Prof. dr hab. inż. Kazimierz Furtak

25.05.2011

Przewodniczący Zarządu Związku Mostowców Rzeczypospolitej Polskiej wybrany na kadencję 2009–2013. Rektor Politechniki Krakowskiej.

– Jakie zadania stawia Pan przed sobą jako przewodniczący Związku Mostowców RP? Co, Pana zdaniem, należy zmienić lub usprawnić w funkcjonowaniu organizacji?

– Związek będzie w przyszłym roku obchodził dwudziestolecie działalności. Ma już ugruntowaną pozycję, struktury i zakres działania. Nie jestem zwolennikiem rewolucji, a zmiany ewolucyjne cały czas zachodzą. Są one stymulowane zmieniającymi się uwarunkowaniami zewnętrznymi oraz inwencją działaczy. Siła związku wynika z aktywności w oddziałach. Dlatego szczególnie jestem wdzięczny tym, którzy w swojej codziennej pracy realizują cele związku.

 

 

To, co z pewnością jest do poprawienia, to zniwelowanie różnic między aktywnością poszczególnych oddziałów. Należy także podejmować działania mające wpływ na integrację polskiego środowiska mostowego, podnoszenie kwalifikacji członków. Ostatnie lata dowiodły, że poziom polskiego mostownictwa w zakresie jakości wykonawstwa, estetyki oraz rozwiązań konstrukcyjnych nie odbiega od poziomu obserwowanego w innych krajach, nawet tych o większym potencjale gospodarczym i poziomie techniki. Polskie mostownictwo wprowadza niemalże na równi z innymi krajami niekonwencjonalne materiały i współczesne rozwiązania konstrukcyjne. To duże osiągnięcie, które jest jeszcze zbyt mało rozpropagowane w kraju i poza jego granicami. Na tym polu będziemy działać. Jeżeli mamy się czym chwalić, to powinniśmy to robić. Dzieła mostowe nie są bezimienne, ale wielokrotnie odnosi się odwrotne wrażenie. Dlatego większy nacisk będziemy się starali położyć na promowanie ludzi, zwłaszcza tych, którzy w zaciszu swoich pracowni projektowych czy na budowach robią wiele dobrego dla polskiego mostownictwa. Oddzielny problem to wprowadzanie do polskiego mostownictwa niekonwencjonalnych materiałów. Musimy wpłynąć na administrację drogową i kolejową, która jest  wyłącznym inwestorem. Niekonwencjonalne materiały są droższe niż tradycyjne, ale umasowienie zastosowania czyni je tańszymi, co w dalszej perspektywie zazwyczaj się odpłaca.

 

– Co jest dla Pana miarą sukcesu? Czy uważa Pan, że sukces osiągnął?

– Nie znam pojęcia sukcesu w odniesieniu do siebie. Wszystko, do czego doszedłem, osiągnąłem przy okazji. Nie stawiałem sobie bezwzględnych celów, na przykład związanych z rozwojem naukowym: doktorat, habilitacja, profesura, czy pełnieniem funkcji na uczelni i poza nią. Wyznaję ewangeliczną zasadę, że im więcej otrzymywałem, tym więcej muszę z siebie dać. Może dlatego dużo pracuję, a wyniki przychodzą same. Wszystkie osiągnięcia bardzo mnie cieszą, ale nie traktuję ich jako spełnienia marzeń.

 

– Kto Pana inspiruje w pracy zawodowej, dydaktycznej? Kto jest dla Pana autorytetem?

– Inspiracją do działania jest dla mnie chęć służenia innym. To przynosi satysfakcję i radość. I to mi wystarcza. Jeżeli do tego dodać rzetelność i emocjonalne (w pozytywnym znaczeniu tego słowa) zaangażowanie, to nie potrzeba niczego więcej. Naśladowanie innych nie gwarantuje osiągnięcia dobrych rezultatów, choćby ze względu na różnice charakterów oraz warunków działania. Każdy z nas jest inny, ma inne predyspozycje. Stąd naśladowanie kogoś może przynieść skutki odwrotne od oczekiwanych. Znam takie przypadki naśladowania autorytetów, które wyglądały żałośnie. Szanuję pracę i osiągnięcia innych, ale staram się iść własną drogą.

 

– Co Pana porusza, wobec czego nie przechodzi Pan obojętnie?

– Do białej gorączki doprowadza mnie bezmyślność i głupota ludzka. Trudno znoszę niechęć do działania oraz do pomocy innym. Jestem przyzwyczajony, aby w pierwszym odruchu być do wszystkiego nastawionym pozytywnie. A następnie analizować potrzebę działania i efekty, jakie ono przyniesie, oraz czy jest w ogóle do zrealizowania. Ciężko znoszę przypadki, gdy ktoś na wszelki wypadek zaczyna od „nie” i zaraz podaje całą listę wyszukanych argumentów, aby mieć sprawę z głowy.

 

– W jaki sposób spędza Pan wolny czas?

– Idę przez życie szybkim krokiem. Dzielę czas na sprawy rodzinne, zawodowe, kulturalne, społeczne, towarzyskie. Mam trochę czasu poza działalnością zawodową i społeczną. Staram się go racjonalnie wykorzystać. Jest on nam dany tylko raz, chociaż wydaje mi się niekiedy, że nie w pełni to rozumiemy. Właśnie wróciłem z Turcji, gdzie z żoną i wnukami spędziłem część urlopu. To było wspaniałe przeżycie.

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in