Na początku tego roku deweloperzy mieszkaniowi mocno docisnęli pedał gazu i wydaje się, że nie zamierzają go w najbliższym czasie zwalniać.
Jak wynika z najnowszych danych Głównego Urzędu Statystycznego, na rynku padł nie jeden, a aż trzy rekordy pod względem podaży – zarówno jeśli chodzi o lokale oddane do użytku, jak też te, których budowę rozpoczęto lub na które uzyskano pozwolenie. Czy rynkowi pierwotnemu grozi przegrzanie?
Według raportu GUS przez pierwsze sześć miesięcy tego roku klucze do nowo wybudowanych mieszkań otrzymać mogło ponad 37,4 tys. inwestorów. Jeśli chodzi o analogiczny okres w latach ubiegłych, jest to najwyższy wynik w historii polskiego budownictwa. Barierę 35 tys. mieszkań przekroczono tylko raz – w 2009 r., w szczycie pozytywnej koniunktury, przerwanej globalnym kryzysem ekonomicznym.
Tab. 1 Mieszkania oddane do użytkowania w okresie styczeń–czerwiec w latach 1993–2017. Dane dla budownictwa mieszkaniowego przeznaczonego na sprzedaż i wynajem (źródło: Opracowanie OPG Property Professionals na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego)
Oczywiście, analizując tego typu zestawienia, należy przyjmować dłuższą perspektywę czasową. Na wyniki wpływają różne zmienne, w tym regularna sezonowość na rynku. I tak w stosunku do poprzedniego półrocza (lipiec–grudzień 2016 r.) wielkość ukończonych inwestycji spadła o 14%. Dane dotyczące najbliższej przyszłości rozwiewają jednak wszelkie wątpliwości. Deweloperów ogarnęła gorączka złota.
– Porównując tegoroczne dane z wynikami za dwa poprzednie półrocza, średnio o jedną czwartą wzrosła liczba mieszkań, których realizację rozpoczęto – wyjaśnia Andrzej Szczepanik, Business Development Manager w firmie OPG Property Professionals. – Jeszcze większe wrażenie robią dane dotyczące lokali, na budowę których wydano pozwolenie bądź dokonano zgłoszenia z projektem budowlanym. W ujęciu „półrocze do półrocza” rynek zaliczył wzrost na poziomie aż 45% – dodaje.
Tab. 2 Dane dla budownictwa mieszkaniowego przeznaczonego na sprzedaż i wynajem (źródło: Opracowanie OPG Property Professionals na podstawie danych Głównego Urzędu Statystycznego)
Czy rekordowa podaż mieszkań przekłada się na ich skuteczną sprzedaż? Czy w swoich planach na najbliższe lata deweloperzy mogą przeszarżować? Wedle najnowszych danych firmy REAS, na koniunkturę raczej nie ma obecnie co narzekać. Od stycznia do czerwca 2017 r. w sześciu największych aglomeracjach Polski swoich nabywców znalazło 36,4 tys. mieszkań. To blisko jedna czwarta więcej niż w analogicznym okresie przed rokiem. Firma prognozuje, że do końca grudnia liczba ta przekroczy 72 tys., czyli więcej niż przed rokiem.
Zdaniem Anny Kwaśny z biura sprzedaży osiedla Art Modern w Łodzi nie ma obecnie przesłanek, by sądzić, że popyt w kolejnych miesiącach zmaleje. – Umacnia się wśród nabywców przekonanie, że kupno mieszkania to inwestycja bezpieczna i przynosząca długoterminowe zyski. W obliczu ujemnych realnych stóp procentowych, zakupy klientów indywidualnych w dalszym ciągu będą napędzać istniejącą koniunkturę – wyjaśnia.
Osiedle Art Modern
Zdaniem ekspertki coraz większą rolę odgrywać też będą inwestorzy instytucjonalni. – Galopujący w Polsce rynek pierwotny przyciągnął już pierwsze fundusze inwestycyjne, które włączają do swojego portfolio projekty mieszkaniowe przeznaczone pod wynajem. To coraz atrakcyjniejsza alternatywa dla tak „tradycyjnych” sektorów, jak biura czy handel i usługi – tłumaczy. – Z tego względu rozwijamy zakres naszych usług dla inwestorów i deweloperów o takie obszary, jak obsługa procesu inwestycyjnego czy outsourcing sprzedaży bądź wynajmu mieszkań – podsumowuje ekspertka OPG Property Professionals.