Adaptacje zabytkowych obiektów w twierdzy

05.05.2015

Rozmowa z Maciejem Czyńskim i Markiem Mroziewiczem.

Twierdza Boyen to jeden z najcenniejszych zabytków Giżycka. Zajmuje prawie 100 ha terenu, została przygotowana dla załogi liczącej około 3 tys. żołnierzy. Powstała w latach 1843–1855 jako obiekt blokujący strategiczny przesmyk między jeziorami Niegocin i Kisajno. Zespół fortyfikacyjny powstał na rozkaz króla Prus Fryderyka Wilhelma IV, według projektu wybitnego inżyniera wojskowego Johanna Leopolda von Brese. Nazwa uhonorowała jednego z inicjatorów jej budowy – generała von Boyena. Garnizon giżycki utworzono w 1859 r. W roku 1902 w twierdzy umieszczono składnicę artylerii. W 1914 r. twierdza skutecznie broniła się przed atakami wojsk rosyjskich. Po I wojnie światowej zmieniła przeznaczenie, ulokowano w niej m.in. szpital. Przed  wybuchem II wojny światowej obiekt był jednym z punktów zbornych armii niemieckiej. W 1945 r. twierdza przeszła w ręce Wojska Polskiego, a od lat 50. do 80. na jej terenie działało kilka przedsiębiorstw. W latach 90. zaczęli ją coraz liczniej odwiedzać turyści.

Samorząd Giżycka postanowił zmodernizować i wyremontować dwa obiekty na terenie zabytkowej twierdzy Boyen – stajnię z wozownią i laboratorium prochowe. Projekt otrzymał dofinansowanie ze środków Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007–2013.

 

Przetarg ogłoszony został w 2013 r. Przedmiotem zamówienia była realizacja zadania pn. „Adaptacja obiektów w Twierdzy Boyen w Giżycku wraz z zagospodarowaniem terenu w formule zaprojektuj i wybuduj”.Przetarg wygrała warszawska firma Renova Sp. z o.o.

Inwestor: Gmina Miejska Giżycko

Projektant: Marek Mroziewicz

Wykonawca: Renova Sp. z o.o., Warszawa

Kierownik budowy: Tadeusz Cioczek

Inspektor nadzoru: Barbara Dadełło

Nadzów konserwatorski: Henryk Dowejko

 

 

K.W. Pierwszym etapem miało być wykonanie dokumentacji projektowej, czy w pracy nad dokumentacją dużo czasu zajęło analizowanie dawnej dokumentacji, rycin, zdjęć?

M.M. Dawnych dokumentów nie było. Zamawiający do projektu przygotował badania konserwatorskie, ale brakowało typowych badań architektonicznych dotyczących fundamentowania, konstrukcji budynku.

M.Cz. Zdjęć udało się znaleźć niewiele, posiłkowaliśmy się historią obiektu, a kluczem okazały się badania architektoniczne, które realizowaliśmy na terenie twierdzy jesienią 2013 r. Prace rozpoczęliśmy od inwentaryzacji, wykonaliśmy ją metodą skanowania laserowego, co zapewniło nam dużą precyzję odwzorowania.

Prace nad laboratorium i budynkiem stajni z wozownią biegły równolegle?

M.M. Tak, ale obiekt stajni i wozowni jest typowy dla regionu Mazur pod względem technologii, natomiast obiekt laboratorium prochowego jest unikatowy w skali całego kraju. Od razu narzuciło to inny sposób postępowania. W laboratorium produkowano proch, testowano i elaborowano amunicję. Zadziwiła nas precyzja rozwiązań napotkanych w tym obiekcie.

M.Cz. Pierwszym zadaniem, jakie sobie postawiliśmy, było rozpoznanie systemu wentylacyjnego laboratorium. Mieliśmy w tym obiekcie duży problem z zawilgoceniami, a woda opadowa przenikała właśnie z uszkodzonego systemu wentylacyjnego. Okazało się, że kanały wentylacyjne biegną wokół całego obiektu. Każde pomieszczenie miało wywiewkę z rur kamionkowych. Wszystkie wywiewki udrożniliśmy i dodatkowo wprowadziliśmy wspomaganie mechaniczne wentylacji za pomocą wentylatora.

M.M. W laboratorium zrobiliśmy ponad 30 odkrywek architektonicznych – od punktowych nakłuć po kilkumetrowe wykopy.

 

 

Czy w budynku laboratorium było dużo zniszczeń?

M.Cz. Właściwie nie. Poterny (podziemne przejścia – przyp. K.W.) były w dobrym stanie, trzeba było tylko na etapie prac wykonawczych usunąć graffiti. We wnętrzu laboratorium istotne było odsłonięcie posadzek. Co ciekawe, były one celowo lekko wybrzuszone, aby uniknąć zaiskrzenia cały czas zwilżano posadzki wodą, która spływała na boki do specjalnych kanalików.

M.M. W trakcie badań odkryliśmy, że twierdza miała pełen system odwadniający, i to w czasach gdy nie miała go na przykład Warszawa.

M.Cz. Musieliśmy także zbadać głębokość fundamentu w laboratorium – fundament z łamanego granitu okazał się być w świetnym stanie. Wśród wielu różnych badań zbadaliśmy stan izolacji stropodachu, stwierdziliśmy, że izolacja z prażonego cementu była w bardzo dobrym stanie. W latach 80. XIX wieku dobudowano mur cyklopowy zabezpieczający plac broni przed ewentualnym wybuchem w laboratorium. W murze nastąpiło przemieszczenie kamieni i konieczne okazało się wpompowanie w niego dużej ilości iniektów.

