Trzeba powiedzieć, że jest to bardzo konkurencyjny i dość nieuregulowany segment rynku budowlanego. Pierwsza sprawa jest oczywista, ale z braku jakichkolwiek wytycznych w podstawowym rozporządzeniu nie wszyscy zdają sobie sprawę.
Wspomniane wyżej czynniki determinują agresywną konkurencję, ograniczającą się głównie do ceny, zdecydowanie rzadziej dokonuje się analizy technicznej w kontekście skuteczności i trwałości rozwiązań w przewidywanym okresie eksploatacji obiektów. Konsekwencje tej sytuacji ponosi zwykle konsument końcowy, czyli inwestor. Można stwierdzić, że sam on sobie jest winien, skoro kieruje się wyłącznie jednym kryterium – czy to w odniesieniu do klientów instytucjonalnych, obligowanych przepisami przetargowymi, czy też w przypadku osób fizycznych, szukających zwykle najtańszych okazji. O ilości graczy decyduje rynek poprzez naturalną konsolidację, gdzie mocniejsi wykupują słabszych lub niektórzy wycofują się z uwagi na małą zyskowność. O ewentualnych regulacjach decyduje ustawodawca.
Moim zdaniem, jako inżyniera budownictwa, warto byłoby podjąć próbę cywilizowania konkurencji poprzez usystematyzowanie dostępnych na rynku rozwiązań – w zależności od ich przydatności i trwałości w konkretnych warunkach gruntowo-wodnych. Proszę pamiętać, że hydroizolacja to z reguły 1–2% kosztów całej inwestycji, ale koszty napraw lub problemów z zalewanymi obiektami są już wielokrotnie wyższe.
mgr inż. Krzysztof Śleszycki
pełnomocnik Zarządu
ds. hydroizolacji
Sika Poland Sp. z o.o.