Najmniej wolnych przestrzeni do zamieszkania przybywa zawsze w Śródmieściu. Zwarta, historyczna zabudowa, zwłaszcza w stolicy, to powierzchnia o najwyższej wartości, z racji niskiej podaży.
Idąc za przykładem rozwiązań stosowanych w innych krajach inwestorzy chętnie rozbudowują kamienice wzwyż, a ostatnio również i w dół. W sytuacji, kiedy tak powiększona nieruchomość jest w stanie zarobić na remont całej kamienicy również wspólnoty mieszkaniowe decydują się na takie rozwiązania.
Oczywiście są dobre i złe przykłady takich adaptacji. Dlatego też ważne jest, aby przy wstępnym oszacowaniu kosztów rozbudowy dokładnie wiedzieć, ile nowej powierzchni uda się dzięki temu uzyskać. Należy pamiętać, że przyszli nabywcy jeśli poszukują mieszkania w śródmiejskiej kamienicy, to z pewnością nie poszukują małego studio lecz przynajmniej stumetrowego apartamentu. Gdy wysokość do sufitu, zwłaszcza przy skosach, jest mniejsza niż 2,5 metra to powierzchnia liczona jest jako połowa – z perspektywy budowlanej jest po prostu mniej wartościowa. Dlatego też to, co wynika z obrysu nie pokrywać się będzie z faktycznym wpisem powierzchni do księgi wieczystej tak wydzielonego lokalu.
Kolejną sprawą jest właściwa kalkulacja kosztów wynikająca z poniesionych nakładów na adaptację. Zysk osiągnięty ze sprzedaży tak przygotowanego apartamentu musi przełożyć się czasowo – znaczy to, że należy skalkulować ile średnich wydatków rocznych na zaplanowane remonty może taka inwestycja pokryć, jak również, czy nie warto zdobytych pieniędzy zainwestować. Tu jednak liczy się jednomyślność wspólnoty, gdzie trudniej o taką decyzję w porównaniu gdy kamienica leży w rękach prywatnego właściciela. Należy też pamiętać, że tego typu apartamenty z racji swojej wartości czasem muszą „poczekać” na rynku, zanim znajdą swojego przyszłego właściciela.
To, co jeszcze na chwilę obecną jest całkowitym novum w naszych rejonach, a już z powodzeniem Martinisation realizuje w Wielkiej Brytanii, jest zyskiwanie przestrzeni przez adaptację kondygnacji podziemnych. Nie mowa tu jednak o tradycyjnie rozumianej adaptacji suteren, kiedy to doświetlenie naturalne dostaje się za pośrednictwem wąskich lufcików, lecz skomplikowane procesowo wykopywanie nawet i więcej niż jednej kondygnacji i doświetlanie ich kominami zbierającymi światło aż z samej góry domu. Zastosowanie odpowiednich materiałów przy wykończeniu, dużych połaci szkła – pionowych i poziomych pozwala naturalnemu światłu słonecznemu rozproszyć się do tego stopnia, że niemożliwym staje się odczucie „piwnicznej ponurości”.
Jakkolwiek skomplikowane wydają się takie realizacje, ich efekt jest oszałamiający, a właściciele domów są w stanie otrzymać w ten sposób nawet i drugie tyle powierzchni.
Martia Gutaj – prezesa Martinisation Poland