Przyczynek do artykułu „Prawo budowlane a fidic, inspektor nadzoru a inżynier kontraktu” („Inżynier budownictwa” nr 4/2014).
1. Niezrozumiałe jest stawianie na piedestale niemieckich warunków technicznych VOB, a jednoczesne zarzucanie polskiemu Prawu budowlanemu wielu braków w porównaniu do VOB; sam autor artykułu stwierdza, że żadne procedury nawet najlepsze z punktu widzenia prawa nie zwalniają nikogo od myślenia. I to jest podstawowa prawda zawarta w artykule. Co to jest stan wiedzy technicznej? Nie określa on jakości ani klasy użytych materiałów czy ich trwałości; mówi raczej ogólnie o warunkach wykonania robót zgodnie z pewnym, przyjętym i powszechnie stosowanym poziomem, a więc można użyć kiepskich materiałów, o niskim standardzie, byle były jeszcze dopuszczone do stosowania, i zastosować je zgodnie z przyjętym poziomem wiedzy technicznej, a wszystko ma być w najlepszym porządku! Nie jest prawdą, aby same zapisy prawa zapewniały inwestorowi otrzymanie robót zgodnie z ustalonym terminem i zasadami wiedzy technicznej; tego dowodem jest lotnisko w Berlinie, którego termin uruchomienia był niezwykle opóźniony, a koszty zdecydowanie przekroczone w stosunku do założeń, a więc to wychwalane przez autora VOB nie pomogło tej inwestycji! Poza tym jest następny i to powszechny problem, kto ma zweryfikować stan wiedzy technicznej i kto będzie arbitrem rozstrzygającym czy dany projekt i praca zostały wykonane zgodnie ze stanem wiedzy technicznej? Można oczywiście powołać się na normy i karty techniczne danego materiału; nie znaczy to jednak, że użyty materiał lub technologia zostały najlepiej dobrane.
2. Autor artykułu twierdzi, iż kierownik budowy nie jest odpowiedzialny za zgodność inwestycji ze stanem wiedzy technicznej oraz za jakość realizowanych robót.
Nie jest to prawdą, gdyż art.12.1 Prawa budowlanego, mówiący o samodzielnych funkcjach technicznych w budownictwie, wymienia aż 7 rodzajów działalności, między innymi kierowanie budową (pkt 2), i podaje w ust. 6, iż osoby wykonujące tę działalność są odpowiedzialne za „wykonywanie jej zgodnie z przepisami i zasadami wiedzy technicznej oraz za należytą staranność w wykonywaniu pracy, jej właściwą organizację, bezpieczeństwo i jakość”, a więc Pb nakłada na kierownika budowy te obowiązki, których nie dostrzega autor artykułu. Z zasad Pb jasno wynika, że za jakość inwestycji są odpowiedzialne wszystkie osoby sprawujące samodzielne funkcje techniczne w budownictwie, a nie wyłącznie inspektor nadzoru inwestorskiego.
3. Nadzór inwestorski nie jest „duchem świętym” i nie ma prawa zakładać, że poważny wykonawca, podpisujący kontrakt, jest samobójcą i nie bierze pod uwagę komplikacji technicznych, jakie są związane z realizacją danej inwestycji; a więc żądanie od nadzoru, aby przy zawieraniu kontraktu stwierdził, iż wykonawca nie dotrzyma terminu, jest zupełnym nonsensem.
Przy założeniu autora artykułu, że na budowie stadionu we Wrocławiu ustawiono jedynie 10 wieżowych żurawi, to znaczy jeden żuraw na 80 pracowników, a powinien być jeden żuraw na 25 pracowników, daje (80:25) x 10 = 32 żurawie. Jest to założenie pozbawione jakiegokolwiek sensu technicznego, gdyż taka ilość żurawi nie miałaby po prostu szans na żadną pracę z prostego powodu: braku przestrzeni operacyjnej!
Powoływanie się na artykuł w „Polityce” pod tytułem „Nasze drogie stadiony”, gdzie oceniono gołosłownie, bez poparcia żadnymi wyliczeniami technicznymi i wnioskami organizacyjnymi, iż budowa stadionu we Wrocławiu trwałaby osiem lat, jest nadużyciem, nieuzasadnionym jakimkolwiek argumentem.
