Pierwsze mosty

23.02.2010

 

Rzeki, zwłaszcza duże, stanowiły naturalne granice. Wiele z nich miewało miejsca płytsze, gdzie można je było przebyć w bród. Kiedy starożytne imperia prowadziły kampanie wojenne, musiano niekiedy forsować duże i głębokie rzeki. Czyniono to wpław, posiłkując się łodziami i nadmuchanymi powietrzem bukłakami.

 

 

A od czasu kiedy umożliwił to stale rosnący poziom możliwości technicznych, przeprawiano się po mostach ułożonych na powiązanych ze sobą podporach pływających. Na wielką skalę praktykowali to od VI w. p.n.e. władcy imperium medyjsko-perskiego. Cyrus Wielki sforsował tak Syr-Darię (529 r. p.n.e.), Dariusz Wielki – Hellespont (obecnie: Dardanele) i Dunaj w 512 r. p.n.e., Kserkses zaś – Hellespont w 480 r. p.n.e. Mosty te ułożone na powiązanych ze sobą, zakotwiczonych okrętach stawiali dla perskich władców Grecy, m.in. Mandrokles z Samos i Harpalos.
Podobne mosty pływające, zwane kiedyś łyżwowymi, a obecnie pontonowymi, stawia się prowizorycznie podczas działań wojennych. Takie mosty na nieuregulowanych i zamarzających zimą rzekach, niebezpiecznych w czasie wiosennego ruszania kry dla mostów na podporach, pełniły (sporadycznie aż po XX w.) funkcję mostów sezonowych, zdejmowanych jesienią.
 
Fot. 1. Most Pons Sublicius na Tybrze; rys. Friedrich Polack
 
Innym, rzadko stosowanym w starożytności, sposobem było odprowadzanie wody z koryta rzeki, żeby umożliwić jej sforsowanie w bród. Jako pierwszy miał to uczynić Tales z Miletu, umożliwiając w 585 r. p.n.e. armii lidyjskiego króla Krezusa przejście rzeki Halys (obecnie: Kizyl Irmak) w Azji Mniejszej. Podobnej techniki użył w 539 r. p.n.e. Cyrus Wielki, by przez częściowo osuszone koryto Eufratu wedrzeć się do Babilonu.
Prawdziwe mostownictwo zaczęło się wszakże od budowania przepraw przez rzeki na podporach stałych. Wynikało to z potrzeby ułatwienia codziennych kontaktów w miastach usytuowanych po obu stronach rzeki. Najdawniejszym takim mostem przez dużą rzekę, o którym wiemy, był Pons Sublicius na palach drewnianych postawiony w 621 r. p.n.e. na Tybrze w Rzymie. Mniej więcej w tym samym czasie zbudowano bardziej już zaawansowany, bo oparty na siedmiu potężnych podporach z palonej cegły, kamienia i drewna spajanych żelazem i ołowiem, most na Eufracie w Babilonie, najludniejszym wówczas mieście świata. Miał on 115 m długości. Przęsła były drewniane, wedle Herodota z czworobocznych belek, które zdejmowano na noc, „żeby ludzie, przechodząc, wzajemnie się nie okradali”.
 
