Powołany wczoraj na stanowisko ministra budownictwa Mirosław Barszcz ma bardzo konkretne plany. „Gazeta Wyborcza” zastanawia się jednak, czy starczy mu czasu, aby je zrealizować?
Powołany wczoraj na stanowisko ministra budownictwa Mirosław Barszcz ma bardzo konkretne plany. „Gazeta Wyborcza” zastanawia się jednak, czy starczy mu czasu, aby je zrealizować?
Mirosław Barszcz
Fot. mb.gov.pl
Jak pisaliśmy wczoraj, Mirosław Barszcz przez lata zajmował się doradztwem podatkowym. Koncepcje dla budownictwa zaczął opracowywać kilka miesięcy temu, gdy założył własną firmę doradczą.
Firma opracowała „Raport dotyczący rekomendacji do rządowego programu rozwoju budownictwa mieszkaniowego w Polsce w latach 2008-13”.
W raporcie zalecane jest m.in.:
– automatyczne odrolnienie gruntów przyległych do miast powyżej 500 tys. mieszkańców
– zlikwidowanie procedury pozwolenia na budowę – zastąpiłby je odbiór budynku
– zniesienie lub zmniejszenie podatku od czynności cywilnoprawnych, który płaci się przy sprzedaży mieszkania na rynku wtórnym
– uwłaszczeni mieliby być właściciele ogródków działkowych w miastach – mogliby swobodnie obracać gruntami, co umożliwiłoby wykorzystanie tych gruntów jako terenów budowlanych.
Autorzy raportu za najważniejsze uznali przyciągnięcie kapitału. Napływ pieniędzy do budownictwa zapewniłyby m.in.: listy zastawne, czyli obligacje zabezpieczone hipotekami, euroobligacje, itp.
Minister Barszcz najprawdopodobniej nie zdąży jednak zrealizować swoich pomysłów na rozruszanie budownictwa – pisze „GW”. Jeśli zaplanowane na 21 października wybory dojdą do skutku, to nowy minister ma nieco ponad dwa miesiące na zrealizowanie swoich pomysłów. Tymczasem samo opracowanie projektów ustaw dotyczących infrastruktury budownictwa trwa kilka miesięcy – konkluduje dziennik.
Źródło: gazeta.pl