W ostatnich czasach nasila się liczba podmiotów, które wspólnie realizują inwestycje publiczne.
Konsorcja realizują duże projekty, których poszczególni partnerzy nie byliby w stanie wykonać samodzielnie. Ze względu na wielkość projektów i zwiększoną liczbę interesariuszy kontrakty takie obarczone są większym ryzykiem inwestycyjnym. Wydawałoby się, że cel konsorcjum jest wspólny, a także występujące ryzyko jest rozłożone na poszczególnych partnerów – czy w rzeczywistości tak jest? Czy łatwiej realizuje się takie kontrakty?
Mając możliwość uczestnictwa przy inwestycjach, realizowanych przez konsorcja, takich jak: budowa parku wodnego, autostrady, infrastruktury wodno-kanalizacyjnej wraz z modernizacją stacji uzdatniania wody i oczyszczalni ścieków oraz spalarni odpadów komunalnych, stwierdzamy, że twór konsorcjum jakkolwiek pomaga w wygraniu przetargu, to w trakcie realizacji inwestycji przysparza uczestnikom wiele problemów. Lepiej te problemy zdefiniować na początku wspólnej drogi, niż działać na za
sadzie „wygrajmy, a później jakoś to będzie”. Okazuje się, że to „jakoś” jest naprawdę bardzo byle jakie i powoduje straty finansowe, a nawet doprowadza do upadłości firm. Występujące zagrożenia warto uwzględnić w zapisach umowy konsorcjum oraz podczas kalkulacji ryzyka i ceny już na etapie składania ofert.
Przykładowe problemy, z którymi często muszą się zmierzyć konsorcja:
– Rozbieżność interesów
Pomimo faktu, że wspólnym celem konsorcjum jest wykonanie kontraktu, to w trakcie jego realizacji można spotkać się z działaniami partnerów, które nie są korzystne dla pozostałych konsorcjantów.
Część wykonawców w trakcie realizacji inwestycji próbuje swoimi niepowodzeniami, problemami, błędami, brakami itp. obciążyć pozostałych członków konsorcjum.
– Sporne zakresy/sporne punkty styku
Przy realizacji kontraktów przez konsorcjum mogą wystąpić sporne zakresy, czyli takie prace, które nie zostały przypisane do żadnego z wykonawców w umowie konsorcjum, zawartej przed złożeniem oferty. Słowo sporne zostało użyte, gdyż zazwyczaj nie ma chętnych do wykonania takich prac i powstaje spór wewnątrz konsorcjum. Niestety nie można w takim przypadku wystąpić do inwestora z roszczeniem o zwrot kosztów (przy założeniu, że sporne zakresy nie wynikają z błędów specyfikacji istotnych warunków zamówienia). Prace te ktoś musi wykonać w ramach wcześniej ustalonego wynagrodzenia.
Spornymi zakresami występującymi na realizowanych kontraktach było np. wykonanie: rozdzielni elektrycznych, uszczelnień przeciwpożarowych, instalacji uziomów.
© Itan1409 – Fotolia.com
Liczba spornych zakresów wzrasta w przypadku inwestycji technologicznych realizowanych w formule zaprojektuj i wybuduj, gdyż podziału prac na etapie ofertowania trzeba dokonać bez projektów, jedynie na podstawie treści programu funkcjonalno-użytkowego.
– Ryzyko opóźnień Nikt nie lubi odpowiadać za nie swoje przewinienia. Natomiast w przypadku konsorcjum tak może się zdarzyć na podstawie solidarnej odpowiedzialności wykonawców. Opóźnienie jednego z konsorcjantów może spowodować opóźnienie całej inwestycji. W związku z tym warto monitorować postęp prac realizowanych przez pozostałych partnerów konsorcjum, a także ich podwykonawców. Kontrola postępu prac jest rolą personelu inwestora, w tym inżyniera kontraktu. Jednakże w przypadku opóźnienia inwestycji inwestor naliczy karę całemu konsorcjum, bez względu na to kto zawinił. Tym samym warto znać pojawiające się zagrożenie opóźnienia lub nawet nieukończenia inwestycji w części należącej do partnerów konsorcjum i próbować temu zapobiec.
