Kiedy rośnie liczba i wartość zleceń, więcej jest upadłości – stwierdził w majowym raporcie ubezpieczyciel należności handlowych Euler Hermes z Grupy Allianz. Ma on na myśli budownictwo specjalistyczne, czyli m.in. drogowe.
Od jesieni ubiegłego roku Euler Hermes doliczył się 12 bankructw firm drogowych. Oby nie zaczynała się powtórka z fali upadłości z początku dekady, które były związane z inwestycjami infrastrukturalnymi na Euro 2012. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) nie przestała wówczas płacić wykonawcom. Ci albo przeliczyli się z siłami, albo podpisując kontrakty w 2010 r. nie uwzględnili gwałtownego wzrostu cen kluczowych materiałów.
Niestety, obserwując tegoroczne przetargi GDDKiA można dojść do wniosku, że firmy znowu zaczęły wojnę cenową pt. „kto zaoferuje mniej w przetargu”. Np. najtańsza oferta firmy Astaldi za zaprojektowanie i budowę jednego z odcinków Południowej Obwodnicy Warszawy wraz z tunelem pod Ursynowem wynosi 1,2 mld zł. Sęk w tym, że ta cena jest aż o połowę niższa od najwyższej, którą w tym przetargu zaoferowało konsorcjum Strabaga i Budimeksu. Dodam jednak, że zamawiający wycenił te roboty na ok. 1,6 mld zł. Kiedy oddawałem ten felieton do druku, nie zapadła jeszcze decyzja, która z 10 firm i konsorcjów uczestniczących w przetargu dostanie to zlecenie.
Co ciekawe, w większości z 15 przetargów GDDKiA oferty firm są niższe od budżetu inwestorskiego, co świadczy o dużej konkurencji. Zdarza się jednak, że ta różnica jest szokująca. Np. w przetargu na zaprojektowanie i budowę innego odcinka wspomnianej obwodnicy z mostem Południowym najtańsza oferta turecko-polskiego konsorcjum Gulermak i Przedsiębiorstwa Budowy Dróg i Mostów z Mińska Mazowieckiego jest o prawie 1 mld zł niższa od zakładanych kosztów budowy. Mam nadzieję, że zamawiający bardzo dokładnie prześwietli tego typu oferty. Tym bardziej, że na tak dużych budowach pracują dziesiątki firm podwykonawczych i dostawczych, i to głównie one padają później ofiarą niedoszacowania kosztów.
Na szczęście, od października ubiegłego roku obowiązują nowe przepisy w Prawie zamówień publicznych, które precyzują, kiedy cenę można uznać za rażąco niską. Wykonawca musi wówczas udowodnić, że za tak niską cenę można zrealizować kontrakt. Wspominałem już o tym, że z takiej możliwości skorzystała spółka komunalna Wodociągi Kieleckie. Wybrała najdroższą ofertę na przebudowę jednej z ulic, bo najniższa zawierała rażąco niską cenę, zaś drugi tańszy wykonawca słabo spisywał się na innych zleconych mu kontraktach. Krajowa Izba Odwoławcza odrzuciła odwołania przegranych firm.
Ostatnio dość głośno było o przetargu na budowę odcinka drogi ekspresowej S7 wraz z obwodnicą Ostródy. Sąd Okręgowy w Olsztynie odrzucił skargę konsorcjum firm Salini Polska, Impregilo, Todini Costruzioni Generali na rozstrzygnięcia Krajowej Izby Odwoławczej (KIO), eliminujące je z walki o ten kontrakt. Najtańszą ofertę włoskiego konsorcjum uznano bowiem za rażąco niską.
To cieszy, ale liczę również na to, że zamawiający będą zobowiązywali wykonawców i ich podwykonawców do zatrudnienia pracowników na umowę o pracę w celu wykonania kontraktu. Konfederacja Lewiatan zwraca uwagę, że ważne jest też i to, by zamawiający uwzględniali w swoich kalkulacjach wynagrodzenia pracowników obejmujące podatek i składkę na ubezpieczenie społeczne. Pracodawcom zależy bowiem na likwidacji patologii na rynku zamówień publicznych, która polega na tym, że instytucje państwowe wybierały oferty ze stawkami w granicach 5-7 zł brutto za godzinę, czyli nawet połowę niższymi niż minimalne wynagrodzenie.
Marek Wielgo
Gazeta Wyborcza