Co się dzieje z budownictwem?

17.05.2016

Przed rokiem pisałem, że branża wychodzi z dołka, a zawdzięcza to rosnącej gospodarce, rekordowo tanim kredytom oraz przyjęciu przez Unię Europejską budżetu do roku 2020. Niestety, ubiegłoroczne dane Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego (GUNB) o pozwoleniach na budowę nieco zburzyły mój – być może nieco nadmierny – optymizm.

Okazuje się, że inwestorzy uzyskali łącznie niespełna 183,8 tys. pozwoleń na budowę ok. 209,7 tys. obiektów. Jest to wynik o blisko 5% gorszy od tego z 2014 r., a ponadto najgorszy od 2010 r. Konsternację wywołują również dane GUS dotyczące produkcji budowlano-montażowej, która po dwóch miesiącach jest o przeszło 11% niższa w porównaniu z analogicznym okresem ubiegłego roku.

Najnowsze statystyki GUNB potwierdzają, że i w tym roku branża może liczyć na mieszkaniówkę, na którą przypadło aż 43% wszystkich pozwoleń. I tak, inwestorzy dostali ich blisko 75,1 tys. na budowę ok. 80,6 tys. domów jednorodzinnych. Fakt, to niewiele więcej niż rok wcześniej. Przypomnę jednak, że od połowy ubiegłego roku – pod pewnymi warunkami – można budować takie domy na podstawie zgłoszenia. GUNB odnotował ich ok. 4,9 tys. Uwzględniając tę liczbę, wzrost w budownictwie jednorodzinnym jest całkiem wyraźny, bo prawie 10-procentowy. Ponadto pozwoleń na budowę domów wielorodzinnych było o 25% więcej. Objęły one ok. 8,1 tys. budynków, co oznacza wzrost o ponad 30%.

Na marginesie dodam, że – jak zapowiadał poprzedni rząd – z uproszczenia, jakim jest budowa na zgłoszenie, miało korzystać lekko licząc 30 tys. inwestorów rocznie. Dlaczego wybrali pozwolenie? Część z nich najpewniej wychodzi z założenia, że, jeśli złożą kompletny wniosek, uzyskają je po kilku czy kilkunastu dniach. Składając zaś zgłoszenie, poczekają miesiąc. Druga, chyba ważniejsza przyczyna takiego stanu rzeczy może być taka, że Polacy bardzo często kupują gotowy projekt domu i dopiero po pewnym czasie przychodzą im do głowy jakieś pomysły na zmiany. Budując na podstawie zgłoszenia, bardzo skomplikowaliby sobie życie, bo każde istotne odstępstwo od projektu oznacza konieczność uzyskania pozwolenia na budowę. Czyli taki inwestor wraca do punktu wyjścia, bo musi wstrzymać budowę i przygotować nowy kompletny projekt budowlany. Morał z tego taki, że nie warto rezygnować z pozwolenia, także dlatego, że niektóre banki mogą nie udzielić kredytu na dom budowany na zgłoszenie.

Ale wróćmy do statystyk GUNB, które odzwierciedlają koniunkturę w budownictwie. Cieszy mnie również rosnąca liczba planowanych budowli wodnych, budynków zamieszkania zbiorowego oraz przemysłowych i magazynowych. Niestety, np. rolnicy uzyskali mniej pozwoleń na budynki gospodarczo-inwentarskie. Spadnie też liczba realizowanych budynków użyteczności publicznej. Najbardziej martwi mnie jednak zapaść w pozwoleniach na budowę infrastruktury transportu, czyli m.in. dróg, mostów, torów i dworców.

W ubiegłym roku GUNB odnotował tylko niespełna 7,1 tys. pozwoleń na budowę przeszło 7,9 tys. tego typu obiektów. Ponadto wydano niespełna 1,3 tys. zezwoleń na realizację inwestycji drogowych. Łącznie było to nieco ponad 8,3 tys. decyzji obejmujących budowę ok. 10,7 tys. obiektów. Problem w tym, że rok wcześniej pozwoleń i zezwoleń było o 15% więcej, a liczba obiektów, które powstaną na ich podstawie, skurczyła się o 5%.

Wciąż jednak liczę na to, że najbliższe miesiące przyniosą radykalny wzrost liczby wydawanych pozwoleń budowlanych. Przypomnę, że Polska może liczyć na 82,5 mld euro w ramach różnych programów i funduszy unijnych, z czego 24,3 mld euro ma być przeznaczone na infrastrukturę, czyli w znacznej części na rynek budowlany. Rząd zapewnia, że dzięki „dobrym zmianom” Polska nie zaprzepaści tej szansy. Czego sobie i Państwu z całego serca życzę. 

 

Marek Wielgo

Gazeta Wyborcza

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in