– Ryzyko braku lub nienależytej koordynacji międzybranżowej Może to dotyczyć zarówno wykonawstwa, jak i projektowania. Ryzyko pojawienia się błędów projektowych na styku zakresów poszczególnych konsorcjantów występuje w inwestycjach realizowanych w formule zaprojektuj i wybuduj.
Z kolei w przypadku inwestycji realizowanych na podstawie projektu dostarczonego przez inwestora, tzw. czerwony FIDIC, błędy w projektach opracowanych przez inwestora powinny stanowić podstawę do opracowania roszczeń i domagania się zwiększenia kwoty kontraktowej i/lub wydłużenia czasu na ukończenie.
– Pogorszenie się sytuacji finansowej jednego z konsorcjantów lub nawet ogłoszenie jego upadłości w trakcie realizacji kontraktu W zaistniałej sytuacji, na podstawie solidarnej odpowiedzialności, pozostali partnerzy konsorcjum muszą ukończyć inwestycję niezależnie od faktu, czy mają doświadczenia w branży konsorcjanta, który ogłosił upadłość, czy nie.
Na jednym z kontraktów zdarzyła się sytuacja, że nastąpiło ogłoszenie upadłości części członków konsorcjum. Niestety pozostałe firmy nie podołały wykonaniu kontraktu, w rezultacie czego doszło do wypowiedzenia umowy. Wypowiedzenie umowy nie było spowodowane jedynie ogłoszeniem upadłości członków konsorcjum. Inwestor i inżynier kontraktu również mieli swoje „przewinienia kontraktowe” na sumieniu. Jednakże ogłoszenie upadłości części konsorcjantów negatywnie wpłynęło na sytuację pozostałych członków i znacznie osłabiło ich pozycję.
– Różnice kulturowe Coraz częściej konsorcja składają się z firm pochodzących z różnych części świata. Mieliśmy z tym do czynienia m.in. przy budowie autostrad (konsorcjum chińsko-polskie oraz irlandzko-polskie), przy modernizacji linii kolejowej (konsorcjum hiszpańsko-polskie).
Przykładem problemu wynikającego z różnic kulturowych jest stosunkowo niskie zaufanie społeczne w Polsce. Zachodnie firmy często dokonują ustnych ustaleń. Natomiast przy realizacji polskich inwestycji ma miejsce konieczność sformalizowania wszelkich ustaleń. W zasadzie każda najdrobniejsza sprawa do załatwienia na linii wykonawca – inżynier kontraktu – inwestor wymaga przesłania oficjalnej korespondencji. Zasada gentlemen's agreement nie obowiązuje. Również zachodnie firmy mają kłopot ze zrozumieniem polskiej wersji FIDIC – gdzie warunki szczególne są tak zmieniane, że idea FIDIC jest wypaczona, a głównym celem zapisów kontraktowych jest przemycanie i przerzucanie odpowiedzialności na wykonawców.
Planując utworzenie konsorcjum z zagranicznym podmiotem, warto się zastanowić, czy występujące różnice kulturowe będą miały wpływ na organizację i tempo pracy.
Nie ma złotych rad, jak rozwiązać opisane problemy. Warto jednak o nich pamiętać przed zawarciem umowy konsorcjum oraz przede wszystkim rozważnie dobierać partnerów do współpracy. Podpisanie z innym podmiotem umowy konsorcjum, a następnie złożenie oferty w przetargu powinno być poprzedzone przeprowadzeniem analizy sytuacji ekonomicznej, prawnej oraz doświadczenia firmy, z którą zamierza się razem budować. Warto również zwrócić uwagę na komunikację. Rozpoczęcie budowy realizowanej przez kilka firm, które wcześniej nie współpracowały ze sobą, powoduje zetknięcie się różnych obiegów informacji, dokumentów, zwyczajów. Dodając do tego podwykonawców i dalszych podwykonawców oraz projektantów każdego z konsorcjantów, wychodzi z tego spory galimatias informacyjny. Dlatego warto na wstępie kontraktu realizowanego przez konsorcjum uzgodnić i wdrożyć system komunikacji wewnętrznej.
