Eksodus polskich budowlańców znacznie podnosi kreatywność pracodawców szukających rąk do pracy. Niedawno pisaliśmy o hinduskim teamie wspierającym budowę w Łodzi. „Gazeta Wyborcza” przytacza przykład mieleckiej firmy, która w ciągu paru dni znalazła brakujących kilkunastu pracowników.
Do lekkich prac skusiła… panie.
Eksodus polskich budowlańców znacznie podnosi kreatywność pracodawców szukających rąk do pracy. Niedawno pisaliśmy o hinduskim teamie wspierającym budowę w Łodzi. „Gazeta Wyborcza” przytacza przykład mieleckiej firmy, która w ciągu paru dni znalazła brakujących kilkunastu pracowników.
Do lekkich prac skusiła… panie.
Jak donosi „GW”, szefostwo firmy Wolff Design zainspirowało się krajami Skandynawii, w której panie na budowie to widok normalny i zdecydowało się zaprosić je do pracy.
W ciągu kilku dni po ukazaniu się ogłoszenia o naborze pracowników zgłosiła się oczekiwana liczba kobiet. Zatrudnione przez firmę panie będą wykonywać lekkie prace wykończeniowe, tzn. malowanie, szpachlowanie, przenoszenie wełny, po wszystkim – sprzątanie, mycie.
Majster z firmy Wolff Design ocenił jako bardzo dobry pomysł z zatrudnieniem kobiet. Uznał, że są one dokładniejsze, sumienniejsze od mężczyzn. Tak naprawdę rąk do pracy na rynku nie brakuje, ale są to często ręce leniwe. Panowie dobrze wiedzą jaka jest sytuacja. Nie szanują pracy tak jak kobiety. Przypuszczają, że skoro jest tak trudno o pracowników, to – niezależnie od jakości ich pracy – nie dostaną wypowiedzenia. Kobiety wprowadzają więc tak pożądaną konkurencyjność.
Na kobiety w branży budowlanej poza atrakcyjnymi zarobkami czekają niemiłe niespodzianki. Panie muszą się uzbroić w cierpliwość do mężczyzn, przygotować na mocne słowa, nieelegancki język i twarde realia pracy.
– Nie każda pani poradzi sobie na budowie, nie tyle fizycznie, co psychicznie – komentuje jedna z rozmówczyń „GW”.
Źródło: Gazeta Wyborcza Rzeszów