Nadrobiwszy w okresie piastowskim zaległości w stosunku do bezpośrednich spadkobierców cywilizacji rzymskiej, pod panowaniem Jagiellonów Polska – w ścisłym związku z Wielkim Księstwem Litewskim – stała się największym państwem ówczesnej Europy.
Był to okres naszej wielkiej ekspansji, dzięki której pod koniec XVI w. osiągnęliśmy najwyższy w dziejach narodu poziom kultury i cywilizacji w stosunku do reszty świata.
Terytorium naszego państwa w 1582 r. wynosiło 815 tys. km2, a jego ludność ocenia się na ponad 7 milionów.
W granicach Rzeczypospolitej panował wówczas dobrobyt. Znaczna część jej obszaru cieszyła się trwałym pokojem, nie tylko ze względu na potęgę państwa, ale – co zasługuje na podkreślenie właśnie w tym okresie, kiedy Europą Zachodnią wstrząsały wojny religijne – także z powodu szeroko pojętej tolerancji w stosunkach wewnętrznych. Było to ważne, gdyż kraj był bardzo zróżnicowany narodowościowo i wyznaniowo. Polacy stanowili tylko około 40% ludności – reszta składała się z Rusinów (20%), Litwinów (10%), Niemców (10%), a także Żydów, Ormian, Łotyszów, Flamandów, Włochów, Francuzów, Holendrów. Ten tygiel sprzyjał wymianie kulturalnej i cywilizacyjnej.
Powstały korzystne warunki dla rozwoju miast, przemysłu i rzemiosła. Szlachta wszakże widziała w urbanizacji kraju zagrożenie swego monopolu władzy w dziedzinie gospodarczej, dlatego forsowała ustawy wymierzone przeciw miastom. Obiektem szczególnych jej ataków były organizacje cechowe. Jednak cechy przetrwały i w drugiej połowie XVI w. osiągnęły największy w naszych dziejach rozwój.
Wawel, Fot. A. Walanus
Złoty Wiek był okresem wzmożonego, interesującego rozwoju budownictwa. W miastach wznoszono coraz więcej budynków murowanych, a gmachy publiczne były niemal wyłącznie wykonywane z cegły lub kamienia. W ciągu XV stulecia budownictwo gotyckie dotarło do linii Bugu, a jego podstawa – cegła – rozpowszechniła się dalej na wschód aż poza granice państwa. Mury miejskie od drugiej połowy tego wieku opatrywano basztami wysuniętymi poza linię murów oraz wielobocznymi lub okrągłymi barbakanami (krakowski powstał w latach 1498–1499) wyposażonymi w strzelnice. Jednocześnie sięgnięto ponownie, tym razem na nieporównanie większą skalę, po budulec kamienny. Na północy kraju wykorzystywano też polodowcowe głazy narzutowe.
Osobną sprawą był rozwój eksploatacji kamieniołomów, związany ze wzrostem zapotrzebowania na budulec kamienny. Na początku XVI w. zaczęto wyłamywać piaskowiec w rejonie Myślenic i Dobczyc, a pod koniec tego stulecia – w Szydłowcu i Kunowie. Wykonywano z niego m.in. płyty posadzkowe. W tym okresie podjęto też na szeroką skalę eksploatację wapieni w rejonie Krakowa i Kielc, tzw. krajowych marmurów: marmur czarny wydobywano w Dębniku, a różnobarwny – w okolicach Chęcin. Ważną rolę odgrywały kamieniołomy wapieni w Pińczowie i Trzonowie.
Od drugiej połowy XV w. coraz silniej wyciskają na naszym budownictwie swe piętno nowe, renesansowe wpływy docierające bezpośrednio z Włoch, szczególnie silne w Polsce południowej (północ kraju znalazła się w zasięgu oddziaływania Niderlandów). Prowadziło to do dalszego pogłębiania się zróżnicowania zabudowy miejskiej.
Osobnym rozdziałem wczesnego polskiego renesansu jest zamek królewski na Wawelu, wzniesiony z inicjatywy Zygmunta Starego po spłonięciu w 1499 r. zamku gotyckiego. Przedsięwzięcie to podjął Zygmunt jeszcze jako królewicz, sprowadzając w 1502 r. z Florencji architekta Francesco de la Lore, zwanego u nas Franciszkiem Włochem, i powierzając mu budowę rezydencji godnej władców najpotężniejszego państwa ówczesnej Europy.
Z górą ćwierć wieku trwała budowa renesansowego Wawelu. Prowadzili ją budowniczowie i kamieniarze sprowadzeni z Italii. Jako siłę roboczą zatrudniano miejscową ludność z okolic Krakowa i Śląska, a nawet jeńców tatarskich. W 1517 r. kierownictwo prac objął Bartolomeo Berecci, a w latach 1524–1529 sprawował je Benedykt Sandomierzanin. Tak wielkie i długotrwałe przedsięwzięcie budowlane stało się również siłą napędową rozmaitych gałęzi lokalnej wytwórczości.