Fot. 2. Old London Bridge na Tamizie; rys. Claes Van Visscher
 
Most na podporach stałych posadowionych w dnie rzeki stanowi (do dzisiaj) wyzwanie rzucone naturze w dwóch aspektach: bezpieczeństwa (trwałości) i samorealizacji w zakresie kunsztu inżynierskiego przejawiającej się w dążeniu do przesklepiania możliwie dużych rozpiętości, osiągalnych na danym etapie środków materialnych i wiedzy. Pierwszy aspekt wymagał znajomości reguł funkcjonowania rzeki (w tym sezonowych zmian stanu jej wody, co wiąże się z klimatem) oraz właściwości rozmaitych gruntów tworzących jej łożysko, a więc geologii i mechaniki gruntów. Drugi – znajomości wytrzymałości materiałów, jakimi dysponowano, statyki oraz śmiałości w forsowaniu nowatorskich rozwiązań konstrukcyjnych i montażowych. Nie chodziło też wyłącznie o ambicje profesjonalne – motywacją do zwiększania rozpiętości było od początku dążenie do zapewnienia dogodnych warunków żeglugi, a więc wykorzystywania przesklepianej rzeki pod innym ważnym względem. Z czasem zaczęto też zwracać coraz większą uwagę na jeszcze jeden aspekt – na estetykę budowli. Wyraził to krótko w wydanym w 1570 r. we Florencji dziele inżynier Andrea Palladio, pisząc: Mosty muszą mieć te same zalety, jakich wymaga się od wszystkich innych budowli, powinny więc być wygodne, piękne i trwałe. Dodać przy tym należy, że z uwagi na wielkie naturalne zagrożenia mostownictwo od początku stanowi poligon weryfikujący realne możliwości kunsztu inżynierskiego epoki. Stworzenie dzieła w kształcie funkcjonalnie dostosowanym do założonych celów staje się z reguły także nowym kanonem estetycznym.
Pierwszymi wielkimi budowniczymi mostów stali się Rzymianie. Tworząc imponującą sieć drogową, musieli postawić ich mnóstwo. Podstawową zasadą rzymskiego budownictwa była trwałość – ze względów praktycznych dążyli do tego, by żadnej budowli nie trzeba było remontować częściej niż raz na stulecie. Stosowali niemal wyłącznie najsolidniejszy z wykonalnych wówczas typ mostu – łuk kamienny, o sylwetce zbliżonej do półkolistej.
Łuk kamienny nie był wynalazkiem rzymskim. Sporadycznie posługiwano się nim już w cywilizacjach Starożytnego Wschodu, a Rzymianie nauczyli się go od Etrusków, swych sąsiadów, dominujących przed nimi w Italii. Ale dopiero Rzymianie stosowali łuk kamienny na tak wielką skalę. Nie tylko w mostach, także w arkadach tych części akweduktów, które musiały pokonywać przeszkody terenowe. Mosty rzymskie okazały się trwalsze, niż zapewne spodziewali się ich budowniczowie – niektóre się zachowały, przynajmniej częściowo, aż do dziś. W Alcantara w Hiszpanii stoi most przez Tag z I w. n.e. z napisem, w którym jego twórca, Gajus Julius Lacer, stwierdza: „zbudowałem most, który przetrwa wieki”, w Prowansji prawie nienaruszony przez czas most akweduktu o trzech kondygnacjach arkad – Pont du Gard.
 
Fot. 3. Most św. Benezeta w Awinionie na Rodanie
 
Mosty rzymskie znakomicie spełniły postawione im zadania, ale miały też wady. Ich filary były bardzo grube w stosunku do rozpiętości przęseł (rzadko przekraczającej 30 m), toteż blokowały mniej więcej 65% koryta rzeki. Powodowało to znaczne przyśpieszenie prądu wody przepływającej pod mostem, a w konsekwencji podmywanie podpór. Podczas tzw. wielkiej wody taki most mógł się stawać rodzajem zapory, co narażało go na zniszczenie przez rzekę.
Po upadku zachodniego cesarstwa rzymskiego (476 r.) na długie wieki wygasła w Europie umiejętność budowania mostów. Korzystając z przetrwałych mostów rzymskich i stykając się z nimi na co dzień, jej mieszkańcy popadali w kompleks niższości wobec cywilizacji antycznej. Dopiero pod koniec XII w. odważyli się je naśladować. W Awinionie zachował się częściowo kamienny most łukowy zbudowany na Rodanie w latach 1179–1188 przez św. Benezeta, niewątpliwie wzorowany na niezbyt oddalonym Pont du Gard. Świadectwem zwiększenia w tym czasie zainteresowania Kościoła sprawami techniki było założenie przez twórcę tego mostu zakonu tzw. braci mostowych (1189 r.), opiekujących się podróżnymi, zapewniających im schronienie u przepraw przez rzeki, a także budujących mosty i utrzymujących je w stanie nadającym się do użytku. W XIII w. zakon działał również we Włoszech i w Anglii, gdzie w latach 1176–1209 Peter z Colechurch zbudował słynny Old London Bridge.
Do prawdziwie twórczej kontynuacji tradycji rzymskich w tej dziedzinie doszło dopiero w epoce renesansu. Od XIV w. budowano już mniej zwaliste mosty kamienne, o łukach bardziej spłaszczonych, nie półkolistych, raczej półeliptycznych. Stosunek rozpiętości ich przęseł do grubości filarów (o wiele już smuklejszych) sięgał niekiedy 6:1. Takie mosty blokowały już tylko około 50% koryta rzeki.
 
prof. Bolesław Orłowski
Instytut Historii Nauki PAN
Ilustracje: Wikipedia

 

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in