej jeden? To jest moim zdaniem zwyczajny nonsens. Dlatego proponuję osobie dokonującej wpisów do książki obiektów, aby założyła segregatory oznaczone numerami od 7 do 12, w których chronologicznie będzie wpinała protokoły i inne dokumenty, odpowiednio je opisując i nadając im własne numery, a w tabeli nr 3 niech wpisuje np.: segregator nr 7 szt. 1. Nie jest sprawą jasną, jaki pisać numer protokołu kontroli w tablicach nr 4 i nr 5 czy numer nadany przez autora protokołu, jeśli jest, czy własny numer nadawany zgodnie z własną systematyką numeracji i archiwizacji dokumentów. Proponuję ustanowienie własnej numeracji całej dokumentacji dołączonej do książki obiektu, która konsekwentnie i chronologicznie nadawałaby jednoznaczne numery dokumentom tak, aby identyfikowały te dokumenty i wskazywały miejsce ich archiwizowania oraz czas ich wpisania do książki obiektu. W starych książkach wpisów dokonywały osobiście osoby kontrolujące, krótko opisując najistotniejsze zalecenia. Teraz osoba do tego uprawniona ma sama opisywać w tabeli nr 4 i w tabeli nr 5, w kolumnie 4 „Zakres robót remontowych określonych w protokole kontroli”. Dobrze, jeżeli protokół jest tak sporządzony, że łatwo z niego odpisać, jaki ma być ten zakres.
 
