W publikacjach dotyczących Eurokodów i stosowania Polskich Norm pojawiają się niekiedy w czasopismach i na stronach internetowych informacje nieścisłe, a nawet błędne.
Odpowiadając na propozycję redakcji, podjąłem się poruszyć kilka kwestii odnoszących się do Polskich Norm wprowadzających Normy Europejskie projektowania konstrukcji budynków i obiektów budowlanych, tzw. Eurokody. Po raz kolejny czynię to w przekonaniu o celowości, gdyż „Inżynier Budownictwa” od kilku lat zamieszcza publikacje na ten temat, a jako miesięcznik Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa trafiający do bardzo licznego grona odbiorców jest do tej tematyki szczególnie uprawniony.
Zainteresowanie Eurokodami w środowisku projektantów budownictwa stało się powszechne (można by powiedzieć eksplodowało) wówczas, gdy Polski Komitet Normalizacyjny ogłosił, że z dniem 31 marca 2010 r. wycofuje 39 Polskich Norm własnych stosowanych od dziesięcioleci do projektowania budynków i budowli i zastępuje je odpowiednimi Eurokodami. Zostało to niesłusznie przyjęte jako działanie przez zaskoczenie. To katastrofa dla projektantów i biur projektów, zwłaszcza małych – usłyszałem. Nie przeczę, Eurokody – jak napisałem w maju 2009 r. – to ok. 5000 stron, które trzeba opanować. A przecież jeszcze są w nich PN powołane!
Gwoli ścisłości trzeba powiedzieć, że w okresie przed 31 marca zainteresowanie środowiska Eurokodami było znikome, chociaż od kilku lat trwały prace nad ich transpozycją do zbioru PN i ukazywały się publikacje w prasie technicznej. Już w pierwszym Eurokodzie (PN-EN 1990:2004 Eurokod: Podstawy projektowania konstrukcji) opublikowanym w języku polskim w październiku 2004 r. była w przedmowie podana informacja, że krajowe normy własne sprzeczne z Eurokodami powinny być wycofane najpóźniej do marca 2010 r. Ale wtedy do marca 2010 r. było jeszcze daleko! Później informacja ta była sukcesywnie powtarzana w każdej części Eurokodów i ogłaszana w ankiecie powszechnej, ale branża budowlana zachowała tradycyjnie dystans do opiniowania w porę Eurokodów i opracowywania załączników krajowych. Stąd więc te pytania po fakcie: Tak z zaskoczenia, bez okresu przejściowego?
W publikacjach dotyczących normalizacji i stosowania Polskich Norm pojawiają się w czasopismach i na stronach internetowych firm i organizacji informacje nieścisłe, a nawet błędne. To samo odnosi się do branży budowlanej i Eurokodów. Również na łamach „IB” znajdujemy publikacje, które mogą niepotrzebnie zachwiać przekonaniem mniej zorientowanych czytelników i wprowadzić nieścisłe informacje, które trudno później skorygować. Ale dobrze, że się pojawiają, po to jest prasa techniczna, by służyła wymianie i uściślaniu poglądów. Czasem mam wrażenie, że mówię nieskromnie, czasem też mi się wydaje, że niektóre sprawy nie są rozwiązane jednoznacznie pod względem prawnym. Spróbuję naświetlić w czym rzecz.
W tym celu chciałbym rozpocząć od tekstu „Teraz Eurokody” autorstwa prof. nadzw. dra hab. inż. Marka Łagody. Artykuł został opublikowany w numerze kwietniowym 2010 r. Pomijając drobne nieścisłości w tekście, chciałbym zatrzymać się nad drugim i trzecim zdaniem pierwszego akapitu na apli. Autor napisał: Członkowie CEN, a wśród nich Polski Komitet Normalizacyjny, są zobowiązani do wycofania wszystkich norm krajowych sprzecznych z normami EN do końca marca 2010 r. Oznacza to w praktyce, że normy krajowe stosowane w budownictwie przestają istnieć i w ich miejsce będzie można stosować tylko normy europejskie, tj. Eurokody, i normy dla wyrobów nazywane normami zharmonizowanymi (hEN) (wyróżnienie M.Ł.).
