Lisy, jenoty, dziki czy sarny to ofiary autostrady, które można już liczyć w tysiącach. Odcinki trasy czerwone od krwi obrazują masakrę zwierząt na A4.
Jak opowiada dziennikowi „Polska” Zdzisław Buchaniewicz, który wozi autostradą ludzi z Legnicy do Wrocławia – w tym roku naliczyłem co najmniej tysiąc zabitych zwierząt. Ze zdenerwowaniem dodaje, że – kilka dni temu wprost pod koła wypadła mi sarna. To cud, że nie skończyłem w rowie z busem pełnym ludzi.
Siatki ochronne i przejścia dla zwierzyny spowodowałyby uporanie się z opisywanym problemem. Takiego rozwiązania, gdy tylko rozpoczął się remont 70-kilomerowego odcinka autostrady A4 z Legnicy do Wrocławia, domagali się myśliwi od GDDKiA we Wrocławiu. Niestety na razie bez skutku. Jak mówi Władysław Miedziński z Polskiego Związku Łowieckiego w Legnicy – owszem, zamontowano siatki, ale na odcinku od Wrocławia do Opola. Dlaczego nie u nas?
GDDKiA we Wrocławie widzi problem, ale jak przyznaje Joanna Wasil z GDDKiA – ten odcinek A4 nie ma statusu autostrady, nie mamy więc obowiązku stawiać tutaj ogrodzeń. W planach jest budowa trzeciego pasa i wówczas postawimy zapory. Wstępnie planujemy, że prace zakończą się w 2010 roku.
Źródło: Polska