Po lekturze artykułu „Sprawdzanie i weryfikacja projektów budowlanych” zamieszczonego w „IB” nr 10/2015 chciałbym przekazać kilka spostrzeżeń z własnych doświadczeń zawodowych.
Przekształcenia, do jakich w sposób automatyczny doszło w organizacji projektowania budowlanego w ostatnim ćwierćwieczu, wpłynęły negatywnie na jakość prac projektowych. Zanik dużych biur projektowych, w których młodzi inżynierowie na pracach asystenckich kształtowali swoją wiedzę projektancką, a wymagające zespoły sprawdzające nie wypuszczały z biur wadliwie sporządzonych prac – spowodował wyraźne złagodzenie kryteriów jakościowych w projektowaniu. Ogranicza się zakres dokumentacji projektowej, zmniejsza wnikliwość przemyśleń, a przez to kompletność i czytelność projektu. W krańcowych przypadkach dochodzi do tego, że zawiera się umowę (projekt i realizacja) o sporządzenie projektu budowlanego i wykonawczego, a następnie wykorzystując nieświadomość inwestora, przekazuje mu się szkic z lakonicznym opisem i realizuje się jeszcze zupełnie coś innego. Są oczywiście projektanci, są też pracownie projektowe pracujące prawidłowo, stosujące obowiązujące zasady warsztatu projektowego oraz przestrzegające przepisy prawa, jest ich jednak mało. Na rynku budowlanym zarysowuje się wyraźnie przewaga tych mniej od siebie wymagających.
Proces sprawdzania ogranicza się zwykle między kolegami do wzajemnego podpisywania sobie gotowej dokumentacji. Powinno być zupełnie inaczej.
Sprawdzający powinien uczestniczyć w procesie projektowania od samego początku i nie być w żaden sposób uzależniony od projektanta. Projektant po przemyśleniu koncepcji rozwiązania tematu powinien przedstawić ją sprawdzającemu, uzasadnić ją i obronić, a po takiej rozmowie przystąpić do opracowania projektu, uwzględniając wszystkie uzgodnione ze sprawdzającym warunki. W trakcie pracy nad projektem przez cały czas musi być możliwy kontakt między tymi dwiema osobami. Taki sposób projektowania leży w interesie zarówno projektanta, jak i sprawdzającego. Są oni obydwaj w świetle prawa osobami sprawującymi samodzielne funkcje techniczne w budownictwie i ponoszącymi z tego tytułu odpowiedzialność.
© nahariyani100 – Fotolia.com
Wszyscy musimy być świadomi tego, że w wyniku naszej pracy powstają obiekty, w których funkcjonują ludzie. Mogą oni w nich mieszkać, wypoczywać, pracować, produkować, robić zakupy, świadczyć usługi, a wszystko to powinni robić bezpiecznie, wygodnie, w dobrych warunkach i przyjemnym otoczeniu.
Opracowując projekt, pamiętać też trzeba, że ktoś według niego wykonywał będzie roboty budowlane. Projekt musi więc być kompletny i czytelny, by myśl, którą w niego wkładamy, zmaterializowała się w ustalony przez nas sposób.
Dobrze jest, jeśli projektant, rysując rozwiązania swojej koncepcji, od czasu do czasu stawia się w sytuacji użytkownika projektowanego przez siebie obiektu. Wracając do sprawy sprawdzania, uważam, że powinna mu podlegać dokumentacja budowlana w każdej fazie – od koncepcji przez projekty budowlane i wykonawcze do specyfikacji technicznych.
Odstępując formalnie od obowiązku sprawdzania w zależności od klas niezawodności obiektów RC (ang. reability class), torujemy drogę do obniżenia jakości projektowania.
Myślę, że do korzystania z ułatwień dopuszczanych przez Eurokody jest dla nas jeszcze za wcześnie, że wprowadzenie ostrzejszych kryteriów sprawdzania i utrzymanie ich przez kilka lat (do wyrobienia nawyków) byłoby zasadne. Myślę również, że do zapewnienia prawidłowego sprawdzenia projektu zobowiązany powinien być nie projektant, ale inwestor, w którego interesie leży wysoka jakość kupowanego dzieła.
W przedstawionych warunkach pełną rację bytu i funkcjonowania (z dużym obłożeniem zamówieniami) miałyby proponowane w przywołanym na wstępie artykule niezależne i obiektywne biura kontroli technicznej lub po prostu pracownie sprawdzania dokumentacji budowlanej. Biura takie miałyby walor szczególny – zapewniałyby sprawdzenie wszystkich występujących w projekcie branż oraz (co ważne) skoordynowanie ich w projekcie. Jest to istotne, w sytuacji gdy projekt wykonuje osoba fizyczna lub mała pracownia projektowa współpracująca z branżowcami na odległość.
inż. Bogusław Brochmann
kierownik Grupy Rzeczoznawców PZITS w Szczecinie