Tak to jest rzeczywiście, PKN jako członek europejskich organizacji normalizacyjnych (w tym CEN) jest uprawniony do tworzenia Norm Europejskich (EN) i zobowiązany do nadania im statusu Polskich Norm (PN) oraz wycofania wszystkich krajowych norm sprzecznych w oznaczonym terminie. Powinien tego dokonać w ciągu sześciu miesięcy – na ogół ostateczna data wycofania norm sprzecznych jest podana w każdej EN. Aby dotrzymać tego terminu, komitety techniczne, które są organami roboczymi PKN i zajmują się transpozycją EN, decydują się z powodu nakładu pracy zastosować najpierw metodę uznania EN za PN w języku oryginału (skrót oryg. po tytule), a następnie przystąpić w razie potrzeby i możliwości finansowych do jej tłumaczenia na język polski. Taka też procedura została zastosowana do transpozycji Eurokodów. Najpierw wszystkie części (58) zostały wprowadzone metodą uznania, następnie 47 zostało przetłumaczonych. Niektórzy autorzy podają (np. J. Opiłka w „IB” nr 4/2010, s. 39), że zbiór Eurokodów składa się z 59 części, zaliczając do nich zmianę PN-EN 1990:2004/A1:2008 dotyczącą mostów.
W tym miejscu trzeba dodać uwagę formalną do słów autora: będzie można stosować tylko normy europejskie. Wiem, że w ten sposób określa się powszechnie PN generowane z EN, ale warto dodać komentarz, aby rozstrzygnąć wszystkie wątpliwości zwłaszcza osób mniej zorientowanych w normalizacji, z czym niedawno jeszcze się, niestety, zetknąłem. Normy Europejskie, w których tworzeniu uczestniczy strona polska w różnym zakresie, są dostępne tylko do prac normalizacyjnych w komitetach technicznych, są niedostępne do bezpośredniego stosowania, mają status norm jedynie w postaci krajowych transpozycji. Można więc stosować tylko krajowe wdrożenia EN, np. niemieckie DIN EN, francuskie NF EN czy czeskie CS EN. Każda Norma Europejska wprowadzona do zbioru PN staje się Polską Normą (PN-EN). Tak też wersje uznane i tłumaczone Eurokodów stały się Polskimi Normami. Wprowadzenie tej samej EN do zbioru norm krajowych wszystkich członków europejskich organizacji normalizacyjnych i wycofanie norm sprzecznych w tym samym czasie jest podstawą harmonizacji i usuwania barier technicznych w UE. W przypadku Eurokodów jest to dzień 31 marca 2010 r.
Mija się z prawdą informacja p. Marka Łagody, że normy krajowe wycofane przestają istnieć i w ich miejsce będzie można stosować tylko normy europejskie, tj. Eurokody (wyróżnienie M.Ł.). Wycofanie normy nie oznacza ani jej unieważnienia, ani zakazu stosowania, chociaż z kilku powodów wycofanie jest powszechnie interpretowane jako jej unieważnienie. Oba pojęcia są bliskoznaczne i wiele osób wycofanie normy traktuje jako jej unieważnienie. Szkoda, że termin wycofania normy, tak często stosowany w normalizacji, nie został zdefiniowany terminologicznie. Użytkownicy norm przez analogię z prawem (gdzie stary przepis traci moc) przyjmują, że ta sama reguła rządzi w normach, tym bardziej że jeszcze istnieje rozpowszechnione traktowanie norm jako prawa i żywe jest wspomnienie „unieważniania norm” w okresie normalizacji obligatoryjnej. Wtedy normy były obowiązujące, mające moc prawną, i jako takie były unieważniane z mocy ustawy. Unieważnienie normy powodowało zakaz jej stosowania pod groźbą sankcji, norma podlegała wycofaniu ze zbioru norm aktualnych, stawała się dokumentem archiwalnym. Nie eliminowało to perypetii z koniecznością stosowania PN unieważnionych.
Obecnie w systemie normalizacji, w której zasadą jest dobrowolne stosowanie wszystkich norm, bezpodstawne stało się ich unieważnianie. Sami zainteresowani tworzą na zasadzie konsensu normy na swoje potrzeby, poprawiają je, uzupełniają, aktualizują, nowelizują tak, aby zawrzeć w nich aktualny stan nauki i techniki i uzyskać lepszą ochronę zdrowia, życia i środowiska czy poprawić bezpieczeństwo pracy. Z tego właśnie powodu powstają dokumenty nowe, bardziej aktualne, którymi trzeba zastąpić treść norm częściowo zdezaktualizowanych. W zależności od przyczyn i stopnia utraty aktualności może zajść konieczność wycofania normy bez zastąpienia lub z zastąpieniem. To komitety techniczne decydują, które normy są zastępowane przez nową normę i które powinny być i kiedy wycofane. Z tego względu mamy też normy z odroczonym wycofaniem. Normy wycofane nie są błędne i ich stosowanie nie może być zakazane. W katalogu Polskich Norm na stronie internetowej PKN można znaleźć informację nie tylko o aktualności i wycofaniu konkretnych PN, ale także odczytać ich historię. Każdy może się łatwo o tym przekonać, wybierając dowolną PN ze swej branży. Można to dobrze prześledzić na przykładzie Eurokodów. Wraz z publikacją Eurokodu PN-EN przetłumaczonego na język polski następuje wycofanie Eurokodu PN-EN w języku oryginału, chociaż oba dokumenty są jednocześnie aktualnymi wersjami tej samej normy, z tym że w wersji w języku polskim, jako późniejszej, mogą być włączone poprawki i zmiany oraz załączniki krajowe NDP, co ułatwia stosowanie.