4. Zmiany projektowe absolutnie nie muszą wiązać się z dodatkowymi roszczeniami wykonawcy; wiele bowiem zmian dotyczy uproszczeń lub zaniechań pewnych robót, które wymyślone przez projektanta, nie podnoszą standardu inwestycji, nie wpływają na jej jakość, trwałość czy bezpieczeństwo, a więc są kompletnie zbędne. Zmiany takie wręcz obniżają koszty inwestycji i przyspieszają jej realizację. Oczywiście występują również zmiany, które zwiększają zakres robót, lecz na dobrze prowadzonej budowie wszelkie zmiany powinny się bilansować. Absolutnie nie jest prawdą, że zmiany powodują wzrost kosztów oraz opóźnienia w realizacji budowy. Zarówno TQM (zarządzanie kontrolą jakości), jak i japońska zasada KAIZEN zalecają wręcz ciągłe zmiany jako drogę do doskonalenia produkcji i osiągania coraz lepszej jakości pracy. Pragnę dodać, iż Japończycy, stosując konsekwentnie swoją zasadę kontroli jakości, osiągnęli światowy poziom produkcji we wszystkich dziedzinach gospodarki.
Zmianę kierunku otwierania drzwi i angażowanie do tej „operacji” aż czterech branż, należy traktować jako czysty żart pana Czupajłło; w Polsce taką zmianę załatwia się w ciągu kilku minut, łącznie ze zmianą usytuowania wyłącznika światła.
Według autora artykułu za zmiany lub braki w dokumentacji projektowej, przetargowej ma być odpowiedzialny inspektor nadzoru inwestorskiego; jeśli w jakimś stopniu jest to możliwe przy małych, prostych budowach, to absolutnie nie jest to możliwe przy wielkich, skomplikowanych inwestycjach, gdzie projekt jest robiony dwa, a nawet więcej lat i składa się z dziesiątków tomów.
5. Nie wystarcza stała obserwacja robót przez nadzór inwestorski, trzeba tworzyć dokumentację odbiorową każdej roboty i każdej czynności, polegającą na tworzeniu protokołów odbioru, w których będą określone i sprawdzone każda warstwa i każda czynność danej roboty, zgodnie z zasadami TQM lub KAIZEN. Zapisy w kartach technicznych ani inne dokumenty nic nie dadzą, jeśli jakość nie będzie wymagana i wymuszona przez skrupulatne odbiory robót, do czego jest zobowiązany inspektor nadzoru, lecz również wykonawca (kierownik budowy).
6. Nie jest możliwe w Pb opisanie dokładnie wszelkich procedur odbiorowych bardzo wielu różnych robót, lecz są one dość precyzyjnie wymienione w normach, warunkach technicznych robót (wydawnictwa ITB), kartach technicznych materiałów, czasopismach i literaturze technicznej. Każdy inżynier związany z budową musi kształcić się całe życie i żadne procedury tego za niego nie zrobią.
7. Powody powstawania usterek zaledwie w minimalnej części przypadków mogą być trudne do ustalenia, natomiast w lwiej części nie stanowią żadnej trudności, gdyż odpowiada za nie wykonawca, czyli jego kierownik budowy z racji pełnienia samodzielnej funkcji technicznej, projektant i inspektor nadzoru. Być może przepisy VOB są tak idealne, jak chce tego autor artykułu, lecz ich przestrzeganie i realizacja zależą od ludzi, od ich wiedzy, odpowiedzialności i etyki zawodowej. Ponad dwa lata współpracy z zagranicznym wykonawcą, który wiele robót wykonał źle lub bardzo źle, nauczyły mnie, że nawet żadne VOB nie skłoniły go do przynajmniej względnie poprawnego wykonania robót.
8. Absolutnie niedopuszczalne jest łączenie wynagrodzenia osób pełniących samodzielne funkcje techniczne z ich słabym zaangażowaniem w wykonywaniu przyjętych obowiązków. Jeśli inżynier podejmuje się pełnienia samodzielnej funkcji technicznej za określoną płacę, jest prawnie zobowiązany wykonywać ją zgodnie z etyką zawodową, najwyższą odpowiedzialnością i starannością; w przypadku gdy wykonuje ją w sposób niedbały, powinien być usunięty z zajmowanego stanowiska.
Arkadiusz Maciejewski