Czy trzeba ubiegać się o pozwolenia wodnoprawne na wykonanie rowu przydrożnego?
Rowy przydrożne, jakie są i czemu służą, wie chyba każdy, a szczególnie inżynierowie drogownictwa. Projektując rowy, sięgamy po rozporządzenie Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie (Dz.U. Nr 43, poz. 430). Tam w Dziale IV – Wyposażenie techniczne dróg, znajdziemy Rozdział 1 – Urządzenia odwadniające i odprowadzające wodę. W nim zaś szczegółowo określono zarówno cel (§ 101), jak i wymagania, które powinny spełniać urządzenia odwadniające drogę, w tym rowy. Sprawa wydawałoby się, że jest prosta, ale w toku uzyskiwania kolejnych, wymaganych Prawem budowlanym opinii, uzgodnień, sprawdzeń i pozwoleń dochodzimy do krytycznego momentu. Okazuje się bowiem, że – zdaniem Ministerstwa Środowiska (i nie tylko) – rowy przydrożne są urządzeniami wodnymi.
Jest to pewna nowość, bowiem przez wiele lat drogi w Polsce odwadniano przede wszystkim rowami i nikt nie ubiegał się o pozwolenia wodnoprawne na wykonanie tych urządzeń ani nikt ich nie wymagał. Konieczność uzyskania pozwolenia wodnoprawnego wiązała się jedynie z odprowadzeniem zebranych rowami wód do cieków lub innych obiektów klasyfikowanych jako obiekty gospodarki wodnej, a w tym także rowów melioracyjnych. Okazuje się, że wszyscy tak właśnie myślący byli w błędzie.
Znane mi są dwa przypadki uchylenia przez Ministerstwo Środowiska pozwoleń wodnoprawnych wydanych przez urzędy wojewódzkie; urzędnicy tam pracujący również się mylili. Ministerstwo bowiem zupełnie inaczej klasyfikuje rowy przydrożne. Powołuje się przy tym na ustawę Prawo wodne, a ściślej na art. 9 ust. 1 pkt 13 lub też na pkt 19a tego samego ustępu. W każdej z tych definicji pojawia się termin rowy. I zdaniem ministerstwa nie ma znaczenia, że Prawo wodne reguluje gospodarowanie zasobami wodnymi, a wody w rowach, zgodnie z art. 5 tej ustawy, do tych zasobów nie są zaliczane. Niezwłocznie zostanie podniesiony zarzut, że Prawo wodne zajmuje się również ochroną wód. Istotnie, w art. 9 ust. 1 pkt 14c czytamy, że ściekami są również wody opadowe lub roztopowe, ujęte w otwarte lub zamknięte systemy kanalizacyjne, pochodzące z powierzchni zanieczyszczonych o trwałej nawierzchni, a w szczególności z miast… oraz dróg i parkingów. To jest niezwykle elastyczna definicja. Dzięki słowom w szczególności lista stała się otwarta i można pod nią podciągnąć niemal wszystko.
Jeśli ktoś się dobrze uprze, a przy obecnym braku wymiernych kryteriów oceny jakości wód i ścieków (ścieki również po oczyszczeniu nazywane są nadal ściekami) jest to bardzo łatwe. W ten sposób nawet rynna na dachu domku letniskowego w Puszczy Białowieskiej może zostać zakwalifikowana do otwartych systemów kanalizacyjnych i na wylanie z niej wody do rowu na własnej działce konieczne będzie pozwolenie wodnoprawne. Dla wątpiących służę przykładem wydanego pozwolenia wodnoprawnego na odprowadzenie wód opadowych z przyszkolnego, utwardzonego boiska do gry w siatkówkę.
Wskutek wspomnianej, bardzo niefortunnej definicji ścieków opadowych i prób jej wyjaśnienia w odniesieniu do wód spływających z dróg Departament Prawny Ministerstwa Środowiska w 2003 r. stwierdził, że fakt, czy wody opadowe i roztopowe są ujmowane w urządzenia kanalizacyjne, a następnie wprowadzane do rowów, czy też nie, będzie miał istotne znaczenie do zakwalifikowania tych wód jako ścieków. Gdy wody opadowe lub roztopowe nie są ujmowane w systemy kanalizacyjne i wsiąkają bezpośrednio do gruntu, należy uznać, że wody takie nie są ściekami. {mospagebreak}
Od tego czasu już wszystko jest jasne. Gdy woda z jezdni spływa po poboczu i skarpie do rowu przydrożnego, jest wodą i to bez względu na to, ile i jakich zanieczyszczeń niesie ze sobą. Ale biada, jeśli na jezdni, którą jeździ na przykład jeden pojazd w ciągu godziny, pojawi się choć jeden wpust ściekowy i odprowadzenie z niego krótkim przykanalikiem do rowu przydrożnego; rów staje się wówczas urządzeniem wodnym służącym do wprowadzania ścieków do ziemi. Na szczęście na przebudowywanych i nowo budowanych drogach Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zobowiązana jest do prowadzenia monitoringu i myślę, że za jakieś 10–20 lat opracowanie zebranego materiału pozwoli na wprowadzenie stosownych zmian w prawie; być może dojdzie wówczas do wyprostowania bzdurnej definicji ścieków opadowych. Do tego czasu dla wszystkich dróg i parkingów najlepiej projektować systemy odwadniające oparte na kanalizacji lub uszczelnionych rowach, i to na całej długości. Jeśli nie uszczelnimy rowów, to narażamy się na długie spory z urzędnikami. Zleceniodawców nie interesuje ich rozstrzyganie i dochodzenie, kto ma rację; oni potrzebują decyzji administracyjnych – pozwoleń wodnoprawnych i pozwolenia na budowę. Dla rowów uszczelnionych pozwolenie wodnoprawne będzie konieczne tylko na odprowadzenie oczyszczonych ścieków. Będzie co prawda trochę drożej, ale wszyscy decydenci będą mieli jakąś podkładkę, a tylko projektant wyjdzie
na głupka.
Gdyby ktoś się upierał, że nieuszczelniony rów przydrożny nie jest urządzeniem wodnym, można mu wytoczyć „inną armatę” – art. 31 Prawa wodnego [3]. Przepisy tej ustawy dotyczące korzystania z wód stosuje się odpowiednio m.in. do odwadniania obiektów lub wykopów budowlanych oraz zakładów górniczych (ust. 4 pkt 2). Teraz już nie ma wątpliwości – rów przydrożny, choć nie przyczynia się do odwodnienia zakładu górniczego lub wykopu budowlanego, to bezsprzecznie odwadnia obiekt budowlany – drogę. Obawiam się jednak, że pierwsi twórcy takich zapisów w Prawie wodnym mieli na myśli trochę inne odwadnianie, a nie powierzchniowe usuwanie wód z obiektów budowlanych leżących powyżej zwierciadła wód gruntowych. W moim przekonaniu, w tym punkcie trzy połączone w jednym zdaniu elementy pozwalają domniemywać, że jedynym wspólnym dla nich sposobem odwodnienia jest ujmowanie wód podziemnych. Tylko bowiem takie odwodnienie ingeruje w zasoby wodne, a to jest przedmiotem zainteresowania Prawa wodnego. Depresja, która jest istotnym elementem przy ocenie konieczności uzyskiwania pozwolenia wodnoprawnego (Prawo wodne art. 122 ust. 1 pkt 8 oraz art. 124 pkt 6), może powstać jedynie wskutek odwodnienia wgłębnego przez obniżenie zwierciadła wody gruntowej.
Uznanie interpretacji, że nieuszczelnione rowy przydrożne są urządzeniem wodnym służącym do korzystania z wód (odwodnienia), wiąże się z koniecznością:
• graficznego określenia zasięgu wpływu tego urządzenia na tereny przyległe (podstawą do tego jest dokumentacja hydrogeologiczna o gęstości otworów nieco większej niż zwyczajowe wiercenia pod drogę, co kilkaset metrów i z określeniem nieco innych cech podłoża niż parametry geotechniczne) na drodze obliczeń lub matematycznego modelowania filtracji;
• obliczenia światła wszystkich przepustów w rowach, również pod zjazdami. Obliczenia te mogą być wykonane jedynie na podstawie dokumentacji hydrologicznej (Prawo wodne, art. 2 ust. 3) sporządzonej osobno dla każdego z tych obiektów.
Niewątpliwie rozwiązanie tych problemów odbije się na kosztach dokumentacji, bo wynikająca z tego „kupka papierów” może być nieco wyższa od dokumentacji drogowej, ale to łatwiej będzie przełknąć zleceniodawcom; szczególnie gdy oferenci nie zwrócą uwagi, że SIWZ zagadnienia te pomija. Wyniki przetargów publicznych dowodzą też, że projektowanie w Polsce jest tanie. Pewne zamieszanie mogą jeszcze wprowadzić ewentualne zbiorniki retencyjne. Niech „ręka boska” chroni przed użyciem określenia nasuwającego skojarzenia z piętrzeniem wód w urządzeniach wodnych. Możemy się bowiem, niechcący, narazić (jeśli rów będzie miał szerokość większą niż 1,5 m) na konieczność opracowania instrukcji gospodarowania wodą (Prawo wodne, art. 128 ust. 3), ale to już inna „bajka”.
mgr inż. Bogusław Myszkiewicz