List do Adama Szejnfelda, przewodniczącego sejmowej Komisji Nadzwyczajnej do spraw związanych z ograniczeniem biurokracji

14.03.2014

Szanowny Panie Przewodniczący, a jednak nie uczelnia, nie samorząd zawodowy, lecz minister zrobi z młodego inżyniera specjalistę!

Będąc czynnym uczestnikiem wysłuchania publicznego omawianej ustawy w dniu 24.09.2013 roku, z dużym zainteresowaniem śledzę efekty pracy komisji w trakcie kolejnych spotkań, oczekując, jak większość naszego środowiska, uwzględnienia merytorycznie słusznych i uzasadnianych przez zainteresowane strony uwag. Liczyłam na to, że efekt prac komisji pozwoli mi na wycofanie się z ostatniej, „kąśliwej” części mojej wypowiedzi i przyznanie racji Panu Przewodniczącemu, że należy spokojnie dotrwać do końca prac komisji, aby zobaczyć pozytywny, rzetelnie wypracowany finalny efekt.

Jednak ostatnia wersja ustawy jasno pokazuje, że zadaniem komisji jest przeprowadzić pierwotną wersję do szczęśliwego, założonego już na wstępie końca, bez uwzględniania uwag doświadczonego środowiska inżynierskiego, przynajmniej w zakresie niekorzystnych zmian dotyczących wykonywania zawodu zaufania publicznego.

Po wielu latach doświadczenia w pracy projektowej i na budowie, z całą pewnością mogę powiedzieć, że proponowane w ustawie zmiany będą miały niestety negatywny wpływ na poziom przygotowania zawodowego inżynierów i techników budownictwa. To, co w tej chwili obserwujemy, jako kadra przygotowująca młodych inżynierów do zawodu, tj. braki w wiedzy ogólnej i branżowej, bezpodstawne pełne zaufanie do programów komputerowych, będzie coraz większym problemem. Komisja daje młodym inżynierom zbyt mało czasu dla uzupełnienia wiedzy i nabrania rzetelnego doświadczenia przed rozpoczęciem pracy na własny rachunek.

Proponowana roczna praktyka projektowa nie daje młodemu inżynierowi żadnych możliwości przejścia przez całość procesu inwestycyjnego w zakresie przygotowania i zakończenia projektu z pozwoleniem na budowę. Projektowanie i kierowanie budową nie może być traktowane na równi z castingami do programów rozrywkowych i myślą przewodnią, że życie zweryfikuje działania, a wygra najlepszy. Z ogromną przykrością słucha się takich słów wypowiadanych przez posłów odpowiedzialnych za rzetelne przygotowanie ustaw mających wpływ na bezpieczeństwo i zdrowie obywateli. Niewiedza, błąd w sztuce mogą kosztować życie ludzkie, a w najlepszym scenariuszu spowodują obciążenie nas wszystkich nieuzasadnionymi kosztami realizacji i poprawy błędów.

Projekt zwalniania z egzaminów na podstawie ukończenia uczelni mającej podpisaną umowę z samorządem zawodowym, przy obecnym sposobie kształcenia i możliwościach uczelni, jest pomysłem zbyt daleko idącym. Uczelnie nie są w stanie zapewnić przygotowania studentów do pełnienia samodzielnych funkcji w budownictwie. I pewnie jeszcze przez wiele lat temu zagadnieniu nie sprostają.

Dotychczasowe, jasno określone zasady nadawania uprawnień, jednolite dla wszystkich inżynierów w Polsce, komisja proponuje zastąpić lokalnie ustalanymi przez poszczególne samorządy i uczelnie zasadami. To na pewno można określić mianem totalnej deregulacji systemu! Tylko komu ma to służyć? Społeczeństwu? Trudno uznać takie argumenty za zasadne.

Starając się spojrzeć bezstronnie na wszystkie przedłożone propozycje zmian w Prawie budowlanym, ustawie o samorządzie zawodowym oraz rozporządzeniu o samodzielnych funkcjach technicznych w budownictwie, widzę – zamiast poprawy sytuacji – chaos i wprowadzenie zamieszania tam, gdzie po kilku latach funkcjonowania samorządów zawodowych udało się wprowadzić jasno określone zasady i reguły postępowania.

Dość niezwykły kierunek obrała również deregulacja w przypadku konfrontacji zawodów inżyniera budowlanego i architekta. Komisja w ramach „ułatwienia dostępu do zawodu” zafundowała inżynierom posiadającym uprawnienia w specjalności architektonicznej i konstrukcyjno-budowlanej, którzy będą pełnili samodzielne funkcje w obu specjalnościach, konieczność przynależności do dwóch izb samorządu zawodowego, tj. architektów i inżynierów budownictwa. Bardzo specyficzne „ułatwienie”, które zdecydowanie nie ułatwia dostępu do zawodu, a spowoduje okresowe zamieszanie w obu izbach i pewnie podniesienie kosztów świadczonych usług.

Na dodatek wszystkie te zmiany dzieją się w okresie intensywnej pracy nad nowelizacją Prawa budowlanego w ramach tworzenia Kodeksu Budowlanego. Trudno tę pracę nazwać twórczą, z perspektywą wprowadzenia przemyślanych i konstruktywnych zmian legislacyjnych procesu budowlanego.

Niestety, z przykrością stwierdzam, że nie mogę wycofać się z mojego, może odrobinę niestosownego podsumowania prac komisji. Uważam, że zaproponowane zmiany są przejawem populistycznego działania, bez odpowiedzialności za przyzwoity poziom wykształcenia oraz przygotowania zawodowego inżynierów, na których barki składa się odpowiedzialność za bezpieczne i prawidłowo realizowane inwestycje budowlane.

Ustawowe obniżanie „poprzeczki” wymagań w zakresie kwalifikacji i doświadczenia zawodowego jest nadużyciem w stosunku do społeczeństwa oraz zainteresowanych stron.

Wyznając zasadę, że „nadzieja umiera ostatnia”, będę z niepokojem, ale zarazem właśnie z nadzieją śledziła dalsze prace komisji. Nadal wierzę w to, że możliwe jest osiągnięcie kompromisu, który pozwoli na osiągnięcie założonego celu wprowadzenia ustawy, nie doprowadzając równocześnie do obniżenia poziomu kwalifikacji i przygotowania zawodowego inżynierów pełniących samodzielne funkcje w budownictwie.

Wyrażając tym pismem zaniepokojenie naszego środowiska proponowanymi rozwiązaniami, mam nadzieję, że doświadczenie i rzetelna analiza przedkładanych przez zainteresowane strony stanowisk, pozwoli Panu Przewodniczącemu doprowadzić do takiej wersji ustawy, która nie przyniesie naszemu społeczeństwu ewidentnej szkody. 

 

Z wyrazami szacunku

mgr inż. Ewa Dworska

członek Śląskiej OIIB

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in