Dwuczęściowy artykuł „Projekt wykonawczy a projekt budowlany” („IB” nr. 10 i 11 2011 r.) autorstwa dr. Aleksandra Krupy wzbudził sporo kontrowersji. Wątpliwości, które zgłaszają Czytelnicy, potwierdzają fakt, że dla tak kluczowej regulacji, jaką jest rozporządzenie w sprawie zakresu i formy dokumentacji projektowej, konieczna jest jednoznaczna interpretacja urzędu.
Od czasu do czasu w periodykach technicznych pojawiają się artykuły odnoszące się do problemowych uregulowań uszczegóławiających Prawo budowlane. Do takich należą kwestie związane z uzyskiwaniem pozwoleń na budowę, uprawnień budowlanych czy dokumentacji projektowej. Liczba publikacji podnoszących te tematy jest niewątpliwie rezultatem mało precyzyjnych sformułowań prawnych. I będą się pojawiały kolejne, tak długo jak prawo nie zostanie uczytelnione.
Jedną z takich publikacji jest artykuł zatytułowany „Projekt budowlany a projekt wykonawczy”, („IB” nr. 10 i 11 z 2011 r.). Dziwny tytuł z „a” w środku niejako zestawia „jabłko z jabłkiem”. Niepokoi fakt, że autor, dr inż. Aleksander Krupa, firmuje go Izbą Projektowania Budowlanego. Autor nie zauważa w nim, że Prawo budowlane za jedyną formę projektu uznaje projekt budowlany i stanowi (patrz art. 3 pkt 13 Pb – definicja dokumentacji budowy), że przekazywane na budowę wszelkie, oprócz zawartych w projekcie budowlanym, konieczne dla realizacji rysunki stanowią dokumentację uzupełniającą („w miarę potrzeby”) projekt budowlany. Zamiast tego już na początku artykułu autor uświadamia wszystkich inżynierów budownictwa, że: „Projekt budowlany to dokument formalny, przedstawiający przewidywane rozwiązania projektowe planowanej inwestycji, stanowiący podstawę uzyskania opinii, uzgodnień, zgód i pozwoleń, w tym pozwolenia na budowę. Jego zakres jest prawnie określony.” Coś nie tak! Przecież projekt budowlany to dokumentacja złożona w określony sposób, zawierająca, oprócz uzgodnień (opracowanych przez rzeczoznawców) zastosowanych rozwiązań projektowych (z reguły na rysunkach), uzyskane uzgodnienia zewnętrzne tych rozwiązań(np. dotyczące ochrony środowiska), kopie uprawnień projektantów i inne dokumenty (np. kopia planu miejscowego czy warunków zabudowy, oświadczenie projektanta o kompletności dokumentacji).
W następnym akapicie autor wyjaśnia Czytelnikom, że: „Projekt wykonawczy, będący podstawowym składnikiem tzw. dokumentacji projektowej (wykonawczej), stanowiący uszczegółowienie rozwiązań zawartych w projekcie budowlanym. Służy on do wyboru wykonawcy robót budowlanych, kontroli ich jakości oraz odbioru zrealizowanych obiektów.” (Tu następuje zdanie kluczowe dla całego artykułu.) „Zakres projektów wykonawczych określony jest w przepisach tylko w odniesieniu do inwestycji realizowanych ze środków publicznych”. I znowu coś nie tak.
– Po pierwsze: Dlaczego „tzw. dokumentacji projektowej (wykonawczej)”?
Przecież rozporządzenie ministra infrastruktury z 2 września 2004 r. (które autor przywołuje) jednoznacznie określa, co to jest dokumentacja projektowa.
– Po wtóre: to nie projekt wykonawczy a dokumentacja projektowa ma służyć wyborowi wykonawcy (a ściślej umożliwić wykonawcy przygotowanie oferty).
– Po trzecie: przywołane rozporządzenie ministra infrastruktury z 2 września 2004 r. dokładnie określa, po co i kiedy tworzy się projekt wykonawczy. § 5, a zwłaszcza § 5.2 i jego ostatni akapit stanowiący: „których odzwierciedlenie na rysunkach projektu budowlanego nie jest wystarczające dla potrzeb, o których mowa w ust. 1.”, a mianowicie: „Projekty wykonawcze powinny uzupełniać i uszczegóławiać projekt budowlany w zakresie i stopniu dokładności niezbędnym do sporządzenia przedmiaru robót, kosztorysu inwestorskiego, przygotowania oferty przez wykonawcę i realizacji robót budowlanych”. Zastanawia, dlaczego cytując ten paragraf, autor ten akapit pomija. A także dlaczego zmienia zapis pkt 2.1 z „części obiektu” na „obiektu lub jego części”? I dlaczego ukrywa uzupełniającą rolę projektu wykonawczego? To już nie komentarz ani nadinterpretacja.
Część II artykułu potwierdza podejrzenia dotyczące celowości artykułu. Chociaż rozporządzenie ministra infrastruktury § 4.1 wymienia osobno projekt budowlany i wykonawczy (o zakresie ograniczonym § 5) jako dwa z czterech elementów dokumentacji projektowej, autor zamiast podać jako przykład wykaz projektów i rysunków tworzących właśnie dokumentację projektową (itd. jak w § 4), zestawia listę, która ma stanowić przykład projektu wykonawczego. Czyli tylko jednego z czterech elementów takiej dokumentacji. Wobec tego kardynalnego błędu należałoby lektury zaprzestać, ale czytamy, co to za lista:
„1. Projekt zagospodarowania działki lub terenu, tożsamy z zatwierdzonym w projekcie budowlanym.” Co w tym zdaniu znaczy „tożsamy”? Czy to znaczy skopiowany i nazwany inaczej? Po co, jeśli jest już wykonany, zatwierdzony i jego zakres jest objęty decyzją o pozwoleniu na budowę?
„2. projekt lub rysunki wykonawcze, związane z zagospodarowaniem działki lub terenu, jak:
– rysunki lub projekty związane z przebudową uzbrojenia podziemnego lub likwidacją obiektów budowlanych”. Jeśli projekty te i/lub rysunki nie będą częścią projektu budowlanego, to konieczne będzie osobne wystąpienie o pozwolenie na budowę/rozbiórkę.
– „projekt makroniwelacji i gospodarki masami ziemnymi lub projekt robót ziemnych”. Zgodnie z rozporządzeniem projekty zagospodarowania terenu i budowlany winny zawierać dane o istniejących i projektowanych rzędnych terenu. Jeśli intencją inwestora lub generalnego wykonawcy jest wykonanie makroniwelacji przez jednego wykonawcę, to jest to roboczą decyzją w ramach realizacji budowy lub przed projektem budowlanym, a wtedy w projektach branżowych, zamiast rzędnych terenu istniejącego, winny być rzędne po makroniwelacji.
– „projekty lub rysunki wykonawcze sieci” (komentarz niżej)
– „projekt lub rysunki wykonawcze dróg” (komentarz niżej)
– „projekt zieleni” (komentarz niżej)
– „zależnie od potrzeb zbiorczy plan uzbrojenia terenu.”
Zgodnie z rozporządzeniem w sprawie szczegółowej zawartości projektu budowlanego, te projekty mają być wykonane na etapie projektu budowlanego. A zbiorczy plan uzbrojenia terenu ma być częścią projektu budowlanego, niezależnie od potrzeby wykonania osobnych projektów branżowych (kiedy plan zbiorczy staje się mało czytelny).
Dalej autor wymienia:
– „projekty architektoniczno-budowlane lub rysunki wykonawcze”. Te projekty mają być częścią projektu budowlanego.
– „projekty konstrukcyjne”.Część wymienionych projektów należy do organizacji robót (np. zabezpieczenie wykopów, odwodnienie robocze), część jest wymagana w projekcie budowlanym (np. elementów konstrukcji, fundamentów), część jest dokumentacją montażową (konstrukcja stalowa budynku i transportu, konstrukcja wind).
– „projekty technologiczne, jeżeli technologia występuje w obiekcie, w którym są zawarte wymagania dotyczące wykonania robót”. Technologia w obiekcie to: gastronomia, pralnia, magazyny i funkcje ogólne (biura, ochrona, konserwatorzy, służby porządkowe itp.). Jeśli to ma dotyczyć technologii robót, to nie jest to ani częścią projektu budowlanego, ani wykonawczego. Projekt technologiczny obiektu to, w rozumieniu projektu budowlanego, projekt określający funkcje i rozwiązania technologiczne, mające wpływ na rozwiązania w projektach architektury i instalacji (ilość pracowników porządkowych, administracyjnych, ochrony i eksploatacji, ilość i rodzaje szatni, biura administracji, rodzaje instalacji alarmowych, monitorujących oraz rozmieszczenie ich central, projekty technologiczne wydzielonych pomieszczeń i obszarów, jak magazyny, kuchnie, pomieszczenia specjalne). Projekty te winny zawierać wymagania dotyczące instalacji. Takie projekty technologiczne powinny być opiniowane przez rzeczoznawców sanepid, ppoż. i bhp.
– „projekty wykonawcze instalacji występujących w obiektach, czyli:…” Za wyjątkiem rozdzielni i skomplikowanych węzłów cieplnych wszystkie wymienione projekty winny być częścią projektu budowlanego.
– instrukcje obsługi itd., itp. Totalne pomieszanie z poplątaniem.
Wnioski:
1. Wyjątkowo swobodna interpretacja nakazuje sądzić, że artykuł nie jest prezentacją stanowiska Izby Projektowania Budowlanego, ani tym bardziej nie jest popierany przez PIIB.
2. Tak długo jak nie będzie mocniej artykułowane stosowanie projektu wykonawczego do zamówień publicznych, tak długo będą trwać dyskusje z biurami projektów o projekcie budowlanym, projekcie przetargowym i projekcie wykonawczym do inwestycji innych niż z zamówień publicznych.
3. Tak długo jak nie powstanie przejrzysta i jednoznaczna wykładnia rozporządzenia ministra infrastruktury z 3 lipca 2003 r. w sprawie szczegółowego zakresu i formy dokumentacji projektowej, tak długo będzie trwać dyskusja o projekcie budowlanym. Obecnie, kto czyta rozporządzenie, a nie zna chociażby wymaganego dla realizacji zakresu dokumentacji projektowej (np. do 1988 roku, określanej w „Warunkach technicznych wykonania i odbioru robót budowlanych”), będzie kwestionował zapisy tego rozporządzenia m.in. z powodu nietechnicznego i prawie niepolskiego języka tego przepisu.
4. Tak długo jak wymagania przepisu dotyczące projektów instalacyjnych będą, na etapie projektu budowlanego, wymagać od architektów pracy koniecznej dla przekazania branżom i przedstawienia rysunków instalacji pokazujących ich rozmieszczenie sytuacyjno-wysokościowe (czyli m.in. plany sufitów podwieszonych, przekroje pomieszczeń i korytarzy), tak długo działania architektów będą sprzeciwiać się regulacjom rozporządzenia.
5. Tak długo jak publikacje podobne do omawianego artykułu będą przywoływane na użytek uzasadnienia braków projektu budowlanego, tak długo mogą pojawiać się błędy w przetargach publicznych, ogłaszanych przez organy władzy, a także decyzje władz wydających pozwolenia na budowę z klauzulami o zatwierdzeniu projektu budowlanego, nawet wtedy gdy projekty nie zawierają rozwiązań wymaganych rozporządzeniem. Do 1994 r. było to niemożliwe, bo to nie urzędy, a np. zespoły sprawdzające zatwierdzały dokumentację projektową i przekazywały z klauzulą zatwierdzającą projekt do urzędu wydającego pozwolenie na budowę. Wydaje się, że praktyka ta zasługuje na rozważenie jej przywrócenia.
6. Tak długo jak takie decyzje będą funkcjonować, tak długo tzw. „projekty wykonawcze” (często przez biura projektów przerzucane na wykonawców) albo używane jako faza pośrednia „projekty przetargowe” będą utrzymywać chaos w procedurach realizacji inwestycji budowlanych.
7. Tak długo jak projekty budowlane, mimo oświadczenia o kompletności, nie będą pozwalały realizować inwestycji, tak długo roboty będą prowadzone dla wypełniania terminów umownych czy harmonogramów, a bez właściwej dokumentacji. Obecnie rysunki czy tzw. dokumentacja wykonawcza nie trafiają na budowę z akceptacją projektanta projektu budowlanego przed rozpoczęciem robót. A pamiętać należy, że takie przypadki często kończą się katastrofami budowlanymi, nierzadko z ofiarami w ludziach.
8. Walczmy z błędami prawa, walczmy o dobre prawo i szanujmy prawo obowiązujące.
mgr inż. Ryszard Malewski
Skomentuj ten artykuł na forum.