Można wskazać wiele sytuacji, gdzie zakaz stosowania normy wycofanej byłby nielogiczny, niemożliwy do zrealizowania, a nawet szkodliwy. Po pierwsze, w każdej normie są powołania innych dokumentów normalizacyjnych, które mogą być wycofane. Gdyby wprowadzić zakaz stosowania norm wycofanych, należałoby jednocześnie stale aktualizować wykazy norm powołanych, usuwać z nich normy wycofane i wprowadzać zastępujące. Nie do zrealizowania! Podobnie może być z powołaniem norm w przepisach prawnych, to też wymagałoby nieustannej współpracy jednostki normalizacyjnej z organami stanowiącymi prawo. A co miałby zrobić producent pewnych elementów (np. do wind), które wytwarzał zgodnie z normą, a norma została wycofana bez zastąpienia? Zaprzestać produkcji części do setek jego urządzeń na rynku? Skazać użytkowników, bo norma została wycofana? Są oczywiście znane odstępstwa od tej reguły, np. w certyfikacji na znaki zgodności stosowanie norm wycofanych podlega silnym ograniczeniom.
Aby ułatwić rozwiązanie tych trudnych kwestii, normalizacja wprowadziła zasadę datowanego lub niedatowanego powoływania norm. Upraszcza ona częściowo ambaras spowodowany wycofywaniem. Powołanie datowane normy zarówno w przepisie prawnym, jak i dokumencie normalizacyjnym jest bardziej „sztywne” – do czasu zmiany powołania ma być stosowana tylko ta wersja normy, niezależne od jej wycofania z zastąpieniem lub bez zastąpienia. Z tego wynika, że norma wycofana powinna być dostępna co najmniej tak długo, dopóki istnieje jakiekolwiek powołanie na nią. Po tak długim okresie może się ona okazać całkowicie przestarzała, archiwalna. Powołanie niedatowane automatycznie przechodzi na aktualną wersję normy powołanej, tj. na wszystkie kolejne zmiany, poprawki czy uaktualnienia.
Omawiając kwestię stosowania norm wycofanych, chciałbym się powołać na Ministerstwo Infrastruktury, które w piśmie Departamentu Rynku Budowlanego i Techniki nr BRIp-024-8/10 z dnia 20 kwietnia 2010 r. adresowanym do Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa podaje informację co do stosowania Eurokodów. Pismo zostało zamieszczone w numerze majowym „IB”, s. 14 wraz z załącznikiem zatytułowanym „Stosowanie Eurokodów w projektowaniu budynków”. Z treści pisma wynika, o czym wiadomo od roku, że w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 12 marca 2009 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie (Dz.U. z 2009 r. Nr 56, poz. 461), podano wykaz Polskich Norm powołanych. W myśl wykładni ministerstwa obecnie wycofane Polskie Normy własne (PN-B) i zastępujące je Eurokody (PN-EN) mogą być – w zależności od decyzji projektanta – podstawą wykonania projektu budowlanego budynku. I to jest stanowisko zgodne z zasadami normalizacji. Jak więc widzimy, Polskie Normy wycofane mogą być stosowane na równi z normami aktualnymi. Podkreślam: mogą być. A to przeczy tezie p. M. Łagody, że można będzie stosować tylko Eurokody. Do poglądu autora w kwestii stosowania tylko norm zharmonizowanych na wyroby (hEN) warto będzie jeszcze powrócić.
Jest jednak w tym stanowisku MI fragment, z którym trudno się zgodzić, a jeszcze trudniej spełnić. Chodzi o tekst: Ustawa z dnia 24 września 2002 r. (powinno być z 12 września 2002 r. – przyp. W.C.)o normalizacji (Dz.U. 02.169.1386 z późn. zm.) stanowi w art. 5 ust. 3, że stosowanie Polskich Norm jest dobrowolne, ale jednocześnie w ust. 4 pozwala na powoływanie Polskich Norm w przepisach prawnych, co czyni te normy w całości lub stosownym zakresie powołania integralną częścią przepisu. Pytam więc, czy w myśl tych słów norma, która jest integralną częścią przepisu, powinna być obligatoryjnie zastosowana, bo mam wątpliwość. Z powodu tej niejednoznaczności przepis jest różnie interpretowany, najczęściej jako nakaz stosowania. Mamy tu odwołanie do obowiązku stosowania, a w końcowej części stanowiska MI (vide poprzedni akapit) występuje zwrot: „mogą być”. A to jest kuriozum i konia z rzędem temu, kto to rozwikła. Ustęp 4 tego artykułu ustawy o normalizacji pozwala na powoływanie Polskich Norm w przepisach prawnych po ich opublikowaniu w języku polskim, ale nie znosi klauzuli zawartej w ust. 3 o dobrowolnym stosowaniu Polskich Norm. Można powołać PN bez wprowadzania obligatoryjności.