Poza tym równie ważna jest komunikacja z inwestorem i jego personelem. Pomimo różnic występujących wewnątrz konsorcjum stanowisko wykonawcy przedstawiane w pismach kierowanych do inwestora powinno być spójne – całe konsorcjum musi grać do jednej bramki. Inwestorowi oraz inżynierowi kontraktu łatwiej zarządzać wykonawcą w przypadku skłóconego konsorcjum. W takiej sytuacji pozycja negocjacyjna wykonawcy jest osłabiona.
Na jednym z realizowanych kontraktów wprowadzono biuro konsorcjum, czyli wąskie gardło przepływu informacji kierowanej do inwestora i odwrotnie. W skrócie polegało to na tym, że konsorcjanci przekazywali każde pismo, wniosek materiałowy itp. do biura konsorcjum, które przekazywało informacje do inwestora (inżyniera kontraktu). Dzięki temu następowała kontrola przekazywanych materiałów, a w przypadku pism następowała także weryfikacja treści pod kątem zgodności kontraktowej. W przypadku korespondencji przychodzącej od inwestora (inżyniera kontraktu) w biurze konsorcjum następowała kontrola zgodności poleceń, oczekiwań w stosunku do wymagań kontraktu. Dzięki temu wszelkie polecenia inwestora (inżyniera kontraktu) niemające umocowania w kontrakcie i powodujące dodatkowe koszty dla wykonawcy były odpowiednio procedowane (powiadomienie o roszczeniu lub odmowa wykonania polecenia).
Oprócz spójności stanowiska konsorcjum, przekazywanego w korespondencji kierowanej do inwestora, ważne jest również ustanowienie jednego przedstawiciela konsorcjum (twarzy konsorcjum), który będzie reprezentować stanowisko wszystkich partnerów (patrz rys.).
Problemem występującym na wielu kontraktach jest:
– kogo wybrać na przedstawiciela/kierownika konsorcjum do kontaktów z inwestorem, a także kto byłby szefem wszystkich wykonawców;
– jak usankcjonować przedstawiciela konsorcjum, żeby rzeczywiście sprawował najwyższą funkcję kierowniczą na kontrakcie (a nie był postacią fikcyjną, która albo nie ma posłuchu wśród pozostałych wykonawców, albo działa stronniczo). Kilkakrotnie spotkaliśmy się z wyborem kierownika konsorcjum/przedstawiciela wykonawcy spośród personelu jednego z konsorcjantów. Zazwyczaj w takich przypadkach oficjalnie osoba ta reprezentowała całe konsorcjum, natomiast rzeczywiście, zwłaszcza w sytuacjach kryzysowych, działała bardzo przychylnie dla strony, która ją opłacała.
Jedną z możliwości rozwiązania tego problemu jest zatrudnienie przez wszystkich wykonawców „zewnętrznego” kierownika, który na czas realizacji kontraktu objąłby funkcję kierowania całym konsorcjum, taki wewnętrzny inżynier kontraktu, który
ma działać dla dobra realizowanego projektu. W takim przypadku zapłata za jego wynagrodzenie musi być przekazywana przez wszystkich wykonawców. Oczywiście równie ważny jest wybór odpowiedniej osoby, z doświadczeniem, wykształceniem oraz przede wszystkim cechami charakteru kierownika.
W podsumowaniu należałoby dodać, że każda umowa konsorcjum, a następnie budowa stwarzają inne sytuacje i zagrożenia, zapewne więc wszystkie aspekty funkcjonowania konsorcjum nie zostały przedstawione. Duże inwestycje publiczne realizowane przy udziale konsorcjum nie należą do łatwych. Wszystkim tym, którzy je ukończyli z sukcesem, w ustalonym czasie, należą się gratulacje.
Maciej Michałowski
Miron Klomfas
B-Act Sp. z o.o. Bydgoszcz