 

 

Czy wszystkie konstrukcje murowe wymagały wielu napraw?

M.M. Mury były kompletne. W złym stanie znajdowała się ściana frontowa. Konieczne były pewne przemurowywania. Dla zabezpieczenia konstrukcji murowych zastosowaliśmy dodatkową ściankę kotwioną na pręty zbrojeniowe w otulinie polimerowej i ta technologia się sprawdziła.

M.Cz. W ogóle mieliśmy dużo problemów z cegłą. Obiekt budowano z cegły nietypowej, różnych sortymentów, na przykład długich 35-centymetrowych cegieł w kształcie klinów. W końcu potrzebne cegły zdobyliśmy między innymi z rozbiórek w okolicach Olsztyna.

Na elewacji było bardzo wiele metalowych detali. Zachowały się okucia na klamki, zawiasy okiennic czy izolatory instalacji. Nową stolarkę zaprojektowaliśmy na wzór starej, ale okna zostały zamocowane nieco głębiej, aby nie zasłaniać oryginalnej elewacji.

Może przejdziemy do budynku mieszczącego kiedyś stajnię i wozownię.

M.M. Ekspertyza mykologiczna wykazała, że trzy czwarte drewnianych elementów budynku kwalifikowało się do wymiany.

M.Cz. Pojawił się także o wiele poważniejszy problem: gdy dostaliśmy inwentaryzację wykonaną metodą skanowania laserowego, obraz pokazał deformację budynku wynikającą z zapadnięcia się gruntu pod nim. Zrobiliśmy odkrywki fundamentów wozowni i stwierdziliśmy, że był tam mur ceglany, poniżej ława z gruzobetonu, a 15 cm poniżej poziomu ławy – woda gruntowa.

 

 

Trzeba było cały budynek rozebrać?

M.Cz. Tak, rozebrać do poziomu ławy i w ramach rekonstrukcji obiektu wykonać nowy fundament w postaci żelbetowej płyty fundamentowej. W sąsiednim budynku zrobiliśmy magazyn części z rozbiórki. Pojedyncze elementy drewniane kwalifikowały się do wykorzystania. Z kolei elementy metalowe wystarczyło wypiaskować, zabezpieczyć antykorozyjnie i można je było wbudować do obiektu. Brukowane posadzki także wykorzystaliśmy ponownie.

Jak bardzo rozbiórka wydłużyła czas prowadzenia prac?

M.M. Nie wydłużyła, ponieważ już na etapie projektu założyliśmy takie kroki i dostaliśmy na naszą koncepcję zgodę konserwatora zabytków, choć rozmowy z urzędem były długie i skomplikowane.

Prowadzenie prac w formule „zaprojektuj i wybuduj” było chyba korzystne?

M.M. Nam wydaje się, że tak. Jest niestety tendencja w projektowaniu, aby zbyt daleko ingerować w obiekty zabytkowe, wprowadzać nieuzasadnione elementy i instalacje, a przecież to nie adaptacja budynku zabytkowego dodaje mu wartości, gdyż wartością jest on sam w sobie.

 

 

 

Czy w trakcie prac pojawiły się problemy finansowe? W przetargu firma panów zaoferowała najniższą cenę.

M.M. Zarządzający założył w umowie, że projekt nie może być droższy od pewnej sumy, w której nie dało się go rzetelnie wykonać. Inwentaryzacja czy badania architektoniczne dużo kosztowały, ale dopłaciliśmy trochę z części budowlanej.

A jak wyglądała sprawa dopasowania budynku laboratorium i budynku stajni z wozownią do obecnych wymogów prawnych i adaptacja na potrzeby zwiedzających?

M.M. Podjęliśmy decyzję, że na tyle, na ile będzie to możliwe, będziemy dążyć do szczególnego traktowania obiektu zabytkowego. Przede wszystkim uzyskaliśmy odstępstwo wojewódzkiego komendanta straży pożarnej od przepisów przeciwpożarowych, a pani konserwator Barbara Zalewska przychyliła się do rozwiązania, aby większość pomieszczeń miało warunki cieplno-wilgotnościowe zewnętrzne, czyli przeznaczone było do użytkowania w sezonie ruchu turystycznego w twierdzy. Przekonaliśmy inwestora, że lepiej dostosowywać funkcję do obiektu, a nie odwrotnie.

 

 

W budynku stajni i wozowni zastosowaliśmy ciekawą dla obiektów zabytkowych propozycję – tworzenie pomieszczenia w pomieszczeniu. Ten budynek, znajdujący się przy wejściu na majdan twierdzy, będzie mieścił punkt informacyjny i będzie miejscem spotkań grup wycieczkowych. Tylko dwie grupy pomieszczeń (pomieszczenie socjalne dla pracowników oraz węzeł sanitarny) mają instalacje, pozwalające utrzymać temperaturę około 20 stopni.

M.Cz. Może w laboratorium będzie kiedyś muzeum prochu? Gmina Giżycko stara się o dalsze fundusze na renowację twierdzy. 

 

Maciej Czyński

historyk sztuki (UJ) i konserwator zabytków architektury

 

Marek Mroziewicz 

architekt i konserwator zabytków architektury

 

Rozmawiała Krystyna Wiśniewska

www.facebook.com

www.piib.org.pl

www.kreatorbudownictwaroku.pl

www.izbudujemy.pl

Kanał na YouTube

Profil linked.in