Rząd zwróci pałace i kamienice?

Politycy PO chcą, aby państwo rozliczyło się z majątku zagarniętego prywatnym właścicielom po II wojnie światowej. Rząd planuje możliwie szybko rozwiązać problem reprywatyzacji, gdyż obawia się roszczeń dawnych właścicieli oraz ich spadkobierców. Przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka w Strasburgu swoich praw dochodzi już kilkaset osób, a pierwsze orzeczenia, korzystne dla właścicieli sprzed II wojny światowej zapadły już w 2002 roku. W grudniu zapadną kolejne orzeczenia, a jeśli będą one korzystne dla skarżących, nie trzeba specjalnej wyobraźni, żeby przewidzieć, iż pociągnie to falę kolejnych pozwów.  
60 tys. osób zabiegających o odszkodowanie, co państwo może kosztować nawet 30 mld zł – to wstępne szacunki dotyczące spornych majątków.
Ministerstwo Skarbu pracuje już nad szczegółami dokumentu. Jak zatem według PO ma wyglądać reprywatyzacja? Otóż nieruchomości, które wciąż pozostają własnością państwa mają być zwracane w naturze. Natomiast jeśli któreś z nich stanowią obiekty użyteczności publicznej (np. szpitale czy szkoły), to państwo będzie oferować tzw. mienie zastępcze, czyli inne państwowe budynki i grunty. Najwięcej wątpliwości budzą nieruchomości, które zostały w międzyczasie sprywatyzowane lub oddane we władanie gminy. Najprawdopodobniej dawni właściciele będą mogli liczyć na odszkodowanie w wysokości 20 proc. wartości zagrabionego majątku. Ta kwestia wciąż jeszcze nie jest ostatecznie rozstrzygnięta. Zdaniem niektórych członków PO gminy również powinny oddawać majątek w naturze.
Do ustawy proponowanej przez nowy rząd dość sceptycznie podchodzą prawnicy. Według nich nie rozwiąże ona problemu, gdyż ci, którym rząd zaproponuje odszkodowania jedynie w wysokości 20 proc., nadal będą mogli dochodzić swych praw przed sądami.
Czy obecnemu rządowi uda się zatem przywrócić dziejową sprawiedliwość i to w taki sposób, żeby wszyscy byli zadowoleni? Czas pokaże.

Źródło: Polska