© Dana S. Rothstein – Fotolia.com
 
Protokół z kontroli
Brak jest szczegółowej regulacji na ten temat. Różnorodność proponowanych wzorców jest wielka. Praktyka też jest bardzo zróżnicowana. Od jednostronicowego protokołu, lakonicznie stwierdzającego, że obiekt jest w dobrym stanie technicznym, przez tabelaryczną ankietę, do rozbudowanych opracowań wielkości sporej książki.
Nie ma obowiązującego wzorca protokołu z kontroli, podobnie jak nie ma wzorca opinii technicznej czy ekspertyzy. Dyskusja na temat ekspertyzy odbyła się już na łamach „Inżyniera”. Jedna z opinii, jak pamiętam, przeciwna była tezie, aby tego typu opracowania były sformalizowane, gdyż ekspertyza jest dziełem autorskim i autor decyduje o jej formie. Protokół z kontroli stanu technicznego obiektu budowlanego z pewnością musi być dostosowany do tego obiektu i bezsensowne byłoby stosowanie sztywnego szablonu. Jednak z Prawa budowlanego i obowiązujących przepisów można dowiedzieć się sporo o tym, jak przeprowadzić przegląd i co ma zawierać protokół z przeglądu. Prawo budowlane w art. 62 nakazuje właścicielowi lub zarządcy poddawanie kontroli co najmniej raz w roku: a) elementów budynku, budowli i instalacji narażonych na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujących podczas użytkowania obiektu, b) instalacji i urządzeń służących ochronie środowiska, c) instalacji gazowych oraz przewodów kominowych (dymowych, spalinowych i wentylacyjnych); i co najmniej raz na 5 lat stanu technicznego i przydatności do użytkowania obiektu budowlanego, estetyki obiektu budowlanego oraz jego otoczenia; kontrolą tą powinno być objęte również badanie instalacji elektrycznej i piorunochronnej w zakresie stanu sprawności połączeń, osprzętu, zabezpieczeń i środków ochrony od porażeń, oporności izolacji przewodów oraz uziemień instalacji i aparatów.
Rozporządzenie ministra w sprawie warunków technicznych użytkowania budynków mieszkalnych daje konkretne wskazówki, do których moim zdaniem można i trzeba zawsze się stosować:
2. Kontrole, o których mowa w ust. 1, powinny być przeprowadzane w porze wiosennej.
3. Osoba przeprowadzająca kontrolę okresową budynku powinna przed jej rozpoczęciem zapoznać się z protokołami z poprzednich kontroli, z protokołami odbioru robót remontowych wykonanych w budynku w okresie od poprzedniej kontroli, zgłoszeniami użytkowników lokali dotyczącymi usterek, wad, uszkodzeń lub zniszczeń elementów budynku.
4. Protokoły sporządzane w wyniku kontroli okresowych powinny zawierać określenie:
1) stanu technicznego elementów budynku objętych kontrolą,
2) rozmiarów zużycia lub uszkodzenia elementów, o których mowa w pkt 1,
3) zakresu robót remontowych i kolejności ich wykonywania,
4) metod i środków użytkowania elementów budynku narażonych na szkodliwe działanie wpływów atmosferycznych i niszczące działanie innych czynników,
5) zakresu nie wykonanych robót remontowych zaleconych do realizacji w protokołach z poprzednich kontroli okresowych.
5. Do protokołów, o których mowa w ust. 4, w razie potrzeby należy dołączyć dokumentację graficzną wykonaną w toku kontroli.
6. Niezależnie od kontroli okresowych, o których mowa w ust. 1, właściciel budynku może przeprowadzać przeglądy robocze mające na celu określenie stanu przygotowania budynku, urządzeń i instalacji do użytkowania w okresie zimowym.
§ 5.1. Okresowej kontroli, o której mowa w art. 62 ust. 1 pkt 1 lit. a) ustawy, podlegają elementy budynku narażone na szkodliwe wpływy atmosferyczne i niszczące działania czynników występujących podczas użytkowania, których uszkodzenia mogą powodować zagrożenie dla:
1) bezpieczeństwa osób, 2) środowiska, 3) konstrukcji budynku.
2. W toku kontroli, o której mowa w ust. 1, szczegółowym sprawdzeniem należy objąć stan techniczny:
1) zewnętrznych warstw przegród zewnętrznych (warstwa fakturowa), elementów ścian zewnętrznych (attyki, filary, gzymsy), balustrad, loggii i balkonów,
2) urządzeń zamocowanych do ścian i dachu budynku,
3) elementów odwodnienia budynku oraz obróbek blacharskich,
4) pokryć dachowych,
5) instalacji centralnego ogrzewania i ciepłej wody użytkowej,
6) urządzeń stanowiących zabezpieczenie przeciwpożarowe budynku,
7) elementów instalacji kanalizacyjnej odprowadzających ścieki z budynku,
8) przejść przyłączy instalacyjnych przez ściany budynku.
Osoba pisząca protokół z kontroli powinna odnieść się do wszystkiego, co jest polecone w ustawie i rozporządzeniu, a dotyczy obiektu, oraz opisać inne istotne, zdaniem kontrolującego, fakty.
Ponadto należy dostosować treść protokołu do rozdziału 3 rozporządzenia:
§ 7.1. Dane zawarte w protokołach kontroli, o których mowa w § 4, powinny stanowić podstawę do sporządzenia zestawienia robót remontowych budynku.
2. Zestawienie, o którym mowa w ust. 1, powinno zawierać podział robót na:
1) roboty konserwacyjne, 2) naprawy bieżące, 3) naprawy główne.
3. Zestawienie napraw bieżących i głównych stanowi podstawę do sporządzenia planu robót remontowych.
4. Plan robót remontowych powinien być sporządzony z zachowaniem pierwszeństwa dla robót mających na celu:
1) eliminację zagrożenia bezpieczeństwa użytkowników lokali i osób trzecich,
2) zabezpieczenie przeciwpożarowe budynku,
3) spełnienie wymagań ochrony środowiska,
4) zachowanie zapobiegawczego charakteru remontu.
Protokół z przeglądu ma być dokumentem użytecznym, a nie tylko kłopotliwą formalnością!
Obawiam się, że nie wszyscy, podpisujący się pod protokołem z kontroli, mają świadomość tego, jaką biorą na siebie odpowiedzialność w razie potwierdzenia nieprawdy. Osoby odpowiedzialne za obiekt często nie zdają sobie sprawy z wagi dokumentu, jaki otrzymują. Protokół podpisany przez osobę uprawnioną jest dokumentem, który zobowiązuje do realizacji zaleceń w nim zawartych. Jest to najmocniejszy argument przy staraniach o pieniądze na wykonanie niezbędnych remontów i powinien być podstawą do planowania tych remontów i innych robót. Właściciel lub zarządca nie wybroni się brakiem pieniędzy czy ważniejszymi potrzebami albo że „nie wiedział”, gdy stanie się coś niedobrego z powodu niezrealizowania zaleceń opisanych w protokole.
 
Nowe dachy sali gimnastycznej i basenu; fot. W. Kołodziejczyk
 
Eksploatacja budynku
Za eksploatację obiektu budowlanego odpowiedzialny jest właściciel albo zarządca, administrator i użytkownicy. W zależności od charakteru nieruchomości użytkownikami mogą być mieszkańcy, pracownicy albo po prostu obywatele (most). Użytkownicy eksploatują zwykle lokale lub części obiektów i za nie odpowiadają zgodnie z umową i zasadami współżycia publicznego. Właściciele lub zarządcy odpowiadają zarówno za części wspólne, jak i za całe obiekty oraz również za skutki użytkowania przez użytkowników oraz wszystkie inne okoliczności i zdarzenia dotyczące nieruchomości. Jakość eksploatowania obiektów w dużej mierze zależy od tego, kto nimi administruje lub zarządza i kto jest właścicielem. Na przykład duża wspólnota mieszkaniowa zleca zarządzanie swoimi zasobami firmie zarządzającej z profesjonalnym zarządcą nieruchomości, który wie, jak doprowadzić obiekty do stanu należytego (zgodnego z przepisami), jak je eksploatować i jak racjonalnie w nie inwestować. Ważne decyzje finansowe podejmuje jednak zawsze zarząd wspólnoty. Właścicielom mieszkań (członkom wspólnoty) zależy na tym, aby mieszkać bezpiecznie, tanio i wygodnie, więc muszą przeznaczyć na ten cel niezbędną ilość pieniędzy. Zupełnie inaczej jest z budynkiem szkoły gminnej, jednym z wielu, podlegającym wydziałowi oświaty, w którym emeryt lub rencista zatrudniony jest na stanowisku konserwatora. Gmina całą odpowiedzialność właścicielską za obiekt zrzuca na dyrektora szkoły. Osobę obciążoną często ponad siły sprawami dydaktycznymi, nieprzygotowaną merytorycznie (jest pedagogiem, a nie zarządcą), zmuszoną do radzenia sobie z budynkiem w warunkach skrajnych oszczędności, bo „inni też potrzebują”. Dyrektor zleca dbałość o obiekt i załatwianie formalności zastępcy albo pani w księgowości czy sekretariacie. Ta robi, co może, aby zadowolić kolejne kontrole, jakie przez nich się „przewalają”. Pan konserwator – złota rączka – drutuje rury spustowe i ogrodzenia, naprawia szafki szkolne i okna. Remonty i większe naprawy robią jakieś firmy wygrywające przetargi, organizowane przez gminę, często zaniżając ceny. Inspektor nadzoru zwykle nie ma czasu dobrze przyjrzeć się tej taniej robocie. Efektem są cieknące dachy, sople na rynnach, ogromne opłaty za ogrzewanie, brudne elewacje, byle jak zamontowane okna, niebezpieczne boiska itp.
A jeśli na dodatek okaże się, że protokoły z przeglądów okresowych są „zbyt dokładne”, a przez to kłopotliwe, to następne zlecenie dostaje ktoś „elastyczniejszy”. Tym sposobem tracą wszyscy. Jakość eksploatacji takich obiektów zależy od czystego przypadku i siły przebicia dyrektora.
 
Fot. K. Wiśniewska
 
Zarządzanie nieruchomością
W myśl ustawy o gospodarowaniu nieruchomościami zarządzanie polega na podejmowaniu decyzji i dokonywaniu czynności mających na celu w szczególności zapewnienie właściwej gospodarki ekonomiczno-finansowej, bezpieczeństwa użytkowania i eksploatacji, właściwej gospodarki energetycznej, utrzymanie nieruchomości w stanie niepogorszonym zgodnie z jej przeznaczeniem, administrowanie i uzasadnione inwestowanie. Zarządzanie jest czymś więcej niż zwykłym administrowaniem. Budynki i obiekty budowlane kryją w sobie potencjał, o jakim nie mają często pojęcia przeciętni administratorzy i właściciele. Budynek czy obiekt budowlany nie musi być kosztownym elementem majątku, rodzącym problemy, w który bezustannie pompuje się pieniądze. Budynek może i powinien być raczej źródłem dochodu. Wszystko zależy od tego, jak jest zarządzany. A o tym, jak jest zarządzany, decyduje właściciel. Idąc ulicami miast, łatwo odróżnić budynki komercyjne od komunalnych i prywatnych. W komercyjnych każdy metr kwadratowy powierzchni jest wykorzystany. Biurowiec raczej nie ma pustego lokalu, jego elewacje pełne są płatnych reklam. W obiektach handlowych nawet dziuple pod schodami gnieżdżą minisklepik czy „dorabiacza” kluczy. Obiekty chronione są przez firmy ochroniarskie. Ich stan techniczny nie zawsze jest idealny, czasem z powodu chciwości właściciela. Dokładnie odwrotnie jest z budynkami gminnymi, np. szkoła zwykle ma salę gimnastyczną, ma zaplecze kuchenno-magazynowe, w którym kiedyś gotowano obiady dla dzieci, ma boiska szkolne i place, ma w końcu dziesiątki sal dydaktycznych. Zatrudnia sprzątaczki i konserwatora. Posiada instalację alarmową. Zimą jest ogrzewana całą dobę. Taki obiekt niewątpliwie wytwarza spore koszty na samo tylko utrzymanie go w bezpiecznym stanie technicznym. I co? Bywa, że podczas wakacji stoi pusty. Popołudniami, po zajęciach też jest pusty! Kuchnia i piwnice są niewykorzystane. Sala gimnastyczna rzadko jest wynajmowana odpłatnie. Sale dydaktyczne po lekcjach są puste. Dlaczego? Bo nie każdy dyrektor może lub potrafi ogarnąć wszystko, co szkolne, i jeszcze być sprawnym zarządcą, chociaż znam takich, których szkoła jest w ciągłym ruchu do późnych godzin nocnych, w klasach odbywają się zajęcia różnych szkoleń i kursów, wolne pomieszczenia wynajęte są na biura, sala gimnastyczna wynajmowana jest na godziny, a na placu manewrowym za szkołą ćwiczą kursanci na prawo jazdy. Ale po co szkoła ma zarabiać pieniądze, skoro nie może ich przeznaczyć na własne cele, lecz musi oddać! Przedsiębiorczy(a) dyrektor(ka) nadal musi się prosić o każdy grosz na remonty i konserwacje, nie mówiąc o inwestowaniu. A dlaczego? Bo dyrektor nie jest zarządcą budynku, lecz najwyżej administratorem! O wszystkim i tak decyduje urzędnik gminny, a czasem urzędnik kierujący się dwoma zasadami: „Po co ma być lepiej, jak nie musi” i „Jeżeli może być gorzej – to niech jest!”. Sądzę, że dotyczy to w większym lub mniejszym stopniu wszystkich nieruchomości należących do zasobów, o których mówi art. 20 ustawy o gospodarce nieruchomościami: Tworzy się: 1) zasób nieruchomości Skarbu Państwa; 2) gminne zasoby nieruchomości; 3) powiatowe zasoby nieruchomości; 4) wojewódzkie zasoby nieruchomości. Gospodarują tymi zasobami starostowie, prezydenci, burmistrzowie, wójtowie. Artykuł 189 ustawy stanowi, że zarządzanie nieruchomościami należącymi do zasobów może być powierzone podmiotom tworzonym w tym celu, jeżeli zarządzanie będzie wykonywane przez zarządców nieruchomości. Gospodarujący swoimi zasobami wybierają albo zmuszani są do wybrania innych rozwiązań: oddają zasoby w użyczenie albo w trwały zarząd. Pozwala im na to art.190 ustawy stanowiący, że: przepisów niniejszego rozdziału (o zarządzaniu nieruchomościami) nie stosuje się do gospodarowania nieruchomościami bezpośrednio przez właściwe organy (…), a także przez jednostki organizacyjne w stosunku do nieruchomości oddanych tym jednostkom w trwały zarząd. Dla właściciela nieruchomości, którym jest jednostka samorządu terytorialnego, a konkretnie dla starosty, prezydenta, burmistrza czy wójta, najbezpieczniej politycznie jest oddać zasób w trwały zarząd.
Trwały zarząd jest formą prawną władania nieruchomością za opłatą przez jednostkę organizacyjną, która otrzymuje prawo do korzystania z nieruchomości w celu prowadzenia działalności należącej do zakresu jej działania, do zabudowy, odbudowy, rozbudowy, przebudowy lub remontu nieruchomości, do oddania nieruchomości lub jej części w najem, dzierżawę albo użyczenie. W trwały zarząd może być oddana cała nieruchomość albo udział we współwłasności lub użytkowaniu wieczystym. Nieruchomość może być oddana w trwały zarząd jednej lub kilku jednostkom organizacyjnym. Do trwałego zarządu oprócz ustawy stosuje się odpowiednio przepisy kodeksu cywilnego o użytkowaniu, które zobowiązują użytkownika do wykonywania swojego prawa zgodnie z wymaganiami prawidłowej gospodarki, do ponoszenia ciężarów, które powinny być pokrywane z pożytków rzeczy, do dokonywania napraw i innych nakładów związanych ze zwykłym korzystaniem z rzeczy.
Dla właściciela nieruchomości, którym jest jednostka samorządu terytorialnego (konkretnie dla starosty, prezydenta, burmistrza czy wójta) najbezpieczniej jest oddać zasób w trwały zarząd lub użyczenie.
Użyczenie. Przez umowę użyczenia użyczający zobowiązuje się zezwolić biorącemu, przez czas oznaczony lub nieoznaczony, na bezpłatne używanie oddanej mu w tym celu rzeczy, a biorący do używania ponosi zwykłe koszty utrzymania rzeczy użyczonej. Ponadto:  Biorący do używania jest odpowiedzialny za przypadkową utratę lub uszkodzenie rzeczy, jeżeli jej używa w sposób sprzeczny z umową albo z właściwościami lub z przeznaczeniem rzeczy, albo gdy nie będąc do tego upoważniony przez umowę ani zmuszony przez okoliczności, powierza rzecz innej osobie, a rzecz nie byłaby uległa utracie lub uszkodzeniu, gdyby jej używał w sposób właściwy albo gdyby ją zachował u siebie. Bez zgody użyczającego biorący nie może oddać rzeczy użyczonej osobie trzeciej do używania (art.710, 713, 714 k.c.).
W każdym przypadku użytkownik jest odpowiedzialny za stan nieruchomości, niezależnie czy używa ją nieodpłatnie czy włada nią odpłatnie. Personalnie odpowiedzialny jest zawsze kierownik jednostki organizacyjnej. Sprawy się komplikują, gdy jeden obiekt użytkuje więcej niż jedna jednostka organizacyjna. Kto w takim przypadku jest właścicielem lub zarządcą w rozumieniu Prawa budowlanego? Kto ma prowadzić książkę obiektu, kto ubezpieczyć budynek, kto odpowiada za szkody osób trzecich związane z częścią wspólną obiektu (odpadający tynk, gzyms, sopel lodu albo śliski podjazd) itp.? Odpowiedzialność się rozmywa i łatwiej o fałszywe oszczędności.
Gdyby natomiast nieruchomościami z zasobów obligatoryjnie zarządzali zarządcy nieruchomości, zresztą zgodnie z pierwotną wersją ustawy o gospodarce nieruchomościami, to skutecznie wymagaliby od włodarzy środków na koszty operacyjne zarządu nieruchomością w wysokościach niezbędnych dla bezpiecznego utrzymania nieruchomości, a przede wszystkim na niezbędne remonty, doprowadzające nieruchomości do należytego stanu. To z pewnością nie byłoby miłe wójtowi czy burmistrzowi. Bo nawet jak przeznaczyłby racjonalne środki na koszty zarządu nieruchomościami, to zawsze mógłby być posądzony o to, że dał je zarządcy. Prywatnemu! Dlatego nie dziwię się, że jest tak, jak jest. Przyczyna wszystkiego złego tkwi, moim zdaniem, w obowiązującym prawie, które jest nieustannie psute każdą nową nowelizacją. Ale to jest temat na odrębną dyskusję.
 

Zimą eksploatacja budynku wiąże się ze zwracaniem szczególnej uwagi na śnieg zalegający na dachu; fot. W. Kołodziejczyk

 
 
Kilka lat temu miałem okazję przeczytać protokół – książkę opracowaną przez zespół z biura projektów w dużym mieście – dotyczący bliźniaczych wieżowców komercyjnych o konstrukcji trzonowej i podwieszonymi do wsporników poziomami pięter. Z wielką ciekawością przystąpiłem do lektury, tym bardziej że opracowanie miało imponującą edycję, a spis treści zapowiadał duże emocje. Ale na tym atrakcje się skończyły, bo główną treścią tej książki było wielokrotne, w różnych wariantach, cytowanie fragmentów Prawa budowlanego i obowiązujących przepisów. Merytorycznej treści było kilka zdań, może na trzech stronach. A uwagi, jakie zgłosili kontrolujący, dotyczyły niewielkich zarysowań lakieru na blaszanych fragmentach elewacji i nieco rdzewiejących złączy tych elementów, które były widoczne z poziomu terenu. Długo szukałem, ale nie znalazłem, choćby słowa na temat lin nośnych, zakotwień tych lin, wsporników itp., a liczyłem na to, że dowiem się, jakimi metodami zbadano stan konstrukcji podwieszanych. Natomiast cena za to opracowanie, jak się nieoficjalnie dowiedziałem, była adekwatna do jakości edycji i liczby stron. Ale wszystko jest w porządku. Osoby uprawnione podpisały się, że nie ma zagrożeń. Budynek spokojnie stoi do dziś.
 
.
Wacław Kołodziejczyk
 

Skomentuj ten artykuł na forum

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in