Minister Infrastruktury nie jest uprawniony do nakładania obowiązku stosowania PN, a już najmniej zasadne jest wywodzenie tego uprawnienia z ustawy o normalizacji. Zapis o dobrowolnym statusie PN w ustawie o normalizacji mógłby być zniesiony w ustawie – Prawo budowlane jako lex specialis do ustawy o normalizacji. Tymczasem w tej ustawie, która uprawnia ministra do wydania rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, nie ma dla niego delegacji do powoływania PN. Znane mi są i inne uzasadnienia. Tworzy się w ten sposób kategorię norm niby obowiązujących, co wprowadza zainteresowanych w błąd, bo je przyjmą za obowiązujące w przekonaniu, że ich zastosowanie zwalnia od odpowiedzialności. A to właśnie jest nieprawda. Jeśli istnieją inne racje prawne wymagające stosowania norm, trzeba je wprowadzić oficjalnie do prawa. Warto dodać, że PKN, odnosząc się w opinii do ministerialnych projektów rozporządzeń powołujących Polskie Normy, proponuje takie zredagowanie przepisów, z których nie wynikałby obowiązek stosowania PN, aby nie naruszać ustawy o normalizacji.
Odnosząc się krytycznie do rozporządzenia w tej części, muszę też zauważyć jego zalety. Warto przede wszystkim podkreślić, że trafne jest zalecenie równoległego stosowania PN własnych i PN eurokodowych. To wielka ulga dla projektantów. Daje ona możliwość kontynuowania prac projektowych na podstawie znanych norm i jednocześnie pozwala na stopniowe rozpracowanie Eurokodów. Do udanych należy też zapis w załączniku 1 pod wykazem PN powołanych, że Eurokody „mogą być stosowane (wyróżnienie W.C.) do projektowania konstrukcji”, oraz przyjęcie dla nich, w odróżnieniu od wszystkich innych PN, powołania niedatowanego, co jest równoznaczne z zaleceniem stosowania wszystkich kolejnych zmian i poprawek opracowywanych przez komitety techniczne i publikowanych przez PKN. A jest ich dużo. Warto po nie sięgnąć i się z nimi zapoznać. Niestety, zapis, że Eurokody „mogą być stosowane”, jest w opozycji do wymagania, że są one integralną częścią przepisu, który wymaga ich stosowania. Ot co.
Z problemem powoływania i stosowania norm wycofanych mamy do czynienia nie tylko przy Eurokodach.Przykładów ich stosowania i powoływania się na nie można znaleźć wiele w każdym niemal czasopiśmie technicznym. Wymownym przykładem może być Polska Norma z 1956 r., na którą powołuje się autor artykułu w czerwcu 2010 r. Na zastosowanie normy wycofanej mogą się zgodzić umawiające się strony, np. producent wyrobów i jego klient (częściowa wymiana stolarki okiennej sprzed lat w budynku modernizowanym lub zabytkowym). Również w cytowanym wyżej rozporządzeniu Ministra Infrastruktury można znaleźć powołania wyłącznie na Polskie Normy wycofane, chociaż istnieją aktualne normy zastępujące. Sprzedaż Polskich Norm wycofanych utrzymuje się w PKN na poziomie kilku procent. No cóż, tak jest, z poprzednich wyjaśnień wynika, że minister może powołać każdą normę w sposób nienaruszający dobrowolności jej stosowania, także PN wycofane. W odniesieniu do powołania PN wycofanych warto postawić pytanie, czy to aby działanie racjonalne. Nie mam wątpliwości, że prawodawca, który powołuje normę, zna cele, które chce osiągnąć przez jej stosowanie. Jestem jednak przekonany, że wskazując konkretną normę (nawet aktualną) do obowiązkowego zastosowania, najczęściej ogranicza się nieświadomie drogę dla ludzkiej inwencji i zamyka się z mocy urzędu możliwość osiągnięcia tego celu w sposób nowatorski, bardziej efektywny.
mgr inż. Witold Ciołek