Nie istnieje zakaz łącznego stosowania norm powołanych w przepisach, a niejasne przepisy zmuszają do traktowania tych norm jako obligatoryjne, sprowadzając ustawową dobrowolność do suchego zapisu prawnego.
Do niniejszej wypowiedzi skłonił mnie p. Olgierd Donajko swoim artykułem „Eurokody i normy branżowe. Łączenie norm a dobrowolność stosowania”, opublikowanym w numerze 9/2016 „Inżyniera Budownictwa”. Autor poruszył w nim kilka wątków dotyczących stosowania Polskich Norm (PN) w sporządzaniu ekspertyz i projektowaniu obiektów budowlanych. Biorąc za przykład ekspertyzę obiektu wieżowego, w której zastosowano jednocześnie Polskie Normy eurokodowe (PN-EN) i Polskie Normy własne (PN-B), autor wyraża pogląd o niedopuszczalności łącznego stosowania PN z dwóch różnych grup norm (tj. ich mieszania) i ukazuje trudności, jakie z tak sporządzonej ekspertyzy wynikają dla dalszych prac projektowych.
Nie jest to problem nowy ani odosobniony, tego typu wątpliwości nurtują projektantów od 31 marca 2010 r., gdy Polski Komitet Normalizacyjny, spełniając wymagania normalizacji europejskiej, wycofał 39 PN-B własnych jako sprzecznych z PN-EN i zastąpił je Eurokodami. Pisząc „projektantów”, mam tu na myśli szerokie spektrum użytkowników norm: projektantów, rzeczoznawców, inspektorów nadzoru, biura projektowe, firmy budowlane czy władze budowlane itp. Środowisko projektantów budownictwa potraktowało wycofanie norm krajowych własnych, stosowanych od dziesięcioleci do projektowania budynków i budowli, jako działanie PKN przez zaskoczenie, skutkujące katastrofą dla biur projektów i projektantów, mimo że przed tą datą zainteresowanie Eurokodami było znikome w porównaniu z potrzebami. Wtedy Ministerstwo Infrastruktury ogłosiło swoje stanowisko, uznając, że oba pakiety PN mogą być podstawą wykonania projektu budowlanego budynku. Chociaż pismo to było tylko przypomnieniem ówczesnego stanu prawnego w sprawie stosowania PN, przyczyniło się do zażegnania rozterek co do stosowania norm wycofanych i dało możliwość kontynuowania prac projektowych na podstawie znanych norm PN-B, a jednocześnie pozwalało na stopniowe opanowywanie metodyki projektowania wg Eurokodów. Niestety, znalazły się nim stwierdzenia, które stały się źródłem nowych niejasności (o czym dalej).
Od tego wydarzenia sprzed siedmiu lat w użyciu są dwa pakiety norm sprzecznych, a wraz z nimi i wątpliwości. Sprzeczność ta nie oznacza, jakoby jedne normy miały prowadzić do poprawnych, a drugie do wątpliwych wyników, wynika ona z zasad normalizacji europejskiej. Na łamach „IB” publikowano artykuły, których autorzy podnosili zarówno sprawę niejasności w przepisach prawnych odnośnie do dobrowolnego i obligatoryjnego stosowania PN, jak i stawiali pytania o możliwość stosowania norm z obu zbiorów w odniesieniu do jednego obiektu. Można też wskazać artykuły z tezami, że komplementarne korzystanie z zaleceń PN-B jest niedopuszczalne lub, wręcz przeciwnie, konieczne w projektowaniu wg nowo wprowadzonych PN-EN, zwłaszcza gdy brakuje w nich potrzebnych informacji. Sprawy te jednak nie zostały rozwiązane, nadal sprawiają projektantom problemy. Odważam się napisać, że wynikają one w części z niejasności przepisów prawnych, a w części z przyzwyczajenia projektantów do traktowania norm powołanych w przepisach jako obligatoryjne, zwłaszcza że przed laty tak było de facto. W wykazie piśmiennictwa wymieniłem kilka publikacji z „IB” na te tematy. Są wśród nich również artykuły autora tych słów. To z racji ówczesnego zaangażowania uznałem, że i tym razem mogę zabrać głos, zastrzegając od razu, że jest to wyłącznie mój pogląd.
Fot. © Stephen Coburn – Fotolia.com
Istota problemu
Powróćmy do artykułu. Nie ze wszystkimi poglądami autora można się zgodzić, niektóre warto poprzeć, inne zanegować oraz wziąć w częściową obronę projektantów. Najpierw jednak muszę odnieść się do terminu „normy branżowe”, którym autor błędnie się posługuje i już w tytule wprowadza nieścisłość – domyślam się, że obejmuje nim te 39 PN-B, które zostały wycofane. W terminologii PKN nazywa się je Polskimi Normami własnymi (krajowymi własnymi), w odróżnieniu od Eurokodów, które się wywodzą z Norm Europejskich. Zarówno wszystkie PN-B, jak i PN-EN są Polskimi Normami. Uściślenie to wydaje się konieczne, aby po pierwsze jednoznacznie identyfikować normy, gdyż w przeszłości istniały normy branżowe BN, które wyszły z obiegu, i po wtóre aby nie używać błędnych terminów wśród mniej zorientowanych czytelników.
Zatrzymajmy uwagę na dwóch ważnych zdaniach, w których autor surowo ocenia środowisko projektantów. Oto one:
A. Pomimo ponad sześciu lat (wyróżnienie W.C.) stosowania Eurokodów w Polsce nadal pokutuje w środowisku projektantów błędne przekonanie, jakoby istniało formalne i prawne przyzwolenie na dowolne łączenie przy projektowaniu Eurokodów ze starymi normami branżowymi PN-B.
B. Jak zatem widać, po bez mała 15 latach (wyróżnienie W.C.) temat zasad dobrowolności stosowania norm i wynikających z tego ograniczeń nadal nie przebił się do świadomości projektantów.
Otóż odnosząc się do zdania A, muszę napisać, że istnieje takie przyzwolenie, skoro nie ma formalnego i prawnego zakazu łączenia norm – jest więc dozwolone to, co nie jest zabronione i zagrożone karą. Jeżeli stosowanie norm ma być według ustawy o normalizacji dobrowolne, to jest bezcelowe formułowanie przyzwolenia na ich łączenie.
Ponieważ ustawa o normalizacji nie nakłada na projektanta obowiązku stosowania PN i nie czyni tego ustawa – Prawo budowlane, może on je w projektowaniu pominąć lub ponieważ ich użycie nie jest zabronione, może on je zastosować w dowolnej kombinacji, odpowiednio do potrzeb i własnej decyzji, na własną odpowiedzialność. Z tego punktu widzenia można zaprojektować np. wzmocnienie stropu w budynku wg PN-B własnych, a nośność słupa sprawdzić wg PN-EN. Nic też nie przeszkadza, aby w projektowaniu stropu wg PN-B ustalać obciążenia wg zaleceń PN-EN lub w dowolny inny sposób, jeśli wymaga tego bezpieczeństwo. Podobnie można sprawdzić odporność ogniową słupa żelbetowego na podstawie PN-EN w konstrukcji zaprojektowanej przed laty wg PN-B. Co miałoby przeszkadzać sprawdzeniu posadowienia budynku wg PN-EN, a zaprojektowaniu nadbudowy wg PN-B lub odwrotnie? I nie są to wcale sytuacje wydumane – miały one miejsce.
Na projektancie spoczywa odpowiedzialność znacznie większa niż stosowanie norm. Samo użycie norm nie jest esencją projektowania – zanim to nastąpi, projektant musi, często bez norm, ustalić zagrożenia i warunki pracy konstrukcji, określić jej schemat statyczny, ustalić obciążenia, ocenić podłoże itp., a następnie zapewnić jej obliczeniowo wymagany poziom bezpieczeństwa, nawet jeśli trzeba odstąpić od zaleceń norm.
W zdaniu B autor zarzuca projektantom nieznajomość zasad dobrowolnego stosowania norm i wynikających z tego ograniczeń. W dużej mierze może to być prawda, gdyż autor reprezentuje pracownię projektową. Jednak z treści artykułu można wywnioskować, że chodzi mu głównie o nieznajomość ograniczeń w jednoczesnym stosowaniu (łączeniu) PN-B i PN-EN. Nie znam takich ograniczeń z mocy prawa. Pan Donajko uważa, że projektanci mogą nie znać tych ograniczeń z powodu nieprzyswojenia sobie w wystarczającym zakresie przepisów prawa związanego z ich zawodem, tj. ustawy – Prawo budowlane [1] i rozporządzenia w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie [2], a także treści odpowiednich norm. I to jest możliwe.
Relacja prawo a normy
Zajrzyjmy do ww. dwóch aktów prawnych różnej rangi, pomijając analizę treści norm. Zarówno Prawo budowlane, jak i rozporządzenie [2] nie mówią o obowiązku stosowania PN. Pod tym względem ustawa – Prawo budowlane jest zgodna z ustawą o normalizacji. Zapis o dobrowolnym statusie PN mógłby być zniesiony w ustawie – Prawo budowlane jako lex specialisdo ustawy o normalizacji, gdyby taka była wola ustawodawcy. Ponieważ w Prawie budowlanym nie ma przepisu o obowiązku stosowania PN, więc minister, wydający na mocy tej ustawy rozporządzenie w sprawie warunków technicznych, nie jest uprawniony do nakładania obowiązku stosowania PN, które powołuje. Normy w rozporządzeniu powinny być tak powołane, aby ze sposobu powołania nie wynikał obowiązek ich stosowania. Niestety, w wielu rozporządzeniach wydanych na podstawie ustaw warunek ten nie jest spełniony.
Do sprawy podniesionej przez p. Donajko odnosi się § 204 rozporządzenia [2], którego ust. 4 stanowi: Warunki bezpieczeństwa konstrukcji, o których mowa w ust. 1, uznaje się za spełnione, jeżeli konstrukcja ta odpowiada Polskim Normom dotyczącym projektowania i obliczania.Oznacza to, że nie ma tu mowy o obowiązku stosowania norm, przy czym prawodawca wyznacza tylko cel, nie wskazując drogi do jego osiągnięcia, a tym samym pozostawia projektantowi swobodę wykazania, które warunki bezpieczeństwa konstrukcji odpowiadają PN-EN, a które PN-B. Z tego wyciągnąłbym wniosek, że nie ma zakazu łączenia norm. I chociaż nasuwa się oczywisty wniosek, że najprościej byłoby zastosować te normy, to nie należy ich traktować jako obligatoryjne. Niestety, ust. 4 rozporządzenia [2] jest zredagowany wadliwie, gdyż wymaga spełniania tylko warunków bezpieczeństwa ujętych w normach, a pomija ewentualne zagrożenia pozanormowe, za które projektant także odpowiada. A poza tym normy nie są bezbłędne.
Postanowiłem w tym miejscu wrzucić kamyk do ogródka p. Donajko, który jednak łagodzi swoje rygorystyczne stanowisko o niedopuszczalności łączenia norm PN-EN z PN-B, pisząc (s. 28 trzeci łam): Eurokody są bardziej wymagające od projektanta (…) nie podają gotowych receptur (…) wskazują tylko kierunek. Wtedy można się podeprzeć albo wynikami badań, danymi producentów, albo sposobami znanymi ze starych norm.Zgadzam się z autorem, że jeśli nie ma uzasadnionych wymagań lub ograniczeń, to nieracjonalne byłoby wprowadzanie wybranych postanowień z PN-B i włączanie ich w sprawdzanie stanów granicznych wg PN-EN. Inaczej byłoby to bezsensowne. Zawsze można skorzystać z zaleceń PN-B, tak jak z każdego podręcznika lub poradnika. Ale to nie zmienia mego poglądu, że można jedne elementy obiektu obliczać wg Eurokodów, inne wg PN-B.
Warto także przytoczyć słowa autora, który napisał [3]: Bywają jednak sytuacje, gdy łączenie norm PN-EN oraz PN-B jest nie tylko dopuszczalne, ale wręcz niezbędne. W przypadku określania wartości częściowych współczynników bezpieczeństwa niedopuszczalne jest rygorystyczne trzymanie się zasady, że należy posługiwać się wyłącznie eurokodami. Spróbujmy jeszcze w tej kwestii zajrzeć do wspomnianego stanowiska Ministerstwa Infrastruktury z dnia 20 kwietnia 2010 r. pt. „Stosowanie Eurokodów w projektowaniu budynków”. W pierwszym akapicie mamy niejasny passus: (…) informujemy, że w zależności od decyzji projektanta – podstawą wykonania projektu budowlanego budynku mogą być zarówno normy aktualne [Eurokody], jak i wycofane [PN-B]. Wyrażenie „jak i” mówi o łącznym stosowaniu norm (aktualnych i wycofanych), gdyby zamiarem ministerstwa miało być stosowanie alternatywne (rozłączne), użyłoby spójnika „lub”.
Jest w tym stanowisku jeszcze drugi niejasny passus. Chodzi o fragment: Ustawa z dnia 24 września 2002 r. (powinno być z 12 września – przyp. WC.) o normalizacji (Dz.U. 02.169.1386 z późn. zm.) stanowi w art. 5 ust. 3, że stosowanie Polskich Norm jest dobrowolne, ale jednocześnie w ust. 4 pozwala na powoływanie Polskich Norm w przepisach prawnych, co czyni te normy w całości lub stosownym zakresie powołania, integralną częścią przepisu(wyróżnienie W.C.). Wyróżniony fragment nakłada obowiązek stosowania norm, jest więc sprzeczny z ustawami, treścią § 204 rozporządzenia [2] oraz z pierwszym zdaniem stanowiska MI (vide poprzedni akapit), gdzie występuje zwrot mogą być. Z powodu tej niejednoznaczności normy powołane w rozporządzeniu są traktowane jako obligatoryjne.
Z przeprowadzonej analizy można wyciągnąć wniosek, a nie istnieje zakaz łącznego stosowania norm powołanych i że niejasne przepisy zmuszają do traktowania tych norm jako obligatoryjne, sprowadzając ustawową dobrowolność do suchego zapisu prawnego. Nie wykluczam, że taka jest intencja prawodawcy.
Zakończenie
Czy zatem, jak pyta p. Donajko, „każdemu wolno wszystko?”. I sobie celnie odpowiada: Wynika z tego, że przed przystąpieniem do projektowania bądź opracowywania ekspertyzy musimy się zdecydować, według jakiego systemu chcemy pracować. Albo Eurokody, albo stare normy branżowe(czytaj PN-B własne wycofane – WC).I to jest właśnie clou artykułu. Twierdzę, że projektant jest w małym stopniu odpowiedzialny za wybór stosowanych norm, gdyż nie jest jedyną stroną kontraktu i nie rozpoczyna projektowania sobie a muzom, raczej odpowiada na konkretne zamówienie. Wybór norm należy do zamawiającego, który może żądać, aby projekt obiektu lub jego ekspertyza były wykonane zgodnie z Eurokodami i/lub z PN-B wycofanymi, nie wyłączając innych norm dobrowolnych, odpowiednio do swoich potrzeb. Jeżeli takiego wyboru nie dokonano, to projektant, będąc świadomy istnienia dwóch grup norm, powinien zawczasu zadbać o ustalenie rodzaju norm, wg których ma projektować. Jest to jeden z warunków umownych. W takim razie wszystkie powołane w umowie normy staną się obowiązujące dla obu stron kontraktu, niezależnie od ich statusu wg prawa.
Uważam, że przy tej sposobności warto poruszyć wątek dalszego alternatywnego stosowania wycofanych PN-B na równi z Eurokodami. Na wiele lat przed wycofaniem normy PN-B przestały być aktualizowane, gdyż były przewidziane do zastąpienia i wycofania. O ile w 2010 r. było celowe wprowadzić je do równoległego stosowania z Eurokodami, o tyle obecnie, po siedmiu latach, należałoby zrewidować ten pogląd. Niektóre z nich pochodzą z lat 70., mają więc z górą lat czterdzieści bez żadnego makijażu. Inne są młodsze, pochodzą z lat 80., też bez aktualizacji. Jaka jest ich wartość, skoro w normalizacji uważa się za przestarzałe normy sprzed pięciu lat? Mój znajomy projektant, który chętnie je stosuje, uspokaja mnie słowami: „Są dobre, łatwe w stosowaniu, zobacz, czy się walą budynki zaprojektowane przed laty wg tych norm?”. I rzeczywiście, nie. Warto by zrobić kwerendę, ile tysięcy budynków w Polsce jest projektowanych na podstawie PN-B, a ile wg PN-EN. Jeżeli więc władze budowlane uważają, że normy wycofane powinny nadal figurować w rozporządzeniu [2] jako powołane do stosowania, to może warto zainicjować prace nad rewizją i aktualizacją ich treści oraz doprecyzować zakres ich zastosowania w Polsce. Byłoby to w obszarze projektowania przedsięwzięcie podobne do wprowadzania wyrobów budowlanych na rynku krajowym i znakowania znakiem budowlanym.
Witold Ciołek
Piśmiennictwo
1.Ustawa z dnia 7 lipca 1994 r – Prawo budowlane [Dz.U. z 1994 r Nr 89, poz. 414 z późn. zm.].
2. Rozporządzenie Ministra Infrastruktury z dnia 12 kwietnia 2002 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie [Dz.U. z 2002 r. Nr 75, poz. 690 z późn. zm.].
3. J. Kowalewski, O stosowaniu PN własnych w projektowaniu według eurokodów, „Inżynier Budownictwa” nr 10/2012.
4. J. Rymsza, Stosowanie Eurokodów w budownictwie mostowym – cz. I i II, „IB” nr 11 i 12/2011.
5. W. Podlaski i A. Gumuła, Dobrowolność czy obligatoryjność stosowania PN – dwugłos w sprawie, „Inżynier Budownictwa” nr 1/2013.
6. W. Ciołek, Dobrowolność czy obligatoryjność stosowania PN [sprawie dwugłosu], „Inżynier Budownictwa” nr 3/2013.
7. M. Łagoda, Teraz Eurokody, „Inżynier Budownictwa” nr 4/2010.
8. W. Ciołek, Kilka uwag o Eurokodach i stosowaniu norm wycofanych, „Inżynier Budownictwa” nr 7-8/2010.
9. M. Skwarek, J. Hulimka, Zmiana normy a zwiększenie obliczeniowej wartości obciążenia wiatrem, „Inżynier Budownictwa” nr 2/2014.
10. W. Ciołek, Relacje przepisów prawnych i Polskich Norm, „Inżynier Budownictwa” nr 3/2014.