Może się mylę, ale podejrzewam, że na wielu budowach nie są twardo egzekwowane wymagania formalne dotyczące stosowanych na nich wyrobów – czy są wprowadzane do obrotu legalnie, czyli czy mają odpowiednie oznakowanie i dokumenty.
I tak po ludzku trudno się temu dziwić, bo takich produktów są tysiące, a kierownik budowy nie ma czasu na użeranie się z producentami i dostawcami, którzy nie przedłożą stosownych papierów. Poza tym nie sądzę, aby powiatowi inspektorzy nadzoru budowlanego palili się do kontrolowania budów pod tym kątem. Niestety, tę sytuację coraz częściej wykorzystują nierzetelni producenci. Zaniżają oni właściwości użytkowe i techniczne swoich wyrobów, aby ograniczyć koszty, a w konsekwencji zyskać przewagę konkurencyjną. W tym procederze uczestniczą najprawdopodobniej także firmy wykonawcze i deweloperskie, którym zależy na ograniczeniu kosztów prowadzonych inwestycji. Niestety, skala takich oszustw jest w naszym kraju ogromna. Jeśli wierzyć szacunkom Związku Pracodawców Producentów Materiałów dla Budownictwa, nawet jedna trzecia wyrobów budowlanych ma parametry gorsze od deklarowanych przez ich producentów. A przecież od tych wyrobów zależą nie tylko koszty budowy i eksploatacji budynków, ale często również nasze bezpieczeństwo. Ponadto z rynku są wypierane uczciwe firmy.
?o tej pory nadzór budowlany niewiele robił w tej sprawie. I miał na to jedną odpowiedź: mało pieniędzy na badania właściwości użytkowych legalnych produktów. A takie badania muszą być zlecane wyspecjalizowanym instytutom. Np. w ubiegłym roku wojewódzcy inspektorzy zlecili badanie zaledwie… 61 wyrobów. Okazało się, że aż 47 z nich nie spełniło norm, które zadeklarowali sami producenci. Główny Urząd Nadzoru Budowlanego (GUNB) podaje, że są to głównie okna i styropian. Niestety, nie możemy się dowiedzieć rzeczy najważniejszej: o jakie konkretnie artykuły chodzi oraz kto jest ich producentem. Prawo nie pozwala bowiem ujawnić nazw firm. Po drugie, nieuczciwi producenci przechytrzają kontrolerów, wypuszczając na rynek bardzo krótkie (jednodniowe) partie, więc straty z powodu wycofania ich z rynku są niewielkie.
Jest jednak szansa, że od przyszłego roku to się zmieni. Wchodząca w życie od stycznia nowelizacja ustawy o wyrobach budowlanych zobowiąże GUNB do publikowania wyników badań wyrobów budowlanych, zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, łącznie z nazwami producentów.
Oczywiście firmy są obciążane kosztami badania wyrobu w akredytowanym laboratorium.
Ponadto będzie im groziło wycofanie z rynku lub zniszczenie wszystkich wyprodukowanych niepełnowartościowych wyrobów (nawet jeśli produkowane są w kilku fabrykach), a nie – jak obecnie – jedynie ich felernej partii. Tylko czy nadzór budowlany zechce wydać wojnę oszustom? W GUNB zapewniają, że rząd przeznacza coraz więcej pieniędzy na badanie właściwości użytkowych wyrobów budowlanych. W pierwszym półroczu tego roku nadzór budowlany pobrał do badania próbki ok. 200 produktów. Wśród nich są m.in. styropian, cement, kleje, folie izolacyjne, membrany dachowe, okna i grzejniki. GUNB nie podał jeszcze wyników badań, bo nie wszystkie zostały zakończone. Te wyniki, które już zna, są ponoć zatrważające.
Jednak nie tylko producenci materiałów budowlanych powinni się mieć na baczności. Jeśli nadzór budowlany zechce pójść za ciosem, kłopoty będą mieli także inwestorzy i wykonawcy budów, na których stwierdzone zostanie użycie wadliwych wyrobów. Teoretycznie może to skutkować wstrzymaniem budowy lub nawet odmową wydania pozwolenia na użytkowanie. Przyznaję, że na razie trudno mi jest to sobie wyobrazić.
Marek Wielgo
Gazeta Wyborcza