Przemianom – w porównaniu ze średniowieczem – uległa technika budowlana. Stosowano rusztowania nowoczesnego typu, często bardzo kunsztowne, zespołową pracę murarzy oraz coraz więcej maszyn opartych na działaniu wielokrążków, dźwigni, klinów i przekładni zębatych, napędzanych kołowrotami, kabestanami, a niekiedy kołami deptakowymi. Były to głównie dźwigi do transportu pionowego materiałów. Wielokrążków i kołowrotów korbowych użyto na przykład w 1521 r. do wciągnięcia na wieżę katedry wawelskiej dzwonu Zygmunta. Warto też wspomnieć próbę ujednolicenia wymiarów cegły podjętą przez Zygmunta Augusta, który w bodaj pierwszej polskiej normie budowlanej ustalił je na 3 x 6 x 12 cali.
W XVI w. powstało wiele renesansowych budowli uważanych do dzisiaj za arcydzieła architektury, takich jak np. ratusze w Poznaniu, Sandomierzu czy Tarnowie, kamienice mieszczańskie w Krakowie, Gdańsku, Jarosławiu czy Kazimierzu. Wiele miast rozrosło się poza obręb dawnych, średniowiecznych murów, niektóre wzniosły niebawem nowe, przestronniejsze linie obronne typu bastionowego, inne rezygnowały z obwarowywania swoich przedmieść. Ten proces przebudowy układu przestrzennego miast oraz towarzysząca mu często rekonstrukcja poszczególnych budowli, których gotycką surowość przesłaniano pogodnymi renesansowymi fasadami, osiągnęły pełnię dopiero w pierwszej połowie XVII w. Jednocześnie pod koniec XVI w. zaczęły powstawać w całości nowe założenia urbanistyczne spełniające podstawowe zasady renesansowe. Koronnym ich przykładem jest Zamość, ufundowany przez kanclerza Jana Zamoyskiego – perła polskiego renesansu. Miasto to wzniósł wedle wszelkich reguł sztuki i otoczył fortyfikacjami bastionowymi architekt z Padwy Bernardo Morando w latach 1581–1586. Ważne renesansowe rezydencje magnackie powstały też w Nieświeżu i Książu Wielkim. Nowa architektura wywarła istotny wpływ na budowane w tym czasie dwory szlacheckie (zaczęto m.in. stosować – na wzór włoski – układy amfiladowe), a przede wszystkim kościoły.
Wyspa Spichrzów w Gdańsku, fot. Wikipedia
Wiek XVI zapoczątkował zwyczaj szklenia okien. Używano w tym celu niewielkich, oprawnych w ołów prostokątnych płytek o wymiarach kilkunastu centymetrów. Był to jeden z przejawów wzrastającego stosowania szkła. Od połowy XV w. działało w Polsce kilka hut szkła, pod koniec XVI w. liczba ich doszła do 45. Produkowały szkło potasowe niskiej jakości, na szyby okienne i proste naczynia.
Renesans różnił się od średniowiecza m.in. większą dbałością o potrzeby ciała, w tym o potrzeby związane z higieną. Przejawiało się to m.in. zakładaniem wodociągów. W okresie Złotego Wieku liczba miast wyposażonych w te urządzenia osiągnęła na terytorium Rzeczypospolitej blisko 50. Głównie były one zlokalizowane w południowej części kraju, gdzie grawitacyjnemu doprowadzaniu wody ze źródeł sprzyjały warunki terenowe. Tam, gdzie nie było takich możliwości, trzeba było instalować urządzenia do podnoszenia wody; niektóre z nich przypominały podnośniki wody stosowane w ówczesnym górnictwie. Takie wymyślne urządzenie – paternoster, podnoszący wodę na wysokość ponad 20 m, napędzany kołem wodnym – niesłusznie dość uporczywie w późniejszych czasach przypisywane Mikołajowi Kopernikowi, zbudował we Fromborku w latach 1571–1572 Walenty Hendell, rurmistrz z Wrocławia. Napęd wodny zastosowano podobno również w wodociągu warszawskim, ale po śmierci konstruktora tej skomplikowanej instalacji wodę podnoszono kieratem poruszanym siłą ludzką, m.in. przez jeńców tatarskich. W Poznaniu posługiwano się w tym celu ślimacznicą, znaną już w starożytności, opisaną w dziele Witruwiusza, która w epoce odrodzenia przeżywała okres ponownej popularności. W Krakowie już w pierwszej połowie XVI w. pracował tzw. rurmus pompowy. Nadal używano powszechnie rur drewnianych, stosując niekiedy elementy żelazne lub ołowiane tylko na łączach i zgięciach. Jedynie we Lwowie i Drohobyczu instalowano rury miedziane i ołowiane.
Rozbudowywano także istniejącą w niektórych miastach od XIV w. sieć kanalizacyjną. Osiągano jednak na ogół mierne wyniki. Miasta były z reguły nadal brudne i pełne fetoru od wszelkiego rodzaju odpadków. Ścieki zanieczyszczały miejscowe rzeki, nierzadko te, z których czerpano wodę dla wodociągów. Nawierzchnia ulic wciąż pozostawiała wiele do życzenia pomimo usiłowań niektórych władz miejskich, nakazujących na przykład właścicielom wykonywanie bruków przed swym domem lub pobierających na ten cel specjalne podatki brukowe od przejeżdżających wozów.
Jednym z najwybitniejszych dzieł inżynierskich polskiego odrodzenia był pierwszy stały most przez Wisłę w Warszawie, zbudowany (1568–1573) z inicjatywy Zygmunta Augusta przez Erazma z Zakroczymia, o którym niedawno pisaliśmy.
prof. Bolesław Orłowski
Instytut Historii